Pomagam przypadkowi
- Chciałam zrobić coś własnego, przez dwa lata zbierałam piosenki Młynarskiego, Osieckiej, Demarczyk, Kazika Staszewskiego. To opowieść o mnie - o swoim recitalu "niedorosłam" mówi ANETA TODORCZUK-PERCHUĆ, aktorka Teatru Narodowego w Warszawie.
Znamy ją jako Agnieszkę Dunin z serialu Samo życie. Z powodzeniem gra w teatrze. Ostatnio stworzyła niedorosłam - własny recital. Najlepszy w Polsce.
Twój STYL: Twoja kariera, składa się z zastępstw...
Aneta Todorczuk-Perchuć: W 80 procentach (śmiech). Zaczęło się jeszcze w Akademii Teatralnej, potem były zastępstwa w Narodowym i jakoś zostałam w tym teatrze, choć moje marzenia nie sięgały etatu.
TS: Zastępując, nie uczestniczysz w premierach. Nie żałujesz, że Cię omijają? ATP: Wcale. Raz tylko poczułam żal: przy Happy Endzie Bertolta Brechta i Kurta Weilla. Pracowałam nad główną rolą przez cztery i pól miesiąca. Tak zaplanowałam ciążę, żeby ją zagrać. Niestety, premiera została przesunięta i już nie mogłam wyjść na scenę. Na widowni w duszy śpiewałam Surabaya Johnny...
TS: Zdecydowałaś się na dziecko. Nie bałaś się, że przerwa będzie kosztować? ATP: Bałam się, ale nie można kłaść na jednej szali zawodu i życia. 26 lat to fajny wiek na dziecko, nie chciałam dłużej czekać.
TS: Z roli w Operetce Grzegorzewsklego jednak zrezygnowałaś.
ATP: Przestraszyłam się nagości. Byłam na III roku, spektakl znałam, lubiłam, ale zabrakło mi odwagi.
TS: Teraz byś odmówiła?
ATP: Nie wykluczam nagości w teatrze. Jeśli jest nieodzowna, można mnie przekonać, choć nie jestem pierwsza do rozbierania się na scenie.
TS: Skąd wziął się recital "niedorosłam"?
ATP: Chciałam zrobić coś własnego, przez dwa lata zbierałam piosenki Młynarskiego, Osieckiej, Demarczyk, Kazika Staszewskiego. To opowieść o mnie. TS: Nie boisz się etykietki "tej z serialu"?
ATP: Przed Samym życiem proponowano mi rolę w Na Wspólnej. Nie zdecydowałam się wówczas. Po roku przyszła kolejna propozycja. Przyjęłam ją i nie żałuję.