Artykuły

Wałęsa miał nosa, dużo intuicji i szczęścia

Lech Wałęsa - wielka postać: Przywódca "Solidarności", prezydent, najczęściej rozpoznawany Polak na świecie. Lech Wałęsa - bohater najnowszego spektaklu teatru "Wybrzeże".

Rozmowa z Pawłem Demirskim, autorem dramatu "Wałęsa. Historia wesoła, a ogromnie przez to smutna"

Mirosław Baran: Jak ocenia Pan osobę Lecha Wałęsy?

Paweł Demirski: - Tak naprawdę zdanie na jego temat wyrobiłem sobie w trakcie pisania dramatu. Myślę, że jest to postać, jaka rodzi się raz na kilka pokoleń; my jesteśmy trochę za mali, żeby o nim mówić. Wałęsa był szalenie skuteczny, miał "nosa" i dużo intuicji politycznej. Także dużo szczęścia. Jak się mówi o jego prezydenturze jako nieudanej, to jest, w dużym stopniu wina osób, które go wówczas otaczały.

M.B.: Kiedy pojawił się pomysł na sztukę o Wałęsie?

P.D.: - W sezonie artystycznym 2003/2004 skończyliśmy czwartą część projektu Szybki Teatr Miejski i zastanawialiśmy się nad kolejnymi tematami. I wtedy pojawił się Wałęsa. Wtedy trochę przestraszyłem się takiego wyzwania i na pewien czas wycofałem z tego pomysłu. Następnie trochę poczytałem o Wałęsie. Dodatkowym impulsem dla mnie była premiera "Demokracji" w naszym teatrze - sztuki, której bohaterem jest Willy Brandt. Uwierzyłem wtedy, że napisanie dobrego dramatu o polityku jest możliwe.

Jak przygotował się Pan do napisania tej sztuki?

- Spotkałem się osobiście z Lechem Wałęsą, rozmawiałem z nim jakąś godzinę. Rozmawiałem również z jego żoną. Jednak posiłkowałem się przede wszystkim materiałami, które zbierała moja asystentka Ewa Siwek. Starałem się wybierać zagraniczne źródła, żeby stworzyć szerszy kontekst dla całej historii, a nie osadzać jej wyłącznie w "polskim myśleniu" o tych wydarzeniach.

Jak Lech Wałęsa zareagował na pomysł napisania dramatu o nim?

- Nawet dokładnie nie pamiętam. Na początku mówił, że nie ma zdania. Gdy przyszliśmy do niego przedstawić się, powiedział, że ten projekt nam się nie uda, nie da się pokazać całej tej historii. Gdy jakiś czas temu Wałęsa pojawił się na jednej z prób, to był zadowolony. Sądzę, że każdy człowiek, któremu powie się, że powstanie o nim sztuka teatralna, byłby zadowolony.

Czy ten dramat jest skierowany do młodego pokolenia?

- Wydaje mi się, że nie tylko. Wiadomo, że piszę w jakimś określonym stylu, w "młodej" estetyce. Dla starszych widzów - którzy byli świadkami tych wydarzeń albo nawet w nich uczestniczyli - może być ciekawe, jak myśli o Wałęsie pokolenie ich dzieci.

Dlaczego z całego życia Lecha Wałęsy zdecydował się Pan wybrać okres od 1980 do 1989 roku?

- To wtedy był tak naprawdę okres, w którym Lech Wałęsa ostatecznie się ukształtował. Poza tym w latach 80. w Polsce robotnicy - i nie tylko robotnicy - byli w stanie wypowiedzieć się przeciwko władzy. A myślę, że w roku 2005 mamy też dużo problemów niezałatwionych. To jest też trochę sztuka o tym; o władzy, o próbie naprawy tego państwa. Tak jak starali się je naprawić ludzie 25 lat temu, tak i my powinniśmy uczynić teraz. Na przykład kwestia niezależnych związków zawodowych jest dziś równie istotna, jak wtedy. Gdy słyszy się o strajku jakiejś grupy zawodowej, to politycy mówią, że nie można rozwiązać tego problemu, bo wszyscy podatnicy za to zapłacą. W PRL-u mówiono o tym, że przez strajki spada produkcja i wszyscy będziemy mieli gorzej. To bardzo podobna retoryka. W Polsce przecież ciągle łamane są prawa pracownicze; to również sztuka o tym, że powinniśmy ciągle o te prawa walczyć.

Na zdjęciu: od lewej Lech Wałęsa, Tomira Kowalik, Paweł Demirski, Michał Zadara, Jarosław Tyrański, Jerzy Gorzko, Jacek Labijak i Maciej Nowak po czerwcowej próbie czytanej w Teatrze Wybrzeże.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji