Artykuły

Gimnastyka z Oleanną

- To dwuosobowa sztuka, gdzie nie ma się za czym ani za kim schować. Ale im trudnej, tym lepiej - mówi aktorka Natalia Rybicka, która zagra w najnowszym spektaklu Teatru Studio w Warszawie. "Oleanna" to kameralna sztuka o niejednoznacznej relacji studentki i profesora. Premiera w piątek.

W Teatrze Studio Natalia Rybicka jest dopiero drugi sezon, a już zagrała w pięciu spektaklach. Zaczęła od głównej roli w "Annie Kareninie", oglądaliśmy ją w "Wichrowych wzgórzach" i "Wiśniowym sadzie". Teraz pracuje nad wymagającym tekstem amerykańskiego dramaturga i reżysera Davida Mameta.

Rozmowa z aktorką Natalią Rybicką

Anna Szawiel: Do Teatru Studio zaprosiła cię Agnieszka Glińska, kiedy została nową dyrektorką artystyczną tej sceny. Pracujesz już nad szóstym spektaklem.

Natalia Rybicka: Studio to teatr, gdzie się gra, nie ma ławek rezerwowych. To wyróżnienie, że tu trafiłam, a wcześniej znalazłam się w obsadzie "Moralności Pani Dulskiej" we Współczesnym, do którego też zaprosiła mnie Agnieszka.

Ale pewnie byłaś zadowolona, że to właśnie u niej debiutujesz?

- To była piękna podróż. Czułam się bezpiecznie, czułam, że mogę próbować, mogę błądzić, że ona to kontroluje i "złapie". Ale Agnieszka Glińska stała się ważną dla mnie osobą już znacznie wcześniej. Prowadziła mnie przez całą szkołę. Reżyserowała nasz dyplom "Opowieści Lasku Wiedeńskiego", w którym zagrałam główną rolę. Spotkanie z nią było magiczne. Była jednym z tych profesorów, których zajęcia gwałtownie rozwijają, uczą świadomości samego siebie.

Co to były za zajęcia?

- Moimi ulubionymi były tak zwane "Podpatrzone". Chodziliśmy po mieście i obserwowaliśmy różne sytuacje, to uruchamiało wyobraźnię. Bo kiedy się siedzi w szkole w małych grupkach, świat widzi się w dość ograniczony sposób. Każde zajęcia z Agnieszką zaczynały się więc "Podpatrzonymi". To mogło być zwykłe zdarzenie: gdzie starsza pani zbiera kasztany w parku, jakaś para młodych ludzi kłóci się na ulicy albo jakaś drobna scenka uśmiechających się w tramwaju ludzi. Nie odgrywaliśmy tekstu z książki. Polegało to na pamięci tego, co zobaczyliśmy. Improwizacje z życia. Stałam się czujniejszym i bardziej czułym obserwatorem.

W teatrze często jesteś obsadzana w klasyce, w Studio zaczęłaś od głównej roli w "Annie Kareninie". Dobrze się czujesz w kostiumie, w klasycznym tekście?

- Od jednego z profesorów usłyszałam kiedyś, że nigdy nie będę grała klasyki, bo mam w sobie za dużo nowoczesności. I że nie zagram w teatrze, dopóki nie nauczę się mówić, a nie piszczeć. Przez całą szkołę profesorowie mnie cisnęli "niżej, niżej". Nigdy też nie pociągały mnie klasyczne postaci, nie utożsamiałam się z takimi bohaterkami. Bardziej ciągnęło mnie do "bebechów", nowoczesnej formy, postaci, nie do kostiumu i sztywnych gorsetów. Mam nadzieję, że moja Anna się broni.

Pochodzisz ze sportowej rodziny, sama odnosiłaś sukcesy w tańcu nowoczesnym i klasycznym. W wielu serialach, czy w głośnym filmie " Żurek" zagrałaś jeszcze przed szkołą. Skąd się wziął teatr?

- To długa historia. Mój tata był przez lata w kadrze olimpijskiej judo, mama zajmowała się lekkoatletyką. Mam dwóch braci, obaj trenują judo. Ja tańczyłam. Najpierw trafiłam do musicalu, później do agencji aktorskiej. Na planach zdjęciowych pracowałam od dziecka, ale nigdy nie myślałam o studiowaniu aktorstwa. Słyszałam, że szkoła manieruje, niszczy naturalność. Poza tym też tańczyłam i zasady świata sportu bardziej mi odpowiadały: klarowne, wygrywa ten, kto pierwszy dobiegnie. W aktorstwie jest mniej jednoznacznie, nie wiadomo, kto wygra casting i dlaczego. Sukces nie zawsze zależy od tego, ile masz talentu. Postanowiłam jednak spróbować sił. Po maturze złożyłam teczkę, ale nie przyszłam na egzamin, bo nie nauczyłam się tekstu... Po roku zdawałam jeszcze raz. Udało się. Chyba nadal mam w sobie sporo ze sportowca, takiego żołnierza, który wchodzi na scenę stara się wykonać zadanie jak najlepiej.

Za parę dni wystąpisz w nowym spektaklu "Oleanna". To kameralna sztuka Davida Mameta. Zagrasz z Krzysztofem Stelmaszykiem, który jest także reżyserem przedstawienia.

- Krzysztof zaprosił mnie do tego projektu tuż po szkole. Ale wtedy z przyczyn od nas niezależnych to nie wypaliło. Więc to jakby nasze drugie podejście. Czuję, że po tych trzech latach pracy mam więcej do powiedzenia i pełniej czytam tę historię. "Oleanna" to dla mnie nowa forma, stylistyka. To dwuosobowa sztuka, gdzie nie ma się za czym ani za kim schować. Ale im trudnej, tym lepiej.

Tekst Mameta jest pełen emocji, napięć, dwuznaczności. Dużo "bebechów do grania"?

- "Oleanna" tu trudny tekst. Na poziomie technicznym to np. złożone monologi, które niełatwo zapamiętać i których nie da się powiedzieć ot tak. Język Mameta jest precyzyjną, misterną konstrukcją. Każde słowo jest dokładnie w tym miejscu, w którym powinno być. Trzeba bardzo uważać, żeby nie zburzyć jego wewnętrznej logiki. Bo z niej wynika znaczenie. Często kryje wiele znaczeń, które powinna dostać do wyboru publiczność. Nie należy naruszać tego ładu sobą. Nie przesuwać akcentów. Zachować czujność. To jest znów pewien rodzaj gimnastyki.

Grasz studentkę, a Krzysztof Stelmaszyk twojego profesora. Jaka będzie twoja Carol?

- Jest dziewczyną, która wykonała ogromną pracę i poświęciła bardzo dużo, żeby być na tej uczelni. I nagle trafia na kolejny mur w postaci profesora. Nie rozumie jego wykładów ani celów, które przed nią stawia. Powoli zaczyna rozumieć, że nie znajdzie u niego pomocy. Czuje za to dwuznaczność propozycji wsparcia od nauczyciela. Jest coraz bardziej sfrustrowana. Zaczyna się niejednoznaczna walka. "Oleanna" to dla mnie opowieść o drodze do samoświadomości i kosztach, które się przy tym ponosi.

Muzykę do spektaklu napisał Ygor Przebindowski, autor muzyki. m.in. do " Pippi". Będziecie coś śpiewać?

Raczej nie "Oleanna" jest piosenką o utopii powstałą gdzieś w Pensylwanii, która nazwę wzięła od Ole, go i Anny, dwójki założycieli pewnej komuny, która nie wypaliła. Nasza " Oleanna" też będzie o utraconej utopii. Finałowa piosenka w wykonaniu Marcina Januszkiewicza jest zaskakującą puentą tej historii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji