Artykuły

Oratorium na słowa i dźwięki

Pierwsze sło­wa wydoby­wają się z mroku. Niemal równolegle z ni­mi rozbrzmiewa - na razie jeszcze pojedyn­czymi, fortepianowymi dźwię­kami - muzyka. Tak już bę­dzie do końca: słowa, dźwię­ki, słowa, dźwięki...

Konrad (Andrzej Hudziak) od wielu lat zamyśla studium o słuchu. Czyni zeń treść i cel swojego życia. Do pełnej samorealizacji pozostaje je­dynie przelać na papier wy­niki długotrwałych doświad­czeń, przemyśleń i analiz... lecz świat mu na to nie po­zwala. Drażni go bez przerwy obcymi dźwiękami, brutalnie wdzierającymi się w ciszę je­go myśli.

Kalkwerk to dawna wap­niarnia, upiorny erem, w któ­rym Konrad zamieszkał z żo­ną i którego cisza i ustronie miały sprzyjać zapisaniu stu­dium. Tu nie dociera zgiełk Paryża i Wenecji.

Konradowa (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik) jest kaleką, przykutą do fotela inwalidzkiego. Jest także ska­zana na studium o słuchu: pokornie poddaje się nielu­dzko brutalnym metodom do­świadczalnym męża. Wegetu­je więc, oddychając powie­trzem wspomnień, zaklętych w starych, zakurzonych suk­niach. Konrad zastrzelił ją w niejasnych okolicznościach.

Być może znienacka, dwoma strzałami w głowę (wg zez­nań Fro) lub w finale mał­żeńskiego piekła, dwoma strzałami w skroń, (wg zeznań Wiesera), a być może jeszcze inaczej. To jedna z wielu tajemnic powieści Tho­masa Bernharda. To jeden z sekretów inscenizacji Krys­tiana Lupy. Jest bowiem w tę prozę i w ten spektakl wpisana wielka tajemnica, która niepokoi wnikliwego czytelnika i widza. Tajemnica tym większa, iż niecała daje się odkryć.

Zbrodnia dokonała się.Oto policjant wywleka bezbron­nego, niemal nagiego Konra­da. Teraz jest już spokojny i pogodzony ze światem. Ale od tej chwili następuje zwrot ku przeszłości - rozpoczyna się studium o człowieku wal­czącym o nadanie zewnętrz­nej formy temu, co wypielęg­nowała dusza i myśli. Roz­grywa się bolesna historia męki twórczej, która w wy­konaniu Andrzeja Hudziaka nabiera wymiaru mistyczne­go, porywając widza nie tyl­ko w otchłań tajemnic i sym­boli, ale także w sferę cał­kiem odczuwalnych wrażeń i uczuć.

Krystian Lupa skompono­wał "Kalkwerk" z. delika­tnych okruchów znaczeń i symboli, z grubszych i sub­telnych drżeń duszy, boha­terów, działających w asce­tycznym wnętrzu pokoju ob­ramowanym białymi krawę­dziami sześcianu i wokół nie go oraz z muzyki Jacka O­staszewskiego, która, oprócz ilustracji, jest także projek­cją bądź dopełnieniem uczuć bohaterów.

To przedstawienie ucieszy szczególnie tych, którzy nie stracili jeszcze wiary w teatr piękny, mądry i żywy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji