Artykuły

Starość nie jest piękna, za to autentyczna

- Na premierze obserwowałem starszych ludzi na widowni, którzy patrzyli na aktorów niemal z zazdrością. Ale była też część starszej widowni, która była zniesmaczona tym, że zdjęli z siebie te togi dostojeństwa, jakie nakłada wiek. Spektakl miał przywrócić starym ludziom ich podmiotowość. I to się, moim zdaniem, udało - mówi pisarz Mariusz Sieniewicz, autor "Rebelii", wystawionej w Teatrze Śląskim w Katowicach.

Teatr Śląski ogarnęła rebelia. Aktorzy seniorzy opanowali Scenę Kameralną. Grożą przejęciem władzy nad światem. Ich ideologiem jest Mariusz Sieniewicz. Ich księgą - jego nominowana do nagrody Nike "Rebelia". Łukasz Kałębasiak: Ma pan 42 lata - czuje się pan cały czas młodo czy widzi majaczącą na horyzoncie starość? Mariusz Sieniewicz: Nie wydaje mi się, żeby było to moje osobnicze skrzywienie, ale zawsze czułem się mentalnie starcem, a te wszelkie wybuchy kultu młodości wydawały mi się z gruntu podejrzane, zwłaszcza w dzisiejszej kulturze masowej, gdzie kategoria młodości uległa strasznemu skomercjalizowaniu. Okazuje się, że staruszkowie są być może ostatnim bastionem autentyczności, czegoś niesamowicie wiarygodnego.

Dlatego właśnie podjął się pan poprzez literaturę roli obrońcy godnej starości?

- Intencją napisania książki była prowokacja. Chciałem sprowokować ludzi młodych i starszych, żeby spojrzeli na siebie nawzajem i dostrzegli, że ich światy mogą się przenikać. Broń Boże nie stawiam się w roli obrońcy starości! Mogę wyłącznie kroczyć z innymi w pochodzie. W końcu nieuchronnie wszyscy zmierzamy do tego obozu (śmiech).

Obozu, który nazwał pan "bastionem autentyczności". Starość, jeśli nie jest atrakcyjna, jest przynajmniej prawdziwa?

- Jest na pewno o wiele bardziej autentyczna, bo nie musi już niczego udawać. W pewnym sensie młodość jest stanem permanentnego "bycia na dorobku". Jest ciągłym udowadnianiem światu, że jest się kimś innym, niż jest się w rzeczywistości. Tymczasem jeśli dożyję 95. roku życia, to komu i co miałbym jeszcze udowadniać, pamiętając rzeczy, które młodzi traktują w kategoriach archeologicznych? Zresztą to chyba nas w starych ludziach najbardziej urzeka. Dystans do świata i niespieszność istnienia.

Ale chyba nie wszyscy to dostrzegają. Kilka lat temu w Katowicach powstał mural przedstawiający starych ludzi jako półnagie dzieci bawiące się w piaskownicy. Pojawiły się głosy, że to nieestetyczne. Jak pan sądzi, z czego wynika takie spojrzenie?

- Myślę, że z obłudy i z hipokryzji. Wszystko, co scherlałe, co nie mieści się w dzisiejszych kanonach piękna, jest wypychane na margines. My, ludzie zdrowi, cudowni, piękni i doskonali, traktujemy ludzi wykluczonych, niepełnosprawnych czy starych jako grupę specjalnej troski. Trzeba rozłożyć nad nimi parasol opiekuńczości, byleby nie naruszali naszego komfortu patrzenia na świat. Aczkolwiek wydaje mi się, że podobnie jak młodość, także starość ulegnie skomercjalizowaniu. Decyduje demografia - pokolenie powojennego wyżu demograficznego jest coraz starsze. Kto wie - być może niedługo np. MTV będzie emitować seriale i teledyski dla grupy wiekowej 70 plus (śmiech).

"Rebelia" powstała pod wpływem pewnego nieprawdopodobnego zdarzenia, którego był pan świadkiem. Aż trudno uwierzyć, że to prawda...

- To się naprawdę wydarzyło w 2004 roku. Byłem na stypendium w Krakowie. Wybrałem się na Podgórze i zapuściłem w jakieś boczne uliczki. Dotarłem do ogrodzonego parku, w tle majaczył jakiś budynek, z którego w pewnym momencie wybiegła staruszka i zaczęła biec w moją stronę.

Wrażenie niesamowitości uległo spotęgowaniu, gdy zaczęła się na to ogrodzenie wdrapywać w kapciach. Takich autentycznych kapciach z oddziału szpitalnego. Jeden kapeć utknął w oczku ogrodzenia i kobieta zaczęła krzyczeć na mnie, kategorycznie domagając się pomocy. Jednak przybiegły pielęgniarki i zaciągnęły ją z powrotem.

Wtedy właśnie pojawiła się myśl: co by było, gdyby starzy ludzie zamachnęli się na rzeczywistość i doprowadzili do buntu, do rewolty społecznej, próbując odrzucić istniejący porządek? A po siedmiu latach od napisania "Rebelia" ogarnęła też scenę Teatru Śląskiego.

Spektakl, który daje niezwykłe pole do popisu dla aktorów starszego pokolenia, ale równocześnie musi być też dla nich ogromnym wyzwaniem.

- Aktorzy podejmują ryzyko, mam nadzieję, że tylko artystyczne, przekraczania pewnych barier i wydobywania na powierzchnię traum, które są głęboko intymne. Na premierze obserwowałem starszych ludzi na widowni, którzy patrzyli na aktorów niemal z zazdrością. Ale była też część starszej widowni, która była zniesmaczona tym, że zdjęli z siebie te togi dostojeństwa, jakie nakłada wiek. Spektakl miał przywrócić starym ludziom ich podmiotowość. I to się, moim zdaniem, udało. Jestem wdzięczny aktorom i twórcom, że podjęli to ryzyko.

***

Mariusz Sieniewicz

Rocznik 1972. Autor sześciu książek, trzykrotnie nominowany do Paszportu "Polityki" oraz dwukrotnie do Nagrody Literackiej "Nike". "Rebelia" jest czwartym tekstem, który został zaadaptowany na potrzeby teatru. Najbliższe spektakle w Teatrze Śląskim w czwartek i piątek.

Na zdjęciu: scena ze spektaklu

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji