Rodzina się rozpada
"Uroczystość" w reż. Norberta Rakowskiego w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Szymon Kiżuk w Gazecie Pomorskiej.
Norbert Rakowskl, reżyser toruńskiej adaptacji "Uroczystości" umiejętnie zrobił z widzów "podglądaczy" dramatu dzielącego się na sześćdziesiątych urodzinach Helge, poważanego ojca rodziny.
"Uroczystość" była jednym z najgłośniejszych filmów zrealizowanych przez filmowców z Dogmy. Ich manifest zakładał osiągnięcie maksymalnego naturalizmu w filmie. Przeniesienie tych zasad do świata teatru jest ryzykowne -tu wszystko polega na kreacji rzeczywistości, na umowie.
Rakowski zrobił z nas "podglądaczy". Siedzimy na scenie, aktorzy są na wyciągnięcie ręki. Nie ma miejsca na fałsz. I fałszu nie ma, są emocje. Widzimy, jak rozpada się obraz szczęśliwej rodziny - najstarszy syn Christian przyjeżdża na urodziny ojca, by powiedzieć wszystkim prawdę o koszmarze z dzieciństwa. Helge gwałcił go i jego siostrę bliźniaczkę Linde. Linda niedawno popełniła samobójstwo.
Michał Marek Ubysz - Christian - początkowo jest aż sztucznie spokojny. Kiedy czyta oskarżycielską mowę urodzinową, nie pozwala ujść swym emocjom. Tama pęka, gdy widzi obojętność rodziny i gości. Kiedy wykrzykuje w twarz ojca toast "za zdrowie mordercy siostry", przechodzą dreszcze. Od emocji też jest aż gęsto, gdy podglądamy jak list, zostawiony przez Linde, odczytuje przy urodzinowym stole jej siostra Helenę. Jolanta Teska nie chce dopuścić do siebie prawdy, ale kiedy w końcu to czyni, sprawia, że pada mur zakłamania w całej rodzinie.
Wtedy z Helge - w tej roli Niko Niakas - spada maska dobrotliwego ojczulka. Kiedy warczy "Nie zasługiwaliście na nic lepszego" czujemy zło, które naprawdę tkwi w tym człowieku. Opowieść o wyciąganiu rodzinnych "trupów z szafy" nie pozwala nam odetchnąć.
Tych urodzin na pewno tak łatwo się nie zapomni. I warto się na nie wybrać do toruńskiego teatru.
