Artykuły

Inne nastrojenie

"Ożenek" w reż. Macieja Sobocińskiego w Teatrze Słowackiego w Krakowie. Recenzja Joanny Targoń w Gazecie Wyborczej-Kraków.

Nie farsa, a komedia o egzystencji. Nie XlX-wieczna Rosja, lecz współczesna miejska przestrzeń

Scena jest wielka i prawie pusta. Zamknięta ścianą ze zrudziałej od rdzy blachy. Niebieski neon "Mirgorod". Czasami ściana się rozsuwa i do przodu wyjeżdża platforma z industrialną, acz przyszarzatą i przyniszczoną knajpą. Przed sceną basenik; woda jest też na scenie -płytkakałuża, w której brodzi na początku (i na końcu) spektaklu Podkolesin. Będzie współcześnie - trochę rosyjsko, trochę uniwersalnie. Sobociński nie wykreślił rosyjskich realiów, knajpę nazwał go-golowsko "Miasto-świat", ale skupił się na tym, co zawsze i wszędzie takie samo: na męce ludzkich uczuć.

To skupienie jednak nie zawsze jest skupieniem i nie zawsze przekonuje. Bohaterowie umieszczeni we współczesnej przestrzeni tracą oparcie historycznej konwencji, a nie zyskują nowego. Nieprzyjazna pusta przestrzeń chce być jednocześnie abstrakcyjna, metaforyczna i konkretna. Abstrakcyjna - bo "wszędzie i nigdzie", metaforyczna - bo ludzie od siebie boleśnie oddaleni, konkretna - bo to ulica i knajpa.

Ludzie ubrani są w spółcześnie i tak też się zachowują. Nie zawsze zresztą. Kim są? I tu problem. Podkolesin (Marcin Kuźmiński) wygląda jak facet z ulicy. Trochę niekonwencjonalny, trochę infantylny marzyciel. Zaloty go bawią i właściwie niewiele obchodzą. Koczkariew (Radosław Krzyzowski) to mały bies, w zlachanym paletku i z reklamówką, w której zawsze ma to, co potrzeba. Agafia (Marta Konarska) jest znudzoną dziewczyną (lubi kołysać się głową w dół, przerzucona przez drążek). Swatka Fiokła (Lidia Bogaczówna), jeżdżąca na rowerze, to an-drogyniczna wiedźma - i w końcu rozsierdzeni zalotnicy pławią ją w basenie. Główni bohaterowie pozbawieni zostali wyrazistości i zakorzenienia, stali się ludźmi w ogóle. Ożywają nieco w kontaktach z innymi - ale poza skrępowaniem, nieśmiałością i zażenowaniem, dość oczywistymi w takich sytuacjach, niewiele mają do pokazania.

Ciekawsza jest galeria zalotników - Jajecznica (Krzysztof Jędrysek). Żewakin

(Tomasz Międzik). Anuczkin (Grzegorz Mielczarek) i Starikow (Sławomir Rokita). Galeria nieszczęścia, można powiedzieć. Udręczeni wzajemną obecnością, starający się pokazać z jak najlepszej strony, ale odkrywający jedynie kompleksy i wstydliwe strony własnej natury. Aktorzy grają ich z subtelnym komizmem; zalotnicy są zabawni, ale i pożałować ich można. Dążenie do szczęścia bywa ciężkim przeżyciem. Ale czy niezbędna była owa współczesność1 I czy taka właśnie? Czy do przesiadującej w barze dziewczyny przyszliby tacy właśnie kandydaci do ręki? Co tu robi swatka? U Gogola szaleństwo wyrasta z realizmu, tutaj nie bardzo wiadomo, z czego ma wyrastać. Sobociński chciał być radykalny, ale jego radykalizm okazał się w gruncie rzeczy zbyt nieśmiały. To zaledwie próba, zatrzymana w połowie, odświeżenia starego tekstu. Budząca więcej wątpliwości niż przynosząca pożytku. Niemówiąca nic szczególnie ciekawego o ludziach ani o współczesności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji