Artykuły

Jedna jest Polska - nasz katechizm patriotyczny

- W czasie stanu wojennego, kiedy brałam udział w różnych koncertach, karmiłam się duchem poezji narodowej: Słowackim, Mickiewiczem, Wyspiańskim... - mówi BARBARA DOBRZYŃSKA, aktorka Teatru Polskiego w Warszawie, reżyserka przedstawień i koncertów patriotycznych.

Piotr Czartoryski-Sziler: Wywodzi się Pani ze znanej rodziny aktorskiej. Wystarczy wspomnieć, że Tadeusz Fijewski to brat Pani mamy. Czy aktorstwo pociągało Panią od dziecka?

Barbara Dobrzyńska: - To prawda, że wywodzę się ze znanej warszawskiej rodziny aktorskiej Fijewskich. Moja matka Maria Fijewska-Dobrzyńska była jedną z najwybitniejszych aktorek teatrów lalkowych. Ojciec Stanisław Dobrzyński i wuj Włodzimierz Fijewski pracowali także w Teatrze "Lalka". Ciocia Barbara Fijewska, znany choreograf i reżyser, razem z Leonem Schillerem, którego poznała w obozie koncentracyjnym, opracowywała "Kram z piosenkami". Wuj Tadeusz Fijewski był wybitnym aktorem dramatycznym. Myślę, że przez doświadczenie obozu koncentracyjnego jego role miały tak wiele głębi i człowieczeństwa. Można więc powiedzieć, że aktorstwo zaszczepione było we mnie już od dziecka.

Na co Pani rodzice kładli nacisk w wychowaniu?

- Nauczyli mnie wspaniałego, wybitnego teatru polskiego. Rozwijali moją wyobraźnię ku dobru i szlachetności, co miało niewątpliwie ogromne znaczenie dla mnie później - już jako dojrzałej aktorki. Moi rodzice, wujowie i ciocie brali udział w Powstaniu Warszawskim. Matka była łączniczką o pseudonimie "Merry", ojciec bronił na Powiślu elektrowni. Mogę więc powiedzieć, że z wartościami patriotycznymi stykałam się od dziecka. Swoim przykładem życia moi bliscy uczyli mnie walki o Ojczyznę i wolność, o wartości, które dzisiaj są jakoś zaniechane.

W czasie stanu wojennego występowała Pani w kościołach w programie, w którym prezentowane były "Zapiski więzienne" ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Jak wspomina Pani tamten czas?

- W czasie stanu wojennego istniała solidarność aktorska. Wspólnie staraliśmy się wyzwalać z okowów komunizmu. Kiedy brałam wówczas udział w różnych koncertach w kościołach, karmiłam się duchem poezji narodowej: Słowackim, Mickiewiczem, Wyspiańskim... Oglądałam twarze ludzi, którzy przychodzili na te spotkania. Oni tak bardzo wierzyli nam, aktorom, że żyjemy tymi wartościami. To było bardzo zobowiązujące. Kiedy prezentowaliśmy teksty wieszczów, pobudzaliśmy ducha Narodu. Do dziś pozostałam wierna ideałom początków "Solidarności". Tej "Solidarności", którą pobłogosławili Prymas Wyszyński i Papież Jan Paweł II. Brałam wtedy udział w podziemnym teatrze drugiego obiegu, w koncertach poświęconych ofiarom "Wujka". Obecnie jestem wiceprzewodniczącą Związku "Solidarność" w Teatrze Polskim.

Kiedy zaczęła Pani reżyserować przedstawienia patriotyczne?

- Gdy przyszedł 1989 rok, nie mogłam zrozumieć, co się stało, dlaczego najwspanialsza polska poezja, która jest tak pełna ducha, została raptem sprofanowana, ośmieszona. Zaczął się we mnie budzić jakiś protest, bunt przeciwko temu. Bo jak można było wydrukować książkę (wydał ją "Znak") pt: "Bóg, trąba i ojczyzna", w której Stanisław Barańczak sprofanował wszystkie najbardziej pełne ducha i boju poezje narodowe? Jak mogła pojawić się w sklepach wódka Chopin? Jak można było profanować postać Ojca Świętego w Zachęcie. Nie mogłam sobie z tym poradzić. Dlaczego nikt nie protestował? Przecież w Powstaniu Warszawskim walczyli moi rodzice o wolną Polskę. Przez to coraz bardziej dochodziła do mnie świadomość, jak ważne jest dziś ocalić ducha Narodu i prawdę historyczną, która była tak zakłamywana w czasach komunistycznych. Uważam, że moim zadaniem jest przekazać potomności poprzez moje koncerty piękną polską literaturę, piękne polskie słowo, mowę ojczystą i prawdziwe fakty historyczne. Obecnie nie mamy na scenach teatrów żadnej pozycji narodowej albo jest ich niewiele, ani "Wyzwolenia", ani "Wesela" Wyspiańskiego czy "Dziadów" Mickiewicza. Tak jakby o nich zapomniano.

Dlaczego tak się dzieje?

- Odbieram to jako wielkie niezrozumienie przez obecnych twórców, jak wielkiej spuścizny literackiej i narodowej jesteśmy spadkobiercami. Nie wstydźmy się naszej tradycji, naszej kultury i spadku dziejowego, jaki pozostawili dla nas nasi wielcy twórcy narodowi.

Pani programy i koncerty patriotyczne cieszą się dużym zainteresowaniem w Polsce i na świecie. Proszę coś o nich opowiedzieć.

- Poświęcam je rocznicom historycznym i wielkim Polakom, w tym rocznicy zbrodni katyńskiej, prawdzie o niej, Powstaniu Warszawskiemu i jego bohaterom - "Kamienie wołać będą". Ten ostatni program oparłam na wspomnieniach powstańczych ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Programem tym chciałam złożyć hołd powstańcom warszawskim, również moim rodzicom uczestniczącym w walkach. Przygotowałam także historię trzech kościołów powstańczych: archikatedry św. Jana, Wszystkich Świętych i Św. Krzyża. Na Święto Niepodległości, 11 listopada, przygotowałam program "Za wolność naszą i waszą", gdzie przypominałam postać Ignacego Paderewskiego, wspaniałego pianisty, twórcy, kompozytora, a jednocześnie wspaniałego polityka i wielkiego męża stanu. Robiłam programy o wielkich Polakach, tj. gen. Władysławie Sikorskim czy gen. Władysławie Andersie, a także o 60. rocznicy bitwy o Monte Cassino. Przybliżyłam również postać gen. Hallera i wizerunek Armii Błękitnej. Robiłam programy o więźniach politycznych okresu stalinowskiego 1944-1956. Nie zdajemy sobie sprawy, jaki to bolesny okres naszej historii. Głównym programem, z którego korzystałam na samym początku mojej pracy reżyserskiej, był program "Jedna jest Polska". Był on oparty na książce z fragmentami kazań dotyczącymi patriotyzmu i Polski ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, wydanej przez Instytut Prymasowski. "Jedna jest Polska, jedna i ta sama od czasów Mieszka aż do czasów dzisiejszych, niech się nikomu nie zdaje, że buduje jakąś nową Polskę. Mamy jedną Ojczyznę i jej winni jesteśmy ofiary, życie i śmierć, gdy tego Bóg zażąda" - pisał ksiądz Prymas. To było dla mnie światło, droga, którą zaczęłam iść. Program "Jedna jest Polska" przygotowałam również w ubiegłym roku. Został on zaprezentowany 7 listopada przez warszawską Rodzinę Radia Maryja z okazji Święta Niepodległości ku czci dwóch wielkich Polaków: Ojca Świętego Jana Pawła II oraz Prymasa Tysiąclecia ks. kard. Stefana Wyszyńskiego.

Przygotowywała Pani również programy i koncerty charytatywne...

- Tak. Do nich należy koncert poświęcony wspaniałej postaci, Angielce Sue Ryder, Lady of Warsaw. Wysyłała ona polskich lotników, cichociemnych do naszego kraju. Po wojnie zaczęła tworzyć fundację i pomoc dla Polaków. Nasz kraj pokochała prawie jak swoją drugą ojczyznę. Kiedy za działalność wojenną królowa angielska zaproponowała jej nadanie tytułu lady i miejsce w parlamencie jako baronessy, przyjęła je z zaznaczeniem, że chce się nazywać "Lady of Warsaw", ponieważ nikt Polski na Zachodzie nie broni i ona jedna będzie w parlamencie brytyjskim bronić spraw polskich. Dla niej robiłam program "Serce za serce". Przygotowywałam programy i koncerty dla o. Palecznego i jego bezdomnych. Reżyserowałam wieczory dobroczynne dla stowarzyszenia "Wspólnota Polska". W jednym z nich gościem honorowym wieczoru była słynna pieśniarka i żona gen. Władysława Andersa, pani Irena Anders. Inną honorową postacią była wspaniała aktorka i reżyser pani Włada Majewska z Londynu, która była muzą Mariana Hemara. Dzięki niej, kiedy występowałam w Londynie, poznałam twórczość Hemara. Choć był on pochodzenia żydowskiego, czuł się Polakiem i był wielkim patriotą. Klarownym i czystym językiem mówił prawdę o historii polskiej, która była przekłamywana. Dlatego przygotowałam i wyreżyserowałam też program poświęcony jego twórczości "Moje wielkie odkrycie, czyli kto rządzi światem". Przygotowywałam również wiele programów religijnych. Były to rozważania Drogi Krzyżowej księdza Prymasa Wyszyńskiego. Zrobiłam także program poświęcony św. Faustynie. Kiedy odszedł Ojciec Święty Jan Paweł II, prezentowałam ten program 3 kwietnia na pl. Piłsudskiego w stolicy. Było to dla mnie wielkie wyróżnienie, że mogłam brać udział w uroczystościach, które odbyły się wówczas ku czci Papieża. Program swój poświęciłam także Matce Bożej Ostrobramskiej. Zaprezentowałam go 16 października 2005 r. z okazji złotego jubileuszu 50-lecia istnienia parafii Bożego Miłosierdzia na Willesden Green w Londynie, zaproszona przez proboszcza o. Henryka Droździela SJ.

Jaka idea przyświeca Pani w organizowaniu koncertów patriotycznych?

- Dzięki tym koncertom chciałam złożyć hołd wszystkim wielkim Polakom, którzy oddali życie za Ojczyznę, żebyśmy dzisiaj mogli mówić po polsku i cieszyć się wolnością, a także przekazać nowym pokoleniom Polaków prawdę historyczną o naszym kraju. Tych koncertów nie byłoby też, gdyby nie moi koledzy, którzy wiernie pracują ze mną od wielu, wielu lat. Ich postawa patriotyczna dodawała mi zawsze sił do realizacji tych koncertów. Pragnę podziękować chociaż niektórym z nich: panu Ryszardowi Bacciarellemu, Czesławowi Jaroszyńskiemu, Janowi Kasprzykowi z oddziałem "Strzelca" oraz panu Ryszardowi Morce. Dziękuję także Artystycznemu Zespołowi Wojska Polskiego pod dyrekcją Andrzeja Banasiewicza i Warszawskiemu Chórowi Międzyuczelnianemu pod dyrekcją Janusza Dąbrowskiego. Oddzielne podziękowanie składam za honorowy patronat nad koncertami JE Prymasowi Polski Józefowi Kardynałowi Glempowi i prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Wielkim autorytetem moralnym jest dla mnie ks. kard. Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia. To on nauczył mnie wielkiej miłości Ojczyzny. Po przeczytaniu jego książki "Jedna jest Polska" nastąpiła we mnie wielka przemiana i od tamtej pory chciałam swoimi talentami, którymi obdarował mnie Bóg, służyć głoszeniu słowa Prymasa Tysiąclecia, jakże aktualnego i proroczego dzisiaj. Jego nieugięta i bezkompromisowa postawa stała się dla mnie wzorem postępowania. Drugim wielkim autorytetem w odkrywaniu w sposób bezkompromisowy prawdy historycznej jest dla mnie ksiądz prałat Zdzisław J. Peszkowski. Kiedy zaproponował mi przygotowanie rocznicowego koncertu poświęconego 60. rocznicy mordu w Katyniu, czułam się wyróżniona i za to mu dziękuję. Również pragnę podziękować Instytutowi Prymasowskiemu, pani Annie Rastawickiej i kanclerzowi kurii księdzu prałatowi Grzegorzowi Kalwarczykowi za okazane mi zaufanie, gdy powierzono mi funkcję prezesa Kręgu Przyjaciół Prymasa Tysiąclecia.

Kiedy zetknęła się Pani z Instytutem Prymasowskim?

- Z Instytutem Prymasowskim zetknęłam się dzięki pani Marii Szymańskiej. Jako pierwsza nagrała ona ze mną teksty ks. kard. Wyszyńskiego dla Radia Miedzeszyn, któremu patronował wtedy ks. Tadeusz Łakomiec. Od tamtej pory moją ideą stało się przypominanie nauk Prymasa Tysiąclecia. Wciąż żywe są we mnie jego słowa, że "kocha Ojczyznę więcej niż własne serce i wszystko, co czyni dla Kościoła, czyni dla niej". Chcę stale przypominać jego teksty, bo jest to nasz elementarz patriotyczny, a właściwie nie elementarz, a katechizm patriotyczny. Bo Ojczyzna jest świętą sprawą.

Czym są dla Pani nauki księdza Prymasa?

- Mogę powiedzieć, że jego słowa stały się moimi. Zaczęłam jakby jego oczami widzieć wielką wartość mojej Ojczyzny i rozumieć wielkość dokonań naszej spuścizny narodowej. On mówił, że największa miłość po Bogu to Polska i "chociażby obwieszczono na transparentach najrozmaitsze wezwania do miłowania wszystkich ludów i narodów, nie będziemy temu przeciwni, ale będziemy żądali, abyśmy mogli żyć przede wszystkim duchem, dziejami, kulturą i mową naszej polskiej ziemi, wypracowanej przez wieki życiem naszych praojców". Podkreślał: "Wielkim nieszczęściem naszej współczesności jest to, że wśród ludzi bardzo wymownych, wielu jest niemych, którzy boją się powiedzieć prawdę, boją się ujawnić, co myślą. Są oni wszędzie, nie wyłączając katedr uniwersyteckich i różnych kongresów naukowych. Jest to największe nieszczęście dla naszego narodu i państwa. Dla narodu, bo tworzy się warstwa ludzi tchórzliwych, którzy pospolite tchórzostwo zamykające im usta przed wyznaniem prawdy nazywają roztropnością". Ja się stykałam z taką "roztropnością". I wtedy zawsze stawiałam sobie za wzór wielkich Polaków, którzy podczas rozbiorów czy Powstania Warszawskiego potrafili oddać życie za własną godność i Ojczyznę.

Jak ocenia Pani swoją dotychczasową pracę?

- "Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinnyśmy wykonać" (Łk 17, 10).

Czy media interesują się Pani programami?

- Jedynie mogłam realizować te idee w Radiu Maryja i TV TRWAM, gdyż są to media, które są wierne przesłaniu ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. A więc są mi najbliższe, bo są pełne patriotyzmu i polskości, za co gorąco dziękuję twórcy tych mediów Ojcu Dyrektorowi Tadeuszowi Rydzykowi.

Czy przygotowuje Pani obecnie program na 11 listopada?

- Przygotowuję program "Jedna jest Polska" i zapraszam wszystkich Czytelników "Naszego Dziennika" na ten koncert. Odbędzie się on o godz. 17.00. w archikatedrze św. Jana w Warszawie.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji