Artykuły

Kilka refleksji o życiu

Wieczór baletowy "Black & Wbite" łączy wspólne doświadczenie choreografów bycia w jednym zespole (Kibuc Contemporary Dance Company), biało-czarne światło, skłonność do zaglądania do ludzkich wnętrz, unikanie budowania pro­stych narracji, prowokowanie wi­dza, do budowania własnej wizji człowieka w świecie na podsta­wie zaledwie strzępów myśli, szkiców obrazków z życia...

Każda choreografia wieczoru stanowi osobną całość inspiro­waną inną muzyką, nieco innym stylem tańca, choć opartego na tej samej technice. Jacek Przybyłowicz przeciwstawił się muzyce. Dworska muzyka fran­cuskiego baroku "kłóci" się z mocnym, chwilami agresyw­nym ruchem, ale pod tą siłą, a może raczej na jej powierzchni widać barokowe niezwykle sub­telne ornamenty. Trzeba uważ­nie przyjrzeć się tancerzom, aby zobaczyć ukryty na dnie chore­ografii rysunek dworskiej ety­kiety. Choreografia Przybyłowicza to seria krótkich rozmów nie­kontrolowanych podpatrzona przez choreografa, kilka dialo­gów między kobietą a mężczy­zną... Znakomicie wypadł duet Dominika Babiarz i Wiktor Dawidiuk.

Itzik Galili, patrząc na stronę muzyczną, zrobił krok dalej. Sięgnął po utwory Vivaldiego, Mozarta, Haendla i Satiego, co spowodowało, że jego bohate­rów określa nie tylko styl tańca, ale przede wszystkim muzyki.

Ona oddaje też emocje i stany ducha tancerzy, ludzi, którzy żyją razem, bawią się, kłócą, mi­jają... Chcą nam, sobie coś po­wiedzieć, ale do końca nie potra­fią. Urzeka scena otwierająca, kiedy Wiktor Dawidiuk tańczy pod kloszem.

Wreszcie trzecia choreogra­fia, która jest z nich najbardziej teatralna: "Motyle" Rami Be'ra. Na pustej scenie stoi ławka, na której spotykają się: Ona (Diana Gajownik) po przejściach, on (Arkadiusz Gumny) z przeszłoś­cią. Jak w słynnej "Ławeczce" Gelmana. Znaleźli się na krawę­dzi, opowiadają sobie nawzajem historie, piękne, zwyczajne, okrutne, życiowe... Są skazani na siebie, nikogo nie mają. Zo­stała im tylko ławka, niemy świadek ich rozmów. A publicz­ności dwie piękne role.

Realizatorzy dopisali pointę do tego wieczoru. W finale "Mo­tyli" pojawiają się na scenie bo­haterowie dwóch pierwszych choreografii. Oni też mogliby przysiąść na tej ławce i opowie­dzieć jeszcze raz swoje historie, które już poznaliśmy. Nic w ży­ciu nie jest ani do końca czarne, ani do końca białe. Wszyscy mamy prawo do tego, by kochać i być kochanym, do wolności i niezależności, do bycia innym, osobnym... dopowiada głos ży­dowskiego poety Davida Avidana.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji