Artykuły

Wirus kultury w Putinowskim systemie

Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej zaapelowało do MSZ i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego o odwołanie zaplanowanego na 2015 Roku Polski w Rosji i Roku Rosji w Polsce - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Zdaniem autorów apelu te obchody "mogą być rozumiane jako zgoda strony polskiej na działania rządu Federacji Rosyjskiej wobec Ukrainy". Zamiast wymiany polsko-rosyjskiej artyści i kuratorzy proponują zorganizowanie Roku Polskiego na Ukrainie i Roku Ukrainy w Polsce, które byłyby gestem solidarności z ludźmi kultury i całym społeczeństwem Ukrainy.

Doceniam szlachetność takich gestów, uważam jednak, że są one nieskuteczne i - co więcej - szkodliwe. Podstawą polityki wobec państw autorytarnych powinno być wywieranie silnej presji na władze i podtrzymywanie dialogu ze społeczeństwem. Nie odwrotnie. Tymczasem kulturalny bojkot, który proponują środowiska artystów wizualnych, uderzy przede wszystkim w rosyjskich twórców i odbiorców kultury, którzy w dużej części myślą niezależnie i są krytyczni wobec agresywnej, imperialnej polityki prezydenta Putina. To między innymi oni wyszli niedawno na ulice Moskwy, aby zamanifestować sprzeciw wobec wojny. Odwołując spektakle polskich teatrów, wystawy polskich artystów, koncerty polskich orkiestr, karzemy nie tych, którzy na to zasłużyli.

Doskonale rozumieją to inne państwa Unii Europejskiej - Niemcy i Wielka Brytania - które realizują zaplanowane na ten rok wielkie projekty współpracy kulturalnej z Rosją. Żaden z nich nie został odwołany. Rok Wielkiej Brytanii w Rosji zainauguruje 14 kwietnia wielka wystawa w moskiewskim Maneżu, której kuratorem jest brytyjski reżyser filmowy Peter Greenaway.

Ze swoich imprez nie zrezygnowali także Niemcy, chociaż to właśnie kanclerz Angela Merkel wywiera dzisiaj największą presję na Kreml w sprawie Ukrainy. W czerwcu rozpocznie się Rok Języka Niemieckiego w Rosji, któremu towarzyszy Rok Języka Rosyjskiego w Niemczech.

Również niezależne organizacje kulturalne z Europy nie przerywają współpracy z Rosją. Mimo apeli o bojkot w Muzeum Ermitażu w Petersburgu odbędzie się 10. Biennale Manifesta. Dyrektor Fundacji Manifesta Hedwig Fijen powiedziała, że są inne sposoby na wyrażenie stanowiska niż bojkot. I zaprosiła uczestników wystawy i publiczność do dyskusji na temat roli, jaką sztuka ma do odegrania w krajach, w których łamane są prawa człowieka, a krytyka jest zakazana.

Zwolennicy bojkotu kulturalnego Rosji wskazują, że część twórców rosyjskich aktywnie wsparła Putina, podpisując słynny już list w sprawie Krymu. Nie możemy współpracować z ludźmi, którzy popierają dyktaturę - argumentują. Jednak stosunek do sygnatariuszy tego listu nie jest w Europie jednoznaczny. Władze Monachium podtrzymały wolę współpracy z Walerijem Giergijewem, wybitnym rosyjskim dyrygentem, blisko związanym z administracją Putina, który od przyszłego roku ma objąć stanowisko głównego dyrygenta Monachijskich Filharmoników. Poproszono tylko szefa orkiestry oraz urzędnika odpowiedzialnego za kulturę w mieście, aby spotkali się z artystą i poinformowali go o kontrowersjach wokół jego ostatnich wypowiedzi.

Ktoś mógłby powiedzieć, że to hipokryzja: niemiecka orkiestra pod batutą pupila rosyjskiego dyktatora będzie grać dla bawarskich melomanów, podczas gdy wojska Rosji stoją na granicach Ukrainy. Ja w tym jednak widzę dalekowzroczność: im bardziej włączymy artystów rosyjskich w obieg europejskiej kultury, tym trudniej będzie im popierać autorytaryzm Putina. W ubiegłym roku Giergijew pod wpływem protestów przeciw antygejowskiemu prawu wprowadzonemu w Rosji napisał do władz Monachium, że w pełni akceptuje zasadę tolerancji dla odmiennych poglądów i orientacji seksualnych. Zdania w sprawie Krymu pewnie nie zmieni, ale chcąc nie chcąc, będzie musiał słuchać opinii swoich abonamentowych słuchaczy i mecenasów.

Zamiast bojkotować, wpuśćmy do putinowskiego systemu wirusa wolności. Sztuka świetnie się do tego nadaje. Polskie prezentacje w Rosji mogą być doskonałym pretekstem do debaty o relacjach między dawnym imperium a jego koloniami, dziś znowu aktualnej.

Rok Polski to nie olimpiada, tu deklaracje polityczne nie są zakazane. I tak, zróbmy festiwal ukraińskiej kultury w Polsce. Ale nie na hura, nie pod wpływem emocji, tylko z głową i planem. Minimalna jednostka czasu w kulturze to trzy lata, tego żadna rewolucja nie przyspieszy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji