Jubileuszowa Carmen
Po poniedziałkowym (22.11.) zwiastunie w Auli UAM głośna już "Carmen" doczekała się pełnospektaklowej premiery na deskach Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu. Na prezentację w sobotni wieczór złożyły się działania trzech znaczących artystów - realizatorów. Zaczęło się od znakomitego nagrania płyty kompaktowej przez Orkiestrę Kameralną PR "Amadeus" pod dyrekcją Agnieszki Duczmal, na której to płycie znalazła się "Carmen - Suita" Georgesa Bizeta i Rodiona Szczedrina. Utwór ten i jego wykonanie zafascynowało Ewę Wycichowską, która łatwo skłoniła Jerzego Makarowskiego do opracowania choreografii, inscenizacji i libretta na motywach "Carmen" Prospera Merimee. Tak oto jubileusz dwóch artystek znalazł pointę w efektownym spektaklu muzyczno-baletowym.
J. Makarowski zaproponował gest bardzo ostry, momentami aż groteskowy (sceny grupowe, Toreador) mając za motywację samą muzykę Bizeta-Szczedrina i chęć odsłodzenia wizerunku Carmen. Ale znalazł też miejsce dla łagodności i krągłości gestu, w czym pomogła mu efektywnie wpleciona muzyka Heitora Villi-Lobosa (Etiudy i Preludia), z pozytywnym rezultatem wykonana przez gitarzystę Przemysława Chałuszczaka. Znakomitym uzupełnieniem choreograficznej warstwy spektaklu okazało się operowanie światłem (J. Makarowski i Adam Alankiewicz), które dopełniło gest, nastrój i dyskretną scenografię Władysława Wigury.
Stłoczeni w Auli UAM tancerze mogli na scenie Teatru Wielkiego przydać przestrzeni gestom, pogłębić ekspresję i wyraz. Tym razem fabuła już bez streszczeń mogła zafascynować niuansem, oddechem, pauzą. W tym kontekście na plan pierwszy wysunęły się bardzo wyraziste partie solowe, także w układach duetów, czy tercetów. Wielce tragiczną postać stworzył Aleksander Rulkiewicz jako Don Jose. Dynamiczna, odmienna i... zmienna w uczuciach Carmen udanie wypadła w realizacji Ewy Wycichowskiej. Nieco mniej wiarygodna zdała mi się postać Toreadora kreowana przez bardzo sprawnego ruchowo Krzysztofa Raczkowskiego.
Cieszy sukces Polskiego Teatru Tańca Baletu Poznańskiego, sukces godny jubilatki, Ewy Wycichowskiej. Dowodem tej radości były długie owacje (także na stojąco) oraz liczne kwiaty, prezenty i gratulacje. I jeszcze jedna refleksja. Prawdziwym klejnotem wydawniczym nazywam drogi wprawdzie, lecz jakże wartościowy treściowo i edytorsko program spektaklu. Brawo dla Jadwigi Ignaczak (redakcja), brawo dla Ars Nova (wydawca)!