Artykuły

Hedge Knights. Gdy widz jest uczestnikiem gry

To nie był zwyczajny spektakl. Berlińska grupa entuzjastów teatru i gier komputerowych postanowiła wciągnąć widzów w świat giełdowych rozgrywek, manipulacji i finansowych spekulacji. Wciągnąć dosłownie. Nie trzeba było długo czekać, żeby zorientować się, że widzowie są graczami, a spektakl grą, w której uczestniczą - pisze Gabriela Cagiel w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Wprowadzenie wyjaśniało, że grupka 12 osób, bo tylu właśnie widzów/graczy wchodziło do tego świata, uczestniczy w rozgrywce. To oni zadecydują, czy dojdzie do katastrofy, czy do spektakularnego zwycięstwa. Założyliśmy słuchawki (spektakl tłumaczony był symultanicznie z języka niemieckiego), przekroczyliśmy próg zaaranżowanej gry i w tej samej chwili stało się jasne, że interaktywność ze strony widzów nie będzie polegała wyłącznie na podejmowaniu prostych decyzji, ale na faktycznym działaniu.

W korytarzu, w którym się znajdujemy zdezorientowana dziewczyna powtarza: "Co ja teraz zrobię? Przecież nie pójdę tam w jednym bucie". Drugi but leży na ziemi, obok niego oderwany obcas, rozsypana zawartość damskiej torebki. Dziewczyna ubrana jest elegancko, można domyślać się, że wybiera się na spotkanie służbowe. A my przez chwilę tkwimy w miejscu i przyglądamy się. Wystarczy jednak kilka powtórzeń i dociera do nas, że jeśli czegoś nie zrobimy, nigdzie się stamtąd nie ruszymy. Ktoś schyla się po but, ktoś inny w rozsypanych rzeczach znajduje papierek, w który zawinięta jest guma do żucia. Sytuacja kryzysowa zażegnana, bezradnie powtarzana mantra zostaje przerwana, a my pokonujemy pierwszy szczebel gry. Wiemy już, że będzie ich więcej, ale wiemy też, że nie ma sensu zwlekać z działaniem. Reguły wydają się ustalone, pozostaje tylko pytanie, jaka będzie kolejna zagadka

Z korytarza przedostajemy się do gabinetu mieszczącego się na 47. piętrze największego banku świata. To siedziba firmy Hedge Fonds, w której Denise (nasz kopciuszek, któremu - jak się okazuje - daleko do bezradności) ma starać się o posadę. Choć na giełdzie nie zna się kompletnie, udaje jej się (z pomocą graczy) pomyślnie przejść rozmowę kwalifikacyjną. To jednak nie koniec wyzwań, które stawia przed nią August Mohr, giełdowy rekin romansujący z Clarą, spadkobierczynią potężnej firmy farmaceutycznej.

Akcja spektaklu gry przebiega dynamicznie. Widzowie w samym środku gabinetu przyglądają się kolejnym posunięciom. Momenty podejmowania decyzji należą do nich. Skąd mają wiedzieć, w które akcje inwestować? Krótkoterminowe, a może długoterminowe? Kto jest idolem szefa? Czy skopiować poufne dokumenty? A jeśli tak, to czym, skoro kserokopiarka najwyraźniej szwankuje? Pojawiają się też pytania osobiste, moralne...

Na nie nie wystarczy podać odpowiedzi. Widzowie/gracze przełamują się. Początkowo tylko kilkoro, po chwili dołączają do nich inni. Przeszukujemy biuro, zaglądamy do ukrytych skrywek, na półki, grzebiemy w torebkach, segregatorach, wybieramy akcje, inwestycje, od których zależy przyszłość nie tylko firmy, ale i całej giełdy.

Blisko dwugodzinny spektakl berlińskiej grupy daje do myślenia i zmusza do działania. Wciąga. Widzowie momentami czują się bezradni, ale metodą prób i błędów, decyzji tych o dobrych i kiepskich konsekwencjach, udaje im się dobrnąć do końca. Jednego z ośmiu, bo tyle wariantów przewiduje ta gra. Ciekawie zarysowane postaci, wyraziści aktorzy, nietypowy przebieg przedstawienia, świetny pomysł i scenariusz sprawiają, że to naprawdę wyjątkowy spektakl. Szkoda tylko, że zobaczyć mogliśmy go tylko gościnnie.

***

Spektakl "Hedge Knights" w wykonaniu berlińskiego zespołu machina eX grany był w Łaźni Nowej od 11 do 13 kwietnia. Zorganizowany został w ramach projektu "Instynkt gry" przez Instytut Goethego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji