Artykuły

Kaliskie spotkania i nieporozumienia

(...) Drugi spektakl teatru w Ka­liszu okazał się bardziej inte­resujący. Zaprezentowano "Anioła i czarta" Fernanda Crommelyncka, mało znanego u nas belgijskiego pisarza, urodzonego w 1885 roku. Wy­znaję, że sztuka ta zaciekawiła mnie ogromnie. Wydaje mi się, że gdyby reżyser Tadeusz Kubalski odczytał ją właści­wie, byłaby to najbardziej współczesna sztuka, jaką zo­baczyliśmy podczas II KST.

Bohaterem "Anioła i czarta" jest pan Ripace, choć nie ma go na scenie, nigdy go na niej nie widzimy. Poznajemy tylko jego żonę - piękną Leonę, która sypia ze wszystkimi młodzieńcami miasteczka, a także z własną pokojówką, lesbijką. Nie wiemy, co pan Ripace sądzi o swej żonie i jej postępkach. Gdy żona jego oddaje się amorom, on wyka­zuje doskonałą obojętność, chrapie, aż cały dom się trzę­sie. Kochankowie pięknej Leony zamyślają usunąć pana Ri­pace z tego świata i "mach­nąć" się za bogatą wdówkę, ona zresztą także gardzi i nienawidzi swego męża, bo jest wstrętny, bo brzydko je, chrapie, nigdy nic nie mówi, ciągle czyta gazetę albo jeździ na polowania. Lecz nagle pan Ripace umiera. Bez niczyjej pomocy. Po prostu - umiera na atak serca. I oto w domu pana Ripace zjawia się jego... kochanka. Młoda, śliczna dziewczyna - Julia. Okazuje się, że pan Ripace tylko swej żonie wydawał się odrażający, nieciekawy, wstrętny. Dla tej młodej dziewczyny był piękny, poetyczny, biegał z nią po murawie, pisał listy jak poeta, był czuły, wzruszający, na­miętny, wspaniały. Dwie kobiety rozmawiają o panu Ripace. O jednym i tym samym mężczyźnie. Lecz dla jednej to był "Czart" dla drugiej "Anioł". Sztuka Crom­melyncka powiada, że żona może obok męża przeżyć pra­wie całe życie, a jednocześnie nic o nim nie wiedzieć. A mo­że sztuka ta mówi po prostu że każdy mężczyzna jest inny dla każdej kobiety? Jedna ko­bieta potrafi z tego samego mężczyzny wydobyć warstwy najbardziej tkliwe i romantyczne, druga zaś - czyni go wulgarnym i wstrętnym? W każdym mężczyźnie jest i "Anioł" i "Czart".

"A może my mówimy o dwóch różnych ludziach?" - woła w pewnej chwili pani Ripace. Nie, mówią o jednym i tym samym człowieku. Ni­gdy się zresztą nie dowiemy, jaki pan Ripace był napraw­dę...

Niestety, chyba źle odczy­tano tę sztukę. Dostrzeżono, w niej wyłącznie mechanikę na­rastającego mitu o panu Ri­pace, gdy w rzeczywistości jest to utwór o niepoznawalności człowieka, o tragicznym mija­niu się ludzi, wzajemnym nie­zrozumieniu, nawet jeśli ludzie ci żyją z sobą pod jednym dachem, są mężem i żoną. Spektakl ten był ciekawy tak­że i aktorsko. Starzycka, Haidel, Rząsa - stworzyły sylwetki głębokie i przekonywające.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji