Artykuły

Marzyciel Lupa

Wczorajsze przedsta­wienie "Marzycieli" było wy­smakowane w najdrobniej­szym detalu i niemiłosiernie długie. To, co tworzy Lupa jest teatrem oddzielnym, in­nym, jedynym w swoim ro­dzaju. Artysta posiada włas­ną estetykę. Wszystko co się u Lupy na scenie dzieje, za­równo w warstwie insceniza­cyjnej, w sferze zachowań aktorów, a także jeśli idzie o nastrój panujący w spektak­lach - jest odmienne od wszelkich umowności, od po­tocznie przyjętych stylistyk i konwencji. Oglądając "Marzy­cieli" trzeba o tym pamiętać. Ta z pozoru banalna histo­ria dwojga małżeństw (dosko­nale poprowadzone role: silne wewnętrzne skupienie, pre­cyzja ekspresji), to wielkie studium penetrujące różne po­kłady wrażliwości, psychik! bohaterów Musila. To teatr myśli i istotnych pytań z po­granicza psychologii, filozofii i wielkiej humanistyki nasze­go wieku.

Ci, którzy dotrwali do koń­ca spektaklu, zapewne nie ża­łują. Ten teatr, w którym tak istotną rolę odgrywa czas, nierzadko wymaga widza, nie­mal doskonałego, idealnego, takiego, który od pierwszej po ostatnią scenę będzie in­tensywnie "współpracował" ze spektaklem, pozostając przez cały czas w maksymalnym skupieniu. Niezbędne jest tu­taj silne duchowo - intelek­tualne zaangażowanie aktorów w spektakl, nieustanny bliski kontakt między postaciami (co ma miejsce w "Marzycielach"). A to jest możliwe tylko przy psychicznym oparciu w wi­downi. Takiej widowni, która nie rozproszy napięcia zbudo­wanego na scenie. Tylko ilu takich widzów można znaleźć?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji