Artykuły

Nauczyciel: Nie obrażam uczniów. Chcę im oszczędzić mąk

Po pierwsze, nie obrażam uczniów, lecz przeciwnie, troszczę się o ich czas i zdrowie psychiczne. Przecież wyraźnie napisałem, że ledwo dotrwałem do końca spektaklu. I właśnie dlatego chcę podobnych mąk oszczędzić moim uczniom. Cóż to za obraza? - wrocławski nauczyciel Grzegorz Dębicz w polemice wokół "Dziadów" w reż. Michała Zadary.

Po drugie, nie przestrzegam uczniów i pedagogów przed "Dziadami", mówię wyraźnie, że jestem jednym z wrocławskich nauczycieli języka polskiego, który zapragnął wyrazić swoją opinię. Jeśli w tekście używam kilka razy pierwszej osoby liczby mnogiej, to nie oznacza to wcale, że kogokolwiek reprezentuję. Jest to powszechnie stosowany zabieg retoryczny, wyrażający przekonanie, że opinię, którą się wygłasza, podzielają jeszcze inne osoby (o czym świadczy kilka recenzji z "Dziadów", które się dotąd ukazały).

Po trzecie, ja nie narzekam, że młodzież nie czyta lektur (choć że tak jest, każdy dobrze wie), tylko wyraźnie piszę, że dla uczniów, którzy przeczytali utwór, krytykowane przeze mnie sceny z przedstawienia Zadary mogą być odebrane jak trawestacje, natomiast ci, którzy dzieła nie czytali, będą o nim mieli po obejrzeniu spektaklu wypaczone pojęcie (choć tak mocnego słowa wcześniej nie użyłem).

Po czwarte, cały wywód autorki na temat Lesedramy jest chybiony, ponieważ ja - pisząc: "realizowanie całego tekstu dramatu nie gwarantuje przekazania pełnej jego treści, gdyż inaczej dociera do nas tekst podczas cichej lektury, a inaczej wypowiadany przez aktorów" - wyraźnie daję do zrozumienia, że teatr ma swoje środki wyrazu i rzeczą twórców przedstawienia jest przełożenie znaków literackich na znaki teatralne. Czyli, mówiąc prościej, można zagrać scenę dramatu bez skreśleń i będzie to tylko nudne gadulstwo, i można skrócić ją do jednego wyrazistego zdarzenia, które przekaże wszystko, co można wyczytać w tekście.

Po piąte, nie jestem ekspertem w dziedzinie teatru, po prostu mam prawo - tak jak pani Karniej - zabrać głos w każdej interesującej mnie sprawie. Tym razem zabrałem głos w sprawie "Dziadów", które nieraz czytałem i nieraz oglądałem w teatrze. Nazywanie tego propagandą jest poważnym nadużyciem słowa. Dodawanie epitetu "belferska" ma pewnie służyć zdyskredytowaniu tej "propagandy". Mój list był odpowiedzią na artykuł red. Piekarskiej, która niejako wywołała belfrów do tablicy. Więc się zgłosiłem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji