Artykuły

Wyobraźnia nie ma ścian

Wiele powstało tekstów na temat "Dantego", chyba najbardziej znanego przedstawienia Józefa Szajny, ale żaden z krytyków nie pisał o muzyczności tego spektaklu. A ma on bardzo charakterystyczną melodykę, oryginalny, precyzyjnie komponowany przez twórcę świat dźwięków, ściśle związany z przestrzenią widowiska i działaniami aktorów.

Składa się nań nie tylko muzyka Krzysztofa Pendereckiego (obszerne fragmenty "Kosmogoniki"), ale także charakterystyczny, uroczysty sposób mówienia aktorów, rytm kroków, krzyków, jęków, łoskot rzucanych kamieni, uderzeń o deski pomostów i sceny. To wszystko jest elementem przepływających obrazów.

Używając pojęć muzycznych, można powiedzieć, że całość jest zamknięta w starej, liturgicznej formie missa solemnis, ale z efektami wywiedzionymi z XX-wiecznej muzyki dodekafonicznej i tzw. "konkretnej", w której cisza to też muzyka.

Podczas próby technicznej Józef Szajna oraz Krzysztof Chamiec, który teraz gra główną rolę, przesłuchują nagranie monologu Dantego, używane w finale przedstawienia, w części Niebo. Głos dudni po "kosmicznej przestrzeni pustej sceny. ...Mają swój koniec państwa i narody" Aktor i reżyser długo analizują brzmienie poszczególnych słów, zwłaszcza rozpoczynających oddzielne fragmenty monologu. "Summa, to słowo trochę fałszywie brzmi..."

Szajna: "To nawet dobrze, że to składa się z różnych nagrań... ledwie dostrzegalne różnice pomiędzy poszczególnymi fragmentami tworzą pewien rytm i nie jest to jednostajne."

Ścieżka dźwiękowa przedstawienia podczas pracy nad nową wersją też ulega zmianie. Jak wszystko. Nie jest to wznowienie, dlatego tytuł brzmi "Dante 1992". Nowa obsada uformowała się na drodze wielu przemyśleń i decyzji. Także kompromisów. Została użyta oryginalna, pieczołowicie zachowana w teatrze dekoracja, ale w spektaklu pojawiły się zupełnie nowe elementy. Są to wspomnienia - plastyczne reminiscencje innych ważnych przedstawień Szajny - "Repliki", a także "Cervantesa".

Asystentami Józefa Szajny są Wiesława Niemyska, która w poprzedniej wersji grała postać Magdaleny (obecnie Magdalena Gnatowska) oraz Stanisław Brudny. Jest on żywą kroniką tego spektaklu, brał udział w pamiętnej prapremierze "Dantego" we Florencji i w ponad ośmiuset przedstawieniach, prezentowanych przez osiemnaście lat w wielu teatrach świata.

Wiesława Niemyska: - "Po raz pierwszy na to przedstawienie, w którym grałam tak wiele razy, przejąwszy rolę po Jolancie Lothe i Ewie Szykulskiej, patrzę z dystansu. Nowi aktorzy, zwłaszcza Jadwiga Jankowska-Cieślak, wnieśli zupełnie nowy sposób mówienia, interpretowania tekstu."

Stanisław Brudny: "Prapremiera, pamiętam, powstawała w wielkiej gorączce. Jeszcze w pociągu trwały dyskusje, omówienia. Trzeba było pokonać wielkie opory strażaków, aby akcja mogła się toczyć wśród widzów, a na scenie mogły płonąć prawdziwe świece. Pierwsze ze-tknięcie z publicznością było dla nas szokiem, ale udowodniło nam, że nasza praca ma sens. Wtedy zaczęła się wielka podróż tego przedstawienia.

Moja pierwsza reakcja, kiedy się dowiedziałem o wznowieniu Dantego, była negatywna. Upłynęło osiemnaście lat od prapremiery. Wiele rzeczy, które Szajna wprowadził do teatru jest teraz traktowanych jako zupełnie naturalne i oczywiste. Nic tak się nie starzeje jak awangarda. Ale, jak Dante: łudzę się nadzieją..."

W przedstawieniu bierze udział grono młodych aktorów. Tomasz Taraszkiewicz: - "Tamten spektakl oglądałem wiele lat temu, grubo przedtem, zanim zdałem do szkoły teatralnej... Nie wiem, co to jest ostateczność, ale na pewno nie tak bym ją pokazywał."

Krzysztof Chamiec dyskutuje o sposobie aktorskiego wykorzystania jednego z elementów "grającej" plastyki, wielkiego koła: - "Judasz boi się śmierci, a Dante nie, właściwie sam w nią wchodzi..."

Roman Puchalski, Andrzej Srebrzyński (elektroakustycy): - "Pracujemy od spektaklu numer 4, zaraz po prapremierze w 1974 roku. Została zmieniona prawie połowa nagrań używanych podczas spektaklu - są to monologi, muzyka Pendereckiego, efekty specjalne, w tym burza, grzmoty, odgłos, który towarzyszy zamykaniu tej wielkiej bramy - to nagrany i zwielokrotniony syk gaśnicy.

Tomasz Marzecki był chyba za młody do roli Dantego. Brzmienie głosu pana Chamca -nagrywaliśmy przez tydzień jego monolog do Nieba - w jakiś sposób przypomina Leszka Herdegena. W tej warstwie jest to pewnego rodzaju powrót do pierwszej, oryginalnej wersji Dantego..."

Józef Wieczorek, jedyny wykonawca roli Judasza od prapremiery, dyskutuje z reżyserem o rozwiązaniu sytuacji: - "Ale tu będzie straszna dziura..." Szajna: - "A tym to się nie martw. Ja lubię dziury, zaraz to jakoś zapełnimy..."

Stanisław Brudny: - "Szajna mógłby próbować po prostu bez końca. Jego wyobraźnia nigdy nie napotyka na żadną ścianę. Jest absolutnym zapaleńcem w pracy. Kiedyś - to prawda, choć brzmi jak anegdota - podczas spektaklu wszedł na kolanach na scenę, podniósł horyzont i doskonale widoczny dla publiczności zaczął dawać wskazówki aktorce, aby się przesunęła trochę w lewo. Potrafi się pokłócić na śmierć i życie, doprowadzić do piekielnej awantury, a następnego dnia rozmawiać serdecznie z tym człowiekiem. Bo kłótnia dotyczy pracy, a nie człowieka."

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji