Artykuły

Warszwa. Premiera "Wenus w futrze" w Teatrze WARSawy

- Spojrzenie na kobietę, która wychyla się poza kuchnię, jest swoistym castingiem na każdym polu: nie tylko osobistym, ale także społecznym - twierdzi reżyserka Agnieszka Lipiec-Wróblewska, która w stołecznym Teatrze WARSawy wystawia "Wenus w futrze" Davida Ivesa. Premiera 23 kwietnia.

Ten tytuł powinien być znany widzom za sprawą ekranizacji Romana Polańskiego z Emmanuelle Seigner i Mathieu Amalrikiem. Twórcy stołecznego spektaklu przekonują jednak, że ich inscenizacja będzie różniła się od filmowej "Wenus w futrze". Zamierzają podkreślić nie tylko obecny w tekście problem seksualności, lecz również tożsamości płci i rywalizacji o władzę. - Bardziej niż Polański stawiamy na przekaz gender. Chcemy mówić o dwubiegunowości każdego z nas. Wszyscy jesteśmy przecież po trosze kobiecy i męscy. Ta wewnętrzna walka odbywa się tu na wielu poziomach - przyznaje Magdalena Popławska, odtwórczyni roli Wandy. Na scenie partneruje jej Wojciech Kalarus.

W "Wenus w futrze" obserwujemy nieoczekiwany przebieg pewnego castingu. Po długim dniu przesłuchań reżyser Thomas traci nadzieję na znalezienie odtwórczyni roli Wandy w spektaklu według adaptacji słynnej książki Leopolda von Sacher-Masocha. Nagle pojawia się spóźniona aktorka, w dodatku imienniczka bohaterki. Wanda próbuje przekonać Thomasa, że jest idealna do tej roli, a on sam powinien zagrać Kuziemskiego, który znajduje szczególną rozkosz seksualną w cierpieniu.

- Na początku kobieta jest absolutnie zależna od mężczyzny: aktorka przychodzi do reżysera, który niczym pan i władca decyduje o jej losie. Jednak w trakcie castingu relacja całkowicie się odwraca. Wówczas to mężczyzna staje się całkowicie zależny od kobiety, ponieważ dowiaduje się od niej, kim tak naprawdę jest - opisuje układ sił reżyserka Agnieszka Lipiec-Wróblewska. Zwraca uwagę, że spektakl rozgrywa się na kilku płaszczyznach: relacji mężczyzny z kobietą, aktorki i reżysera, wreszcie bohaterów adaptacji XIX-wiecznej powieści.

Kim są właściwie bohaterowie spektaklu "Wenus w futrze"? Wanda to współczesna dziewczyna z dużym bagażem przeżyć. - Zdziera kolejne maski, które przybrała dla obrony przed rzeczywistością, które narzuca jej społeczeństwo oraz mężczyzna-reżyser. I w ten sposób staje się sobą - tłumaczy Lipiec-Wróblewska. - Ona przyszła tutaj walczyć, jest przygotowana na ciosy, co przesłania jej słabości. Z kolei on nie spodziewa się walki - podkreśla Popławska. Z czasem aktorka Wanda zaczyna pociągać za sznurki, rozumiejąc, że Kuziemski, czyli bohater adaptowanej książki, to alter ego reżysera. - To mężczyzna udręczony, poszukujący ideału kobiecości, dla którego teatr stanowi całe życie - mówi Wojciech Kalarus wcielający się w postać Thomasa. - Kuziemski został w dzieciństwie naznaczony przez ciotkę, obraz kobiety w jego głowie został przez to wykrzywiony - dodaje.

Z jednej strony mężczyzna opętany swoją fantazją na temat kobiet. Z drugiej kobieta, która świetnie gra role wymyślone przez mężczyzn, jednak buntuje się przeciwko nim. Kto będzie górą w tym starciu wydaje się jasne, nawet jeśli autor sztuki nie zdradza motywów, jakie kierują postępowaniem aktorki. Lecz w jakich okolicznościach to nastąpi? Odpowiedź przyniesie finał "Wenus w futrze".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji