Posezonowy Koniec wieku
"KONIEC WIEKU" zrealizowany przez Teatr Provisorium oraz Kompanię " Teatr" zobaczyłam dzięki Konfrontacjom Teatralnym po raz drugi. Wcześniej widziałam spektakl przedpremierowy, a więc można powiedzieć jeszcze niedojrzały. Ale już wtedy wydało mi się, że wszystko, co złe w tym przedstawieniu, wynika z tekstu. Oczywiście, nie chcę tu kwestionować talentów prozatorskich Camusa, ale chciałabym zapytać, czy "Dżuma" jest rzeczywiście tak profetycznym tekstem, definiującym sensy końca naszego wieku, aby ten utwór stał się podstawą widowiska teatralnego.
Śmiem twierdzić, że obecnie jest to już tekst martwy, ale wielka metafora Camusa, który pod postacią choroby, wszechogarniającej zarazy, pokazał problem zła, wydaje mi się mocno zwietrzała i zupełnie odległa od dzisiejszych poszukiwań w dziedzinie poetyki dzieła literackiego. Poza tym, a co nie jest bez znaczenia, zawsze trzeba się zastanowić, czy możemy spojrzeć inaczej na dzieło, które tyle razy "przemaglowano" na szkolnych lekcjach języka polskiego. Osobiście nie zauważyłam niczego nowego w spojrzeniu twórców "Końca wieku", nawet złośliwie dodałabym, że Janusz Opryński z dziwnym uporem podążył śladami pań polonistek, które z większym bądź mniejszym zapałem usiłują wbić do głowy licealistom główne myśli wypowiadane przez bohaterów powieści. Provisorium deklaruje, że programowo interesuje się problemem zła, ale nie wydaje mi się, żeby zbieżność tematyczna między programem teatru a "Dżumą" wystarczyła na zbudowanie dobrego przedstawienia teatralnego.
Na zakończenie warto również zauważyć pewną pozytywną ewolucję, której podlega to przedstawienie. Pierwsze pokazy ujawniały wyraźną dysproporcję w grze aktorskiej między Jackiem Brzezińskim i pozostałymi aktorami. Właściwie można było przy tej okazji studiować różnice między typem aktorstwa, który został ukształtowany w teatrach studenckich,a aktorem zawodowym. Tym ostatnim wyraźnie brakowało prawdy i wewnętrznej żarliwości. Piątkowy spektakl pokazał, że trójka aktorów z Kompanii "Teatr" stopniowo dostraja się do tego, jak się okazało, zupełnie odmiennego i niełatwego sposobu istnienia na scenie, jaki wykształcił się w teatrach niezawodowych.