Artykuły

Trup za życia

Wchodząc na widownię właściwie nie wiadomo, czego się spodziewać. Widzi się tylko scenę, gdzie sterczy podrapany kran, w drugim kącie marny stół i jeszcze gorszy kaloryfer. Na podłodze gumolit. Przy stole Łarik (Sambor Czarnota) popijający spirytus. Młody mężczyzna, do którego należy mieszkanie. Po chwili zjawia się druga postać - Wesoły (Kamil Maćkowiak). Też już lekko wstawiony. Ukazują się dwie antagonistyczne osobowości. Łarik, cichy i łagodny cywil, nie potrafiący przeciwstawić się Wesołemu. Głównie ze strachu. Wesoły, uczestnik wojny w Czeczenii, wyniszczony psychicznie, nieprzewidywalny i niepohamowany. Wyszkolony przez wojsko rosyjskie jako maszyna do zabijania. Łarik jest przedstawicielem biernej części społeczeństwa, która nie odczuwa odpowiedzialności za losy innych. Nie był w wojsku, nie był na wojnie i nie ma o tym nawet pojęcia. Nie chce mieć. Widzi jak wyniszczony jest jego przyjaciel. Nie chce słyszeć opowieści o zabijaniu, gwałceniu, wysadzaniu. Darzy Wesołego szacunkiem, bo to bohater. Człowiek, który wrócił z piekła, niczego się nie boi i potrafi walczyć.

Obaj zaczynają pić dalej. Po kolejnych łykach obnażają swoje wnętrza. Przed oczyma Wesołego znów staje koszmar wojny. Zaczyna wspomnieniami katować przyjaciela. Narkotyki potęgują stan bohaterów. Wszystko wymyka się spod kontroli. Do Wesołego i Łarika dołącza trzecia postać - Jim, zabity na wojnie kompan Wesołego, którego duch jest zawsze przy nim. To zły demon, któremu umysł Wesołego jest całkowicie podporządkowany, niczym szatan siedzący na ramieniu, nakłania do powrotu na wojnę. Łarik nie rozumie Wesołego. Rzuca mu w twarz pytanie: "Dla kogo ty tam właściwie walczyłeś?"

"Osaczeni" to uniwersalny spektakl o nieodwracalnej przemianie człowieka, jaka dokonuje się pod wpływem wojny. Tysiące Rosjan już nigdy nie odzyska równowagi psychicznej. Nie zapomni o brutalności, dzikości, okrucieństwach. Przemoc na zawsze wpisze się w ich życie, wejdzie w krew i nie odpuści, aż do kompletnego wycieńczenia, wyjałowienia i w końcu do śmierci.

I tak wśród błota i kałuż kończy się spektakl Małgorzaty Bogajewskiej. Zapalają się światła. Widz budzi się z koszmaru.

Genialna scenografia Macieja Chojnackiego pokazuje miejsce nieokreślone, bo takich miejsc jest wiele. Rafał Kowalczyk stworzył muzykę będącą mrocznym tłem i dopełnieniem wydarzeń. Wszystko współgra ze sobą poparte znakomitą grą aktorów. Spektakl powinien być przestrogą dla wielkich tego świata, którzy wolą politykę wojen a nie politykę pokoju.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji