Artykuły

Gorzów Wlkp. Kto pociąga za sznurki w Teatrze Osterwy?

Marionetka sycylijska? A może poczciwa pacynka? Lalki wracają na scenę u Osterwy. Na początek "Czerwony Kapturek". A jest komu grać, bo jedna trzecia zespołu to... profesjonalni lalkarze.

- Chcemy powrócić do teatru lalkowego, pokazać jego magię. Mamy wielu aktorów, którzy skończyli właśnie Wydział Lalkarski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu, a na spektakle wykorzystamy przestrzeń sali im. Ireny i Tadeusza Byrskich - zapowiada Jan Tomaszewicz, dyrektor Teatru im. J. Osterwy w Gorzowie. Zresztą teatr lalek nie będzie zamknięty w czterech ścianach gorzowskiego teatru. Założenie jest takie, aby właśnie z tymi spektaklami jeździć również do mniejszych ośrodków w województwie. Teatr przygotuje specjalną konstrukcję sceny, która będzie można rozstawiać w salach czy domach kultury. - Na początek chcemy pokazywać bajkę "Tajemniczy turban" w reż. Beaty Chorążykiewicz czy "Czerwonego Kapturka", który będzie pierwszym spektaklem lalkowym. To jest taki nasz projekt "Mała Reduta", nawiązujący do Teatru Reduta założonego przez naszego patrona Juliusza Osterwę. I z tym teatrem on jeździł właśnie po małych ośrodkach - dodaje.

To rzeczywiście będzie powrót lalki na gorzowską scenę, i to po wielu latach. Ostatnim bodaj przedstawieniem lalkowym był "Tajemniczy strych, czyli baśń światłem malowana" na podstawie baśni. Ch. Andersena. Spektakl wykorzystujący niezwykłą technikę czarnego teatru reżyserował Cezary Żołyński. W 2003 roku, czyli dokładnie jedenaście lat temu.

I tym razem reżyserem "Czerwonego Kapturka" będzie Cezary Żołyński.

- Ostatnio w teatrze lalek mało było tych tradycyjnych inscenizacji, gdzie mamy parawan, mamy lalki, i aktora nie widać. Wszystko było połączone, były lalki, ale też był na scenie aktor. Wraca się jednak, i to jest bardzo fajne, po wielu eksperymentach do tych lalek tradycyjnych. Do marionetek sycylijskich czy pacynek. Oczywiście to trudna technika, ale stwarzająca dużo możliwości - mówi aktor i reżyser.

Krótkie wyjaśnienie: marionetka sycylijska jest na poziomie ziemi, sceny i poruszana jest przez aktora z góry. Pacynka, jak wiadomo, nad parawanem. Obie te tradycyjne techniki dają inny punkt widzenia. - Mamy jednak w planie pobawić się formą i treścią. To powinno być atrakcyjne dla dzieci, gdziekolwiek byśmy nie grali. W "Czerwonym Kapturku" będzie więc również interakcja z publicznością, inspiracja do działania i pomagania w budowaniu akcji. To ma być tak, jak kiedyś teatrzyk przyjeżdżał na rynek i zabawiał przechodniów. Ale grać będziemy klasyczne bajki, takie jak "Czerwony Kapturek", choćby po to, aby dzieci je poznały, a dorośli sobie przypomnieli, o czym one opowiadają - tłumaczy Żołyński.

Aktorka Beata Chorążykiewicz podkreśla, że w teatrze lalek istotne jest to, że uruchamia świat wyobraźni. - Teatr plastyczny, lalki to coś tajemniczego dla dzieci. To bardzo atrakcyjna forma, którą można pokazywać nawet w trudniejszych warunkach, gdzie sale nie są przystosowane do profesjonalnych inscenizacji teatralnych. Natomiast forma lalki budzi dziecięcą wyobraźnię. Na ich oczach materia ożywa. To nie jest kreskówka, którą mają na co dzień. Lalką, kawałkiem materiału mogą bawić się również w domu, sami stworzyć jakąś akcję. Dla dzieci to ma ogromne znaczenie - mówi.

Tym większe jednak jest to wyzwanie dla aktorów, aby stworzyć tę magię teatru lalkowego. A to technicznie jest trudniejsze niż kreacja postaci w żywym planie. Aktor musi tchnąć w lalkę swojego ducha, ożywić ją. I każda postać to nowe wyzwanie. - Każdej lalki trzeba się uczyć na nowo do danego przedstawienia. To tak samo, jak z postacią, którą się gra na zwykłej scenie - dodaje Beata Chorążykiewicz.

Premiera "Czerwonego Kapturka" planowana jest w Teatrze Osterwy na kwiecień.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji