Artykuły

Dotyk nieba, cena prawdy

Propozycje ról w filmach i występów w programach skończyły się, kiedy opowiedziałam się po stronie prawdy - mówi aktorka KATARZYNA ŁANIEWSKA. - Zostały mi występy z poezją patriotyczną, czego nie żałuję. Repertuar mam duży - mówi.

W programie dla dzieci "Ziarno" stworzyła ciepłą postać babci. W serialu "Plebania" - Józefinę, przedsiębiorczą i serdeczną gospodynię proboszcza. W obydwie role wkładała wiele z siebie. Przemycała życiową mądrość i swoje poczucie humoru. - Do "Plebanii" wprowadziłam porzekadła zaczerpnięte wprost od mojej babci Józi, która była niezwykle mądrą i bardzo bliską mi osobą - mówi Katarzyna Łaniewska.

Kiedy po katastrofie smoleńskiej opowiedziała się po stronie prawdy, przestała być aktorką zapraszaną na plan filmowy. Zabrała wtedy głos w filmie Jana Pospieszalskiego "Solidarni 2010". Chodziła też stale na modlitwę w intencji ofiar katastrofy.

- Moją rolę w "Plebanii" zaczęto wygaszać. Usłyszałam, że jest taka rustykalna. Stałam się "donosicielką", bo tylko donosiłam do stołu talerze i je odnosiłam - kwituje. Wkrótce zresztą "Plebania" została zdjęta z ekranu. - Mimo dużej oglądalności i pozytywnego przekazu telewizja publiczna orzekła, że "dobre firmy nie chcą się z tym tytułem identyfikować" - ubolewa

Katarzyna Łaniewska. W programie "Ziarno" dostała odprawę po tym, jak podpisała list przeciwko wyrzucaniu dziennikarzy z Telewizji Polskiej. - Zostały mi występy z poezją patriotyczną, czego nie żałuję. Repertuar mam duży - mówi Łaniewska.

Z podobnymi występami jeździła za czasów komuny po Polsce.

- Ksiądz Jerzy Popiełuszko zaczął nas, aktorów, zapraszać na Msze Święte i namawiać do patriotycznych występów. Sami opracowywaliśmy scenariusze przedstawień artystycznych - wspomina. Jeździli do kościołów parafialnych i prywatnych domów, odwiedzili ponad 450 miejsc w Polsce.

W tamtym czasie działała też w podziemiu. Pracowała w wydawnictwie CDN, którego szefem był Czesław Bielecki, gdzie wydawali prasę w drugim obiegu. Ona z mężem rozwoziła publikacje podziemne samochodem. Mąż pani Katarzyny za działalność spędził pól roku w więzieniu na Rakowieckiej, a nieznani sprawcy podpalili ich samochód.

Nie ukrywa, że miała w swoim młodzieńczym życiu epizod z działalnością w Związku Młodzieży Polskiej. Ale klasyfikuje to jednoznacznie - jako pomyłkę. Instytut Pamięci Narodowej przyznał jej status "pokrzywdzonej".

Jak mówi, zawsze szukała prawdy, a ta dla niej łączy się z wolnością i wiarą. Przyznaje, że do Kościoła zbliżyła się dzięki bł. ks. Jerzemu. - Swojej wiary się nie wstydzę, nic wyobrażam sobie, żebym wstydziła się przeżegnać - mówi. Ubolewa nad perfidnymi atakami wymierzonymi w Kościół, bezczeszczeniem krzyża. - Wstyd mi za tych ludzi, którzy w stanic wojennym korzystali z pomocy Kościoła, byli przez Kościół przytulani, a teraz Kościół atakują -mówi oburzona. - Obowiązkiem nas, ludzi wierzących, jest stawanie w obronie Kościoła - dodaje.

Z żalem obserwuje w społeczeństwie zmiany, których nie spodziewała się w wolnej Polsce. - Dziś, niestety, atakowana jest także rodzina. Wychowanie seksualne w przedszkolu, wybieranie sobie płci, stosunek do kultury, sztuki... Takiej demoralizacji nie doświadczaliśmy za czasów komuny - ocenia.

Zdarzyło się, że w proteście opuściła spektakl w teatrze, w którym kiedyś grała. Pracę zaczynała w Teatrze Polskim, potem byłTeatr Dramatyczny, Narodowy, Ateneum. Na koniec kariery aktorskiej wróciła do Teatru Polskiego.

Choć w ubiegłym roku świętowała 80-lecie urodzin, nie zwalnia aktywności. Społecznikostwem zaraziła się zapewne od taty, który jeszcze przed II wojną światową zajmował się zakładaniem spółdzielni w wielu miastach w Polsce, był legionistą i żołnierzem AK. Zginął w KL Auschwitz.

- Dopóki mam siły, pamiętam, by być każdego dziesiątego dnia miesiąca na modlitwie za tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem - mówi. Przed Pałacem Prezydenckim od trzech lat 15 sierpnia zaciągana jest honorowa warta przez odznaczonych przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zawsze w niej uczestniczy.

Szczególną jej troską jest dbałość o piękno i czystość polskiej mowy. Startowała do Senatu z ramienia PiS-u i chciała zabiegać o ustawę w obronie języka polskiego. - Jeden wyraz "super" zastępuje dziś słowa "piękny", "wspaniały", "rewelacyjny", "znakomity", "miły", "dobry", a zamiast "wydarzenia kulturalnego" mamy "show" albo "event" - krytykuje.

W poszukiwaniu prawdy jest bezkompromisowa i nie przejmuje się krytyką odbieraną ze swojego środowiska. - Nie obchodzi mnie, czy zaangażują mnie do pracy, czy nie. Postępuję zgodnie ze swoim sumieniem - mówi twardo. Kiedy jedni pytają, czy się nie boi, a drudzy stwierdzają, że jest bohaterem, wzrusza ramionami: - Bohaterami to byli powstańcy. To, co robię, to tylko słowa prawdy, które chcę swobodnie wypowiadać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji