Artykuły

Fantazja na temat...

"Dowód na istnienie drugiego" w reż. Macieja Wojtyszki w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Kama Pawlicka w serwisie Teatr dla Was.

Maciej Wojtyszko za punkt wyjścia do napisania sztuki "Dowód na istnienie drugiego" obrał spotkanie dwóch wielkich polskich pisarzy: Witolda Gombrowicza i Sławomira Mrożka. Choć dzieliła ich przepaść, obaj szanowali się, a Mrożek darzył Gombrowicza niezwykłym, wręcz nabożnym przywiązaniem, nazywając go szefem, patronem, padrone. W Teatrze Narodowym Wojtyszko występuje w podwójnej roli: autora i zarazem reżysera spektaklu.

Spotkania pisarzy odbywały się w pięknej scenerii południowej Francji (Vence) i północnych Włoch (Chiavari). Zakrapiane suto winem przeciągały się czasami do rana. Główną rolę grał tam Gombrowicz, który uwielbiał błyszczeć, skupiać na sobie uwagę, być podziwianym, prowokować, inscenizować przedstawienia, używając do nich znajomych i przyjaciół. Autor "Operetki" skupiał na sobie uwagę słuchaczy wygłaszając tyrady o filozofii, sytuacji w Polsce, przywarach Polaków, postawach twórców, o literaturze. Mrożek natomiast był zamknięty, wycofany, małomówny, unikał starć i konfliktów. Trudno było skłonić go do wyartykułowania choćby jednego pełnego zdania. Często sprawiał wrażenie nieobecnego, bujającego we własnych myślach i pogrążonego w swoim świecie. Przedziwnym zrządzeniem losu obaj wielcy pisarze zaprzyjaźnili się, a ich więź oparta była na podziwie, szczególnie ze strony Mrożka, który w "Dzienniku" napisał: "Gombrowicz - najważniejsze spotkanie w moim życiu".

Jak podkreśla autor i reżyser sztuki, "Dowód na istnienie drugiego" nie jest próbą faktograficznego odtworzenia tych dwóch spotkań a jedynie fantazją na temat, jak mogły przebiegać. Głównym bohaterem jest oczywiście Gombrowicz, wokół którego kręci się akcja. Mrożek pojawia się, by wybąkać kilka słów, zagrać w szachy, zmielić mięso na obiad. Pisarzom towarzyszą - Rita Labrosse, później Gombrowicz, Maria Obremba - żona Mrożka oraz przyjaciele - Maria i Bogdan Paczuscy oraz początkujący malarz Kazimierz Głaz. Dla Gombrowicza są tylko tłem dla wielkiego erudyty, intelektualisty i artysty lub marionetkami w jego rękach. Tę drugą cechę, umiejętność manipulowania innymi, widać wyraźnie w scenie hołdu, jaki za namową Gombrowicza składa mu Głaz. Widać tu zresztą liczne zapożyczenia ze sztuk pisarza, choćby ze "Ślubu" czy "Biesiady u hrabiny Kotłubaj" (scena jedzenia kalafiora).

Wojtyszko okrasił sztukę sporymi dawkami humoru, dzięki czemu nie powstał traktat filozoficzny, ale rzecz o spotkaniu żywych ludzi, którym nieobcy był śmiech, dowcip, płatanie innym figli i psikusów.

Spektakl w Narodowym oparty jest głównie na monologach Gombrowicza i relacjach między postaciami. Oszczędność inscenizacyjna zupełnie w tym przypadku nie razi, jest raczej zaletą, dającą widzowi możliwość skupienia się na słowie. Zdarzają się także ciekawe pomysły, jak choćby zderzenie intelektualnego wywodu Gombrowicza z nieudolną próbą przygotowania obiadu przez Mrożka i Głaza.

Cezary Kosiński jest momentami zbyt bezbarwny jako introwertyczny, młody wówczas Sławomir Mrożek, którego kariera dopiero się zaczynała.

Kreację aktorską w przedstawieniu stworzył Jan Englert jako Witold Gombrowicz. Jest w tej postaci i megalomania, i przerost ambicji i niezwykła osobowość. Mamy tu także do czynienia z człowiekiem, nie tylko z pisarzem, który się starzeje i zdaje sobie sprawę z tego, że może już czas oddać pałeczkę młodszym?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji