Artykuły

Ciężko nie zwariować

- W tym tekście obecna jest myśl, może nawet takie przekonanie, że właściwie w każdym z nas tkwi potencjał do zbrodni - mówi reżyserka IWONA KEMPA przed premierą sztuki "Z miłości" Petera Turriniego w Małopolskim Ogrodzie Sztuki

Gabriela Cagiel: Oglądamy scenkę, w której spotykają się dwaj mężczyźni. Jeden z nich to sprzedawca, a drugi to klient, który chce kupić siekierę. Siekiera nie ma jednak służyć do rąbania drewna. To też "Z miłości"?

Iwona Kempa, reżyser i kierownik artystycznym MOS: Tak. Na tym polega problem i istota inspiracji Turriniego. Pretekstem do napisania sztuki było prawdziwe zdarzenie. Parę lat temu w Wiedniu miało miejsce zabójstwo, którego dokonał normalny obywatel, ojciec rodziny. Mężczyzna zamordował swoich najbliższych i odpowiadając na pytanie, dlaczego to zrobił, powiedział, że z miłości. Turriniego wprawiło to w osłupienie i zakłopotanie, postanowił napisać o tym sztukę. Przyglądamy się w niej głównemu bohaterowi. To jeden dzień z jego życia, tuż przed popełnieniem zbrodni, ale dla Turriniego ciekawsze okazało się sportretowanie Wiednia, współczesnego, wielkiego, europejskiego miasta. Bohater podąża od miejsca do miejsca i styka się z różnymi ludźmi, z niektórymi zupełnie przypadkowo. Dzięki strukturze sztuki, która zbudowana jest z krótkich fragmentów, możemy poznać wiele portretów współczesnych mieszkańców dużego miasta, stan psychiczny i duchowy, w jakim są pogrążeni. Widzimy pewną równoległość ich losów czy stanów. Myślę, że oni wszyscy są ludźmi na krawędzi, na skraju wytrzymałości. Każdy z nich coś traci.

Co panią bardziej interesuje - ten dzień przyszłego zbrodniarza czy ci ludzie dookoła niego?

- Turrini jest bardzo okrutny, ponieważ nie odpowiada na pytanie, dlaczego ludzie zabijają, dlaczego główny bohater posuwa się do morderstwa ani co znaczy, że "robi to z miłości". On unika odpowiedzi, a zamiast tego mnoży pytania i wątpliwości. To one najbardziej mnie interesują. W tym tekście obecna jest myśl, może nawet takie przekonanie, że właściwie w każdym z nas tkwi potencjał do zbrodni. Doprowadzeni do pewnych stanów, w pewnych okolicznościach, albo po prostu doświadczając życia we współczesnym świecie, który sam jest na granicy wytrzymałości, można zastanowić się nad tym, czy każdy z nas nie byłby w stanie przekroczyć, wydawałoby się, nieprzekraczalnych granic. Pojawia się też pytanie, czy my rzeczywiście jesteśmy odpowiedzialni za to wszystko, co robimy, czy robimy to do końca świadomie.

Nie będzie za wiele tytułowej miłości?

- Pojawi się. Jest jeden wątek, który uważam za próbę opowiedzenia o prawdziwej, głębokiej miłości, która przekracza śmierć. Wdowa, która właściwie odprawia swój osobisty rytuał. Na pamiątkę dawnych wypraw ze swoim mężem do kawiarni, kontynuuje ten zwyczaj. Jada w kawiarni ulubiony torcik, który kiedyś jadła z nim na spółkę. Teraz je go z obcymi mężczyznami, przysiada się do nich, zagaduje. To wzruszający portret kobiety, która dzięki miłości stara się pokonać śmierć.

Uważa pani, że ten sportretowany świat ma wiele wspólnego z tym, w którym pani żyje?

- Jestem osobą, która raczej pozbywa się złudzeń. Nie jestem jakąś entuzjastyczną optymistką, a bardziej realistką. Pomimo tego, że mam w sobie dużo radości, jednak bardzo często świat wprawia mnie w osłupienie, przerażenie i myślę, że Turrini próbuje jakoś tego dotknąć. Urzekło mnie w tym to, że on przedstawia zwykłych, najzwyklejszych ludzi, których można spotkać na ulicy, w sklepie. Pokazuje, jak jest im ciężko, a tym samym, jak nam jest ciężko... Ciężko nie zwariować, ciężko nie oszaleć. Ujmuje mnie to, że oni starają się sobie radzić z tym szaleństwem współczesnego świata. Nawet pomimo że są tacy, którzy nie wytrzymują i dokonują tych strasznych czynów.

Spektakl odbywa się na dość dużej scenie Małopolskiego Ogrodu Sztuki...

- To pierwsza sztuka, którą tu realizuję, ale chociaż dziwnie brzmi zachwalanie własnego Ogrodu, to pracuje się tu rewelacyjnie. Scena jest bardzo silną przestrzenią, trzeba się jakoś sprytnie z nią dogadać, ale jest bardzo inspirująca. A ponieważ ja jestem minimalistką i właściwie sprzątam ze sceny wszystko, co niepotrzebne, to myślę, że scena MOS-u mi w tym pomaga.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji