Artykuły

Rodzina to mój koniec świata

- Bardzo dobrze odnajduję się w miejskich przestrzeniach, nie bez powodu mieszkam w Warszawie (uśmiech). Na szczęście jest też dom moich rodziców w Starym Sączu, który pozwala mi zwolnić obroty. Tam nie ma pędu i pogoni za wszystkim - mówi warszawska aktorka, KATARZYNA MARIA ZIELIŃSKA.

W nowej transzy serialu "To nie koniec świata!" pojawia się wiele nowych postaci. Jedną z nich jest przebojowa i głodna uczuć dziennikarka Olga Wilk, w rolę której wciela się Katarzyna Zielińska (34 l.). Oto, co mówi o swojej bohaterce...

Czym, Pani zdaniem, wyróżnia się serial "To nie koniec świata!" na tle innych produkcji?

- Serial oglądałam od początku jego emisji. Widzę tu świetnie napisane role. Uwielbiam duet Magdy Lamparskiej, z którą znamy się i lubimy prywatnie, oraz Eryka Lubosa. Serial zachwycił mnie autentycznymi historiami więc - gdy dostałam propozycję zagrania w nim - bardzo się ucieszyłam.

Wciela się Pani w Olgę, gwiazdę telewizji.

- Olga Wilk jest bardzo przebojową osobą. Charakter ma równie drapieżny jak nazwisko (śmiech). To taka mała zołza, absolutne przeciwieństwo moich dotychczasowych ról filmowych. Bardziej mi przypomina Ritę ze spektaklu "Ślub doskonały". Olga nie zawsze będzie fair, ma na celu tylko i wyłącznie swoje dobro. W jej życiu będą przystojni mężczyźni, zabawne sytuacje, no i oczywiście podrywy.

Olga spotyka się w studiu telewizyjnym z Adamem. Co ich połączy?

- Adam jest cenionym lekarzem. Pracuje w szpitalu, w którym po wypadku znalazła się Anka, główna bohaterka serialu. Poznają się w Warszawie, Adam wpadnie Oldze w oko. Ta zaaranżuje wywiad tylko po to, by poznać go bliżej. Przy okazji symuluje własne dolegliwości, by mieć pretekst do kolejnych spotkań. Cóż, Olga ma taki charakter, że niczym taran dąży do celu (śmiech).

Nawiązując do tytułu serialu, Pani ma swój koniec świata?

- Mój koniec świata jest przy rodzinie. Ona jest dla mnie najważniejsza. Dbam o nią najbardziej na świecie. Czasami mój koniec świata jest tam, gdzie uciekam na wakacje - bez telefonu i Internetu. W moim zawodzie trzeba się umieć wyłączyć, by nie zwariować.

Woli Pani polską wieś czy może pęd wielkiego miasta?

- Bardzo dobrze odnajduję się w miejskich przestrzeniach, nie bez powodu mieszkam w Warszawie (uśmiech). Na szczęście jest też dom moich rodziców w Starym Sączu, który pozwala mi zwolnić obroty. Tam nie ma pędu i pogoni za wszystkim. To, że mogę tam odpocząć, wiele dla mnie znaczy i pomaga w codziennym życiu w stolicy.

Poza serialami możemy Panią oglądać także w nowej roli w teatrze.

- To prawda, w Teatrze Roma na małej scenie gram w spektaklu "Sofia de Magico", którego jestem też producentem. To historia rodziny cyrkowej, której członkowie nie do końca są zdrowi na umyśle. Do współpracy zaprosiłam Jolantę Fraszyńską, Mariusza Drężka, Tomasza Steciuka i Andrzeja Deskura. Przedstawienie wyreżyserował Łukasz Czuj. A dobrym duchem i współproducentem sztuki jest dyrektor Teatru Roma Wojciech Kępczyński.

Czy w związku z rolą w "To nie koniec świata!" Pani wątek w "Barwach szczęścia" zostanie okrojony?

- Praca na planie "Barw szczęścia" w tym sezonie zajmie mi kilka dni, więc nie ma takiej potrzeby.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji