Artykuły

Bydgoski Festiwal Operowy nie dostanie ministerialnej dotacji. To się zdarza dopiero po raz drugi w ciągu 20 lat istnienia BFO. Brak pieniędzy powoduje, że nie zobaczymy festiwalowego przeboju - występów The Tokyo Ballet.

Opera Nova starała się o 400 tys. zł z Ministerstwa Kultury. - Jestem rozgoryczony, nie spodziewałem się tego - mówi Maciej Figas, szef bydgoskiej sceny i festiwalu. - W zasadzie co roku wspierało festiwal dodatkową kwotą, ale nie tym razem. Zmiany w programie tegorocznego festiwalu są konieczne - tłumaczy Figas.

Opera Nova jest instytucją, której działanie finansowane jest z kasy marszałka województwa oraz ministra kultury. Właśnie dlatego nie może ona ubiegać się o dodatkowe fundusze w drodze ministerialnego konkursu. To droga zarezerwowana dla m.in. organizacji pozarządowych.

- Pozostaje nam wniosek o dotację celową, który zresztą co roku składamy. I praktycznie zawsze dostawaliśmy pieniądze na festiwal - opowiada Figas. Taka dotacja ma charakter uznaniowy. O jej przyznaniu decyduje samodzielnie ministerstwo. - Można mówić, że jestem naiwny, bo wyciągam rękę po pieniądze, których być może nie dostanę i biorę się za organizację festiwalu. Niestety, nie ma innego sposobu, bo w konkursach przecież nie możemy brać udziału - wyjaśnia dyrektor bydgoskiej opery.

Rozgoryczenie szefa Opery Nova nie dziwi, bo do tej pory pieniądze na festiwal przyznawane przez ministerstwo były czymś wręcz naturalnym. - Departament Narodowych Instytucji Kultury doskonale wie, jak wygląda finansowanie naszej opery, zna markę festiwalu i ma świadomość, że bez dodatkowych środków niemożliwe jest organizowanie go na dotychczasowym poziomie. Wnioski o nie uwzględniał od 20 lat. Nie rozumiem więc, co stało się w tym roku. Przecież minister mówił o zwiększaniu funduszy na kulturę.

O tym, że ich nie będzie, Figas dowiedział się we wtorek. W piśmie, które dostał z ministerstwa, czytamy, że "wniosek nie może być rozpatrzony pozytywnie, z powodu braku wolnych środków w budżecie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego". Zapytaliśmy o to w ministerstwie. - W ostatnich dwóch latach zwiększaliśmy bydgoskiej operze dotację podmiotową o 200 tys. w skali roku. Obecnie nie możemy przyznać pieniędzy na festiwal, bo nie mamy wolnych środków. Jednak istnieje możliwość, że kiedy się uwolnią, instytucje kultury dostaną dodatkowe pieniądze - usłyszeliśmy w biurze prasowym.

Nawet jeśli jakieś pieniądze z Ministerstwa Kultury przyjdą, będzie już za późno. - Teraz brak jakiegokolwiek dofinansowania czyni nasze starania o sprowadzenie tokijskiego baletu bezsilnymi. Aby uratować budżet tegorocznej edycji BFO, zmuszony byłem odwołać także występ Opery Krakowskiej z prezentacją spektaklu "Cabaret lunaire" Schönberga - tłumaczy Figas.

Festiwal będzie krótszy - potrwa od 26 kwietnia do 8 maja, a nie 11, jak planowano wcześniej. Podobna sytuacja przydarzyła się Operze Nova tylko raz, w 2009 r. - wtedy także zabrakło kasy z ministerstwa i trzeba było odwołać planowany spektakl "Diabłów z Loudun" Pendereckiego, który miała przywieźć Opera Krakowska. Tym razem stracimy dwa wyjątkowe wieczory z renomowanym baletem o międzynarodowej sławie.

Przypomnijmy, że w tym roku w kasie ministerstwa znalazło się ponad 6 mln zł dofinansowania do budowy Świątyni Opatrzności Bożej. 400 tys. zł, których z powodu negatywnej decyzji Ministerstwa Kultury zabrakło w tegorocznym kasie BFO, to jedna czwarta całego budżetu festiwalu. Docelowo miał on wynieść 1,5 mln zł.

Podobna katastrofa grozi także Filharmonii Pomorskiej. - Z początkiem roku wystąpiliśmy z wnioskiem o 450 tys. zł dofinansowania dla Bydgoskiego Festiwalu Muzycznego. O tym, czy pieniądze dostaniemy, dowiemy się na początku kwietnia - mówi główna księgowa filharmonii Barbara Tomkiewicz.