Artykuły

Figowy listek...

"Kształt rzeczy" w reż. Bartłomieja Wyszomirskiego w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Grażyna Antoniewicz w Dzienniku Bałtyckim.

Wszystko zaczyna się od figowego listka zakrywającego szczegół anatomiczny antycznej rzeźby. W muzeum zjawia się Ona - Evelyn, aby pomalować listek farbą. To nie akt wandalizmu, lecz manifestacja artystyczna. On - Adam, protestuje. To początek tej historii. Historii o miłości, zazdrości... i manipulacji. Akcja toczy się w środowisku młodych ludzi z uniwersyteckiego kampusu. Evelyn (Joanna Niemirska), studentka wydziału rzeźby poznaje Adama (Marcin Kwaśny), który do stypendium dorabia jako stróż w miejscowym muzeum. Utarczka słowna zakompleksionego i niezbyt atrakcyjnego młodzieńca z wystrzałową dziewczyną niespodziewanie kończy się... randką. Evelin - to Ewa. Wkroczyła do Raju. Adam, omamiony jej erotycznymi wdziękami, zmienia się. Zmienia się też świat, w którym żył. W iddyliczny Rajski Ogród wkrada się złość, zazdrość, kłamstwo - grzech. Bohaterowie wzajemnie się ranią. Dotyczy to też przyjaciół tej pary - Jenny (Olgi Barbary Długońskiej) i Phillipa (Rafała Kowala).

Okazuje się, że Raj to kraina samotności. Bohaterowie zyskali wiedzę o sobie samych, ale nieprzyjemną. Muszą ponieść karę, zerwali bowiem owoc z drzewa wiadomości dobrego i złego.

Rzecz ogląda się z zainteresowaniem.

We foyer Teatru Miejskiego w Gdyni zbudowano scenę. Aktorzy grają na wyciągnięcie ręki. Ten klimat intymności wymaga od wykonawców szczególnego wysiłku. Na scenie dwie pary w najprzeróżniejszych układach przyjacielsko - erotycznych. Nie brak przewrotnego humoru, który daje szansę pokazania swoich umiejętności. Jeśli warto "Kształt rzeczy" obejrzeć, to właśnie dla znakomitego aktorstwa.

Dawno nie widziałam też tak intrygującej scenografii. Izabella Toroniewicz zaprojektowała metalową ścianę z oknami akademika, a może są to płonące oczy, które śledzą poczynania bohaterów? Świetną muzykę teatralną napisał sam Tymon Tymański.

Sztuka dobrze skrojona, z nieco rezonerskimi ambicjami. Nie tylko bawi, ale też zmusza do refleksji. Neil LaBute stawia pytanie: Co możemy nazywać sztuką, a co jest tylko prowokacją? "Kształt rzeczy" finezyjnie wyreżyserował Bartłomiej Wyszomirski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji