Artykuły

Energia i zapał plus talenty

"Fircyk w zalotach" w reż. o. Dariusza Drążka w Teatrze Studenckim "Dobry Wieczór" w Toruniu. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Można powiedzieć, że premiera "Fircyka w zalotach" Franciszka Zabłockiego w reżyserii o. Dariusza Drążka, zaprezentowana przez Teatr Studencki "Dobry Wieczór" Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, stała się swoistym aneksem do zakończonego kilka godzin wcześniej sympozjum naukowego "Oblicza wolności", które odbywało się na tejże uczelni.

Spektakl ten realizuje bowiem podstawowe założenie, że wolność artystyczna ma służyć dobru człowieka. Dzisiaj prawie cała sztuka i w ogóle kultura daje przykład odwrotny. Swoimi przedsięwzięciami skierowana jest przeciwko człowiekowi. O tym m.in. była mowa na sympozjum.

Wieczorne przedstawienie studentów ukazało, jak pięknie można wykorzystać talenty, zapał, wiedzę, posługując się wolnością artystyczną w jak najlepszym, najszlachetniejszym tego słowa znaczeniu. "Fircyk w zalotach" ma walor nie tylko artystyczny, ale i edukacyjny. To uczenie przez sztukę jest niezwykle ważnym elementem, uwrażliwia bowiem także na piękno zawarte w dziele artystycznym i prawidłowo formuje gust estetyczny.

Słowa i gesty

"Fircyk w zalotach" jest w pełni udanym przedstawieniem. Począwszy od doskonałej reżyserii, przez znakomicie dobraną obsadę, zróżnicowaną pod względem temperamentu, osobowości i prezentacji środków wyrazu, aż po wykonanie aktorskie. Do tego dochodzą świetnie harmonizująca z całością scenografia i dobór muzyki.

Studenccy artyści weszli w swoje role z wielkim ładunkiem emocji, energii i zapału. To piękne zaangażowanie w role wspaniale zaowocowało ogromną dynamiką spektaklu. Zderzenie ze sobą tak charakterologicznie różnych postaci, jak Fircyk i Aryst czy Fircyk i Podstolina lub Pustak i Świstak, podnosi dramaturgię przedstawienia i "elektryzuje" akcję. Już sam początek, czyli scena rozmowy Świstaka (lokaj Fircyka) z Pustakiem (służący Arysta), pokazuje kontrast między tymi dwiema postaciami. Damian Gąsiorowski gra Świstaka w sposób stonowany, bez uzewnętrzniania uczuć, jak przystało na lokaja, który służąc u starościca Fircyka, posiadł maniery poprawnego zachowania. Dodałabym jednak Świstakowi Damiana Gąsiorowskiego "ździebko" ekspresji, która bardziej ożywiłaby tę postać. Jego przeciwieństwem jest Pustak w żywiołowym i wyrazistym wykonaniu Macieja Piecha. Pustak mieszka na wsi i ma maniery wiejskiego sługi. Nie grzeszy zbytnim myśleniem, jest prostacki w obejściu i szczery aż do bólu w określaniu innych osób. Wszystkie cechy przynależne Pustakowi Maciej Piech nadzwyczaj wyraziście ukazuje zarówno sposobem mówienia, gestykulacją, poruszaniem się, jak i ogólnym zachowaniem. Szybkie mówienie nadaje pewną żywiołowość postaci, ale niestety traci na tym wyrazistość przekazu słownego, czyli dykcja. Warto by więc czasami nieco "przyhamować" i poprawić dykcję.

Rolę Arysta wyraziście gra Maksymilian Kosowski. Silna, można powiedzieć - nawet atletyczna budowa młodego artysty sprawia, że Maksymilian Kosowski już samymi warunkami, samym swoim świetnym wyglądem gra. Aryst jest człowiekiem dobrym, uczciwym, ale też cholerykiem, co powoduje, że nierzadko ponosi go złość, którą wyładowuje na służącym Pustaku, okładając go pięściami i czym się da. Myślę, że chwilami aż za bardzo, więc warto, by nieco stonować ową nadekspresję aktorską. Jest przy tym zazdrośnikiem, czemu daje upust w zabawnych scenach. Zresztą trudno się dziwić, ma uroczą żonę Klarysę, skłonną do przyjmowania zalotów Fircyka, którą przekonująco gra urodziwa Kinga Ratkiewicz.

Dynamiczny Fircyk

Inna kobieca rola należy do Wandy Pachli jako pięknej Podstoliny. Znakomicie prowadzi ona swoją postać. Wiemy, że jest zakochana w Fircyku, ale to ukrywa. Nie tylko przed nim samym, ale i przed otoczeniem. Wanda Pachla niewiele używa środków tzw. zewnętrznych, skupia się głównie na wnętrzu. W tej pięknie, a nawet - powiedziałabym - dość dojrzale poprowadzonej roli przydałoby się trochę głośniej mówić, bo na widowni nie wszystko było słychać.

Fircyk w wykonaniu Piotra Zajączkowskiego jest jak dynamit. Gdy pojawia się na scenie, można odnieść wrażenie, że wszystko wokół wiruje, łącznie z meblami. Ten młody artysta świadomie uruchamia wszelkie możliwe środki ekspresji: ruchu, gestu, mimiki. A także tembr głosu Fircyka ulega zmianom w zależności od potrzeby danej sceny. Aktor znakomicie wchodzi w relacje z pozostałymi postaciami. Piotr Zajączkowski narzucił swojemu bohaterowi rytm i tempo rzeczywiście "dynamiczne". Chwilami, niestety, zawiodła dykcja. Spowodowane to było, jak myślę, nadmiernym użyciem ekspresji w prowadzeniu postaci. Gdyby ją nieco "ściągnąć" i skoncentrować się na artykułowaniu kwestii, wówczas rola Fircyka jeszcze bardziej by zyskała. Dykcja to najważniejszy element warsztatu aktorskiego. To uwaga dla wszystkich.

W tym świetnym przedstawieniu niektóre sceny zostały zagrane wręcz wzorcowo, na przykład gra w karty z udziałem Arysta (Maksymilian Kosowski), Fircyka (Piotr Zajączkowski) i Pustaka (Maciej Piech).

"Fircyk w zalotach" jest już kolejnym udanym przedstawieniem Teatru Studenckiego "Dobry Wieczór", który to teatr założony kilka lat temu przez o. Dariusza Drążka i z powodzeniem prowadzony przez niego działa na terenie uczelni i wspaniale się rozwija.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji