Artykuły

Wywoływanie duchów

"Szopka Polska" w Akademii Teatralnej w Białymstoku i "Bramy" w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Jerzy Szerszunowicz w Kurierze Porannym.

Mijający weekend przyniósł aż dwie premiery teatralne: "Szopkę polską" w Akademii i "Bramy"[na zdjęciu] w Białostockim Teatrze Lalek

Wywoływanie duchów

"Szopka Polska" i "Bramy" to widowiska o wywoływaniu duchów. Duch świąt Bożego Narodzenia chętnie skorzystał z zaproszenia do Akademii Teatralnej. Przywoływanie duchów rycerzy Okrągłego Stołu w BTL-u szło opornie...

Jakoś tak się ostatnio porobiło, że w Akademii Teatralnej można zobaczyć przedstawienia nadające się na scenę teatru repertuarowego - i na odwrót... Tym razem sprawcami pozytywnego i twórczego zamieszania są Dagmara Sowa i Paweł Chomczyk.

Hej, kolęda, kolęda!

Para, znana skądinąd, a dokładnie z Kompanii Doomsday i świetnego widowiska "Salome", wystartowała z własnym projektem. Projekt jest kolędniczy, dowcipny i spodoba się każdemu, kto nie ma alergii na święta Bożego Narodzenia. Wszystko w tym widowisku, jak Bóg przykazał: szopka piękna, lalki starannie wykonane, w mechanizmy fikuśne wyposażone, aktorzy śpiewają z zapałem wiejskich kolędników i w jedną parę kilkanaście postaci grają. Język odbarwiony gwarą, ale całkowicie zrozumiały, akcja wartka, historia rzewna i śmieszna zarazem. Całość rozegrana w doskonałym tempie, nie dłuższa niż trzy kwadranse, zaopatrzona w zaskakujący finał. A jakby tego jeszcze było mało, aktorzy czują się na scenie jak we własnym domu: pewność, precyzja, doskonałe zgranie. Wielkie brawa i niskie ukłony!

Za kilka dni "Szopka polska" wyjeżdża do USA, gdzie będzie prezentowana m.in. na Uniwersytecie Stanu Nowy Jork w Buffalo. W Białymstoku ponownie zostanie zagrana dopiero w grudniu. Warto poczekać i nie przegapić.

Rycerze nie zdołali

BTL-owe "Bramy" też są krótkie (50 minut), małoobsadowe (jedna aktorka) i nastawione na wywoływanie duchów.

Ale na tym podobieństwa z "Szopką polską "się kończą".

Autorskie widowisko Jerzego Murawskiego przypominało etiudę szkolną -przygotowaną nie tyle z myślą o widzu, co o zdaniu egzaminu aktorskiego. Agnieszka Sobolewska z zaliczeniem nie miałyby zapewne większych problemów (w pierwszych minutach spektaklu szwankuje dykcja). Za to widz będzie miał pewien problem z odpowiedzią na pytanie: o co chodzi? Co autor miał na myśli? Konkrety są dość łatwe do uchwycenia: szamanka tworzy magiczny krąg, wypowiada zaklęcia mające przywołać króla Artura, rycerzy Okrągłego Stołu. Właściwie nie tyle przywołać, co otworzyć drogę prowadzącą do baśniowego Avalonu. Zgodnie z tradycją seansów spirytystycznych, gdy już jesteśmy pewni, że komunikacja pomiędzy dwoma światami została nawiązana, wszystko nagle się urywa. Zabiegi szamanki kończą się klęską. A potem jest koniec - klaska się i wychodzi. Nietrudno zrozumieć, że coś tu miało się stać, mieliśmy świadkować i poddać się magii jakiegoś misterium. Jednak nic z tego nie wyszło - przynajmniej na premierze. Nie pomogło nawet bębnienie "na żywo" (instrumenty perkusyjne obsługiwał Jerzy Nowicki). Na marginesie można zauważyć, że granie na żywo muzyki, która nie jest częścią przedstawienia, lecz jego tłem, mija się lekko z celem. Może trzeba było bębniarza wprowadzić na scenę, albo jakąś grzechotkę czy inną kołatkę włożyć do ręki szamanki - może wtedy dałoby się wytworzyć przynajmniej namiastkę koniecznego w obcowaniu z duchami transu? A tak zamiast misterium było dużo wzniosłego gadania. "Jerzy Murawski mówił, że "Bramy" powstają za każdym razem od nowa, a końcowy kształt przedstawienia zależeć może nawet od fazy księżyca. Wygląda na to, że w piątek wypadła nie ta faza... Może warto spróbować w najbliższy wtorek, 1 listopada? Początek spektaklu godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji