Perłowy jubileusz
- Najbardziej lubię grać w mięsistych, dramatycznych, psychologicznych spektaklach. Nie mam wymarzonej roli, moim marzeniem jest dostawać właśnie takie - mówi MAŁGORZATA WIERCIOCH, aktorka Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie, obchodząca 30-lecie pracy artystycznej.
Trzy pytania do... Małgorzaty Wiercioch, aktorki Bałtyckiego Teatru Dramatycznego, która świętowała jubileusz 30 lat pracy zawodowej. Z tej okazji zaprosiła na recital "Żyć?!".
30 lat mięło - można powiedzieć "jak jeden dzień"?
- Zdecydowanie tak. Kiedy byłam małą dziewczynką, chciałam szybko dorosnąć, mieć już te 18 lat. Mama mi wtedy tłumaczyła, żebym się tak nie spieszyła, bo spieszę się do odpowiedzialności. Pamiętam też, jak dziwiłam się, kiedy starsi mówili: "jak ten czas szybko leci". A dziś - sama nie wierzę, że w takim tempie upływają kolejne dni, lata...
Ten piękny jubileusz był na pewno okazją do wspomnień. W pamięci ma Pani spektakle, czy może raczej role?
- To konkretne role. Na przykład Rity w "Edukacji Rity" Willy'ego Russella, Helen w "Zazdrości" Esher Vilar, czy rolę w spektaklu "Brel", w którym śpiewaliśmy utwory Jacquesa Brela. Najbardziej lubię grać w mięsistych, dramatycznych, psychologicznych spektaklach. Nie mam wymarzonej roli, moim marzeniem jest dostawać właśnie takie. Podczas recitalu "Żyć?!" dobrałam utwory właśnie tak, by widzowie usłyszeli to, co kocham, co jest trochę mroczne, ale zawsze poruszające, co mnie dotyka.
Nie zapytam, czego Pani życzyć z okazji jubileuszu, ale co po prostu musi się spełnić?
- Praca i zdrowie. To moje marzenia. To musi się spełnić. Ja po prostu nie wyobrażam sobie siebie na emeryturze. Ale żeby pracować, musi być też zdrowie i siła. I to mi wystarczy.
Zatem - niech się spełni!
