Warszawa. Długie kolejki po bilety na "Kotkę" w Narodowym
Mimo złych recenzji spektakl stał się hitem, a bilety wyprzedają się w okamgnieniu. - Nie jestem w stanie załatwić wejściówki, bo znikają zaraz po uruchomieniu sprzedaży. Ostatnio musiałem odmówić Andrzejowi Chyrze - mówi Grzegorz Chrapkiewicz, reżyser "Kotki na gorącym blaszanym dachu" w Teatrze Narodowym.
"Na tę sztukę nie da się kupić biletu. Próbowałam wszystkiego - stałam w kolejce do kasy w dniu rozpoczęcia sprzedaży na kolejny miesiąc, godzinami wisiałam na słuchawce telefonu, aby zarezerwować choćby jedno miejsce. Przecież to nienormalne, żeby błagać o możliwość kupna biletu za 90 zł!" - napisała do nas pani Maria z Grochowa.
Na "Kotkę" bilety próbowała kupić także pani Monika: - Chodzę często do teatrów, zawsze kupuję bilety z wyprzedzeniem, żeby mieć najlepsze miejsca. Tym razem mimo kilku prób nie udało mi się kupić nawet pojedynczego w kącie.
Teatr Narodowy to scena, która nie narzeka na problemy z frekwencją. W zespole ma aktorów o uznanych nazwiskach: Annę Seniuk, Janusza Gajosa, Jerzego Radziwiłowicza, Danutę Stenkę. W repertuarze - przedstawienia oparte na ciekawych tekstach. A sam teatr mieści się w pięknym budynku, w którym można spędzić miły wieczór. Jeśli na jakiś teatr w Warszawie jest dobry mieszczański snobizm, to właśnie na Narodowy.
"Kotka" pokazywana jest na Scenie przy Wierzbowej, gdzie są tylko 134 miejsca. Połowa biletów dostępna jest w rezerwacji telefonicznej, druga - na miejscu w kasie. Ale kupić ich nie sposób.
"Wypada płasko i minoderyjnie"
Spektakl, który premierę miał w listopadzie, reklamuje plakat z Małgorzatą Kożuchowską, odtwórczynią głównej roli - Maggie. I to wokół aktorki skupiły się zapowiedzi przedstawienia w portalach i pismach plotkarskich oraz późniejsze recenzje.
Krytyk Polskiego Radia Jacek Wakar napisał: "Pozbawiona oparcia w reżyserze Małgorzata Kożuchowska sprowadza dramat Maggie do wymiaru telenoweli. Wypada płasko i minoderyjnie, jakby wciąż zabiegała o sympatię widzów (...). Klęska tej roli powinna być dla zdolnej aktorki sygnałem ostrzegawczym, że jednak trudno żenić Rodzinkę.pl z graniem poważnych ról na scenie".
Ten fragment od razu podchwyciły tabloidy i ruszyła lawina tekstów oraz polemik do tekstów. "Show" zasugerował, że Małgorzata Kożuchowska załamała się po nieudanym spektaklu i odcięła od świata. Aktorka na Facebooku zamieściła polemiczny wpis, który był szeroko cytowany: "Tak, jestem załamana. Rwę włosy, łzy lecą mi ciurkiem, wyłączyłam telefon, lodówkę, pralkę i wszystko, co łączy się z internetem, uciekłam z Warszawy, hen daleko do lasu, piję deszczówkę, śpię w szałasie obłożona listowiem, dygoczę, spod mchu wystaje mi jedynie głowa i ręka (prawa) do pisania... Tak! Jestem załamana, bo... z powodu ogromnego zainteresowania 'Kotką na gorącym blaszanym dachu' kolejnym osobom nie mogłam pomóc w zdobyciu choćby wejściówki na przedstawienie! Spektakl jest wyprzedany na dwa miesiące naprzód. A więc... mimo mojego załamania z godnością opuszczę szałas, żeby znów zagrać Maggie. I zrobię to z największą przyjemnością".
Przychodzą i sprawdzają
W rozmowie z nami Małgorzata Kożuchowska przyznaje, że zespół teatru zdaje sobie sprawę z popularności spektaklu i że bilety na "Kotkę" zdobyć jest bardzo trudno. - Wejścia dla aktorów i widzów sąsiadują ze sobą. Widzimy więc kolejki, spotykamy widzów, rozmawiamy z nimi. Dla aktora nie ma nic milszego niż świadomość, że spektakl, w którym gra, cieszy się tak ogromnym zainteresowaniem i że zdobycie biletu graniczy z cudem - mówi.
Jednak przy Wierzbowej grane są też popularne "Tango" w reżyserii Jerzego Jarockiego i "Pożegnania" Agnieszki Glińskiej. Ale nie wywołują one takich emocji i nie powodują kolejek stojących od rana pod teatrem. W czym tkwi fenomen popularności "Kotki"?Czy złe recenzje mogą wywołać większe zainteresowanie niż pozytywne? Czy najlepszą promocję Teatrowi Narodowemu zapewniają kolorowe magazyny?
Małgorzata Kożuchowska: - Jestem przekonana, a nawet pewna, że wśród tych ludzi są i tacy, którzy na spektakl przychodzą także po to, by sprawdzić, czy Kożuchowska w tej "Kotce" rzeczywiście jest taka słaba, jak pisali.