Artykuły

Komedia w epoce mizantropów

"Mizantrop" w reż. Norberta Rakowskiego w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Grzegorz Giedrys w Gazecie Wyborczej - Toruń.

Teatr Horzycy w Toruniu pokazał "Mizantropa" - jedną z największych komedii w dziejach europejskiego dramatu. Sztuka nie śmieszy, ma być aktualna, ale współczesny jest tu jedynie kostium. Reżyserowi zabrakło refleksji nad tekstem.

Molier uchodzi za niedoścignionego mistrza komedii obyczajowej. Obśmiewał charaktery swojej epoki, piętnował skazy ludzkiego charakteru, rozpasanie obyczajowe, ale także hipokryzję obrońców moralności. Uderzał w niego zarówno dwór, jak i Kościół. Po "Mizantropie" Norberta Rakowskiego bylibyśmy skłonni zwątpić w komediowy geniusz XVII-wiecznego pisarza. Przedstawienie w Teatrze Horzycy brzmi przerażająco poważnie. Tej pustki po komedii nie wypełniają jednak żadne sensy.

Rakowski największą uwagę skierował na intrygę, choć zapewne powinien skupić się na dynamice charakterów. Tu jednak mamy do czynienia ze statycznymi typami, które reprezentują sztywne postawy. Alcest (w tej roli Maciej Raniszewski) stroni od towarzyskich intryg, brzydzi go salonowa hipokryzja i konformizm. Naje-go szacunek trzeba sobie zasłużyć - bohater unika sądów odruchowych, nie uznaje narzuconych autorytetów. Nie boi się głośno wyrażać swoich opinii, nawet jeśli są niewygodne albo bolesne. Bywa okrutny. Wybranką jego serca jest Celimena (Julia Sobiesiak). Reprezentuje wszystko, czym gardzi Alcest. Jest frywolna, swobodna, lubi uwodzić, a salony z ich grą pozorów i hipokryzją to jej naturalne środowisko.

Rakowski podzieli! widownię na dwie części - publiczność siedzi również za sceną. Nietypowe rozwiązania przestrzeni wymagają, aby każdy element przedstawienia mu się podporządkował - począwszy od ruchu scenicznego, po emisję głosu. Nic nie uzasadnia tego estetycznego wyboru, bo aktorzy i tak zwracają się głównie do fragmentu widowni. Wiele kwestii brzmi zbyt cicho, jakby reżyser w ostatniej chwili przeskalował spektakl ze sceny kameralnej na dużą. Poza sceną aktorzy malują się i pudrują - dalsze rzędy widowni nie mogą tego zobaczyć.

Nie przekonuje scenografia Janusza Mazurczaka. Przestrzeń w dodatku sprawia wrażenie niespójnej. Po co wprowadzać kilka planów, skoro nie panuje się nad jednym? Rakowski sam dobrał muzykę do tego przedstawienia - wkomponował ją w widowisko na tyle niedelikatnie, że gwałtownie wybuchające piosenki podrywają co wrażliwszych widzów z miejsc.

W tych warunkach trudno mówić o kreacjach aktorskich. Na uwagę zasługują Michał Marek Ubysz, Paweł Tchórzelski i Matylda Podfilipska. Jeśli Maciejowi Raniszewskiemu zależało, aby Alcesta upodobnić do nadętego bufona, to swój cel osiągnął - ta postać jest wbita w przyciasny gorset, skanduje, a nie mówi. Nie budzi sympatii i współczucia. Ma być postacią komiczną, a nie śmieszy.

Tekst Moliera otwiera wiele pól do swobodnej interpretacji, jednak czytany przez Rakowskiego zupełnie nie brzmi współcześnie. Nie wystarczy przebrać aktorów, aby "Mizantrop" oddal ducha naszych czasów. Dziś hipokryzję i konformizm należy tak samo piętnować jak inkwizytorską pasję moralizatorów.

"Mizantrop" dziś jest wszędzie. Wystarczy pierwszy z brzegu konkurs talentów w telewizji, aby zobaczyć inflację beztroskiego i okrutnego oceniania się - drugiemu człowiekowi w świetle kamer można powiedzieć, że jest nikim, że jest żaden. Wystarczy przyjrzeć się młodym ludziom, którzy do rangi niemal religijnego imperatywu podnoszą pielęgnowanie egotyzmu, a którzy nie potrafią zrozumieć, że to mityczne i medialne "bycie zawsze sobą" nie jest znowu aż tak wielkim osiągnięciem życiowym. Wystarczy przyjrzeć się naszej scenie politycznej i naszemu Kościołowi, aby zobaczyć chłodne moralizatorstwo - bez śladu empatii i zrozumienia dla ludzkiej inności.

Z drugiej strony toruński "Mizantrop" mógłby być opowieścią o prymitywnych aspiracjach rodzącej się w Polsce klasy średniej. Mógłby stać się satyrą na naszą młodą komercję, warszawskie salony i wszelkiego rodzaju celebryckie hierarchie. Rakowski najwyraźniej nie zauważył fabularnego i tematycznego potencjału arcydzieła Moliera. To spektakl wyzuty z emocji, który zaludniają papierowe postaci i ich papierowe problemy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji