Artykuły

Dni Komedii dell'Arte

Komedia dell'Arte wypracowała cały wachlarz typów, po to właśnie, żeby ludzie mogli siebie w nich rozpoznać. One przedstawiają uniwersalną, skondensowaną kondycję ludzi i człowieczeństwa. Bez konkretnego czasu i miejsca. Komedia dell'Arte rozgrywa się wszędzie i zawsze. To nie jest muzealny eksponat! - z aktorką Agnieszką Cianciarą-Fröhlich, współzałożycielką Studia Dono, przed V edycją Dni Komedii dell'Arte w Krakowie rozmawia Tomasz Kaczorowski z Nowej Siły Krytycznej.

Komedia dell'Arte to nietypowe zainteresowanie teatralne w dzisiejszych czasach. Jak zaczęła się Wasza fascynacja tą sztuką?

- Zaczęło się zupełnie niespodziewanie. Po pierwszym roku Międzynarodowej Szkoły Teatralnej Jacquesa Lecoqa w Paryżu podjęłam decyzję, że nie będę kontynuowała tam nauki. Uczyłam się ruchu, dynamiki. Chciałam poszukać własnych inspiracji. Dotrzeć do źródłem, z których sam Lecoq wyprowadził metodę teatru fizycznego. Jedną ze sztuk, z których czerpał, była właśnie komedia dell'Arte. Spędził wiele lat we Włoszech, gdzie współpracował między innymi z Teatro Piccolo. Dowiedziałam się o warsztatach komedii dell'Arte we Włoszech, które odbywały się latem i trwały miesiąc. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Na początku, jak każdy przeciętny widz, myślałam, że jest to jakaś stara, zakurzona konwencja, która próbuje coś udawać w teatrze. Okazało się, że komedia dell'Arte żyje i jest fascynująca. Antonio Fava, u którego uczyłam się, całe swoje życie poświęcił tej sztuce, a więc nie uczył martwego stylu. On był żywą kontynuacją tej tradycji, którą przekazuje kolejnym pokoleniom. I my w Studio Dono też - nie odświeżamy i nie rekonstruujemy stylu gry. Staramy się kontynuować tradycję komedii dell'Arte sprzed reformy Goldoniego, który jako pierwszy usystematyzował i spisał je jako dramaty, a które wcześniej funkcjonowały jako partytury sytuacji i zdarzeń, w oparciu o które aktorzy improwizowali. Improwizujemy, a nasza sztuka wciąż się rozwija i zmienia.

A czy komedia dell'Arte może mówić coś o nas dzisiaj, czy jest to wyłącznie sztuka dla sztuki?

- Tak, oczywiście, że może. Niezależnie od czasów, stopnia rozwoju przemysłu i cywilizacji - człowiek jest zawsze człowiekiem. Komedia dell'Arte wypracowała różne typy ludzkie: młodych kochających namiętnie; starych trzymających się kurczowo tego, co wypracowali przez całe swoje życie, którzy chcą zaznać jeszcze szczęścia; wykształconych ludzi, którzy pozjadali wszystkie rozumy; podwładnych i służących; doskonałych i niedoskonałych Tacy ludzie nas otaczają. Każdy ma w sobie coś innego: niezbyt rozgarnięty Arlekino, zniewieściały Pedrolino, pyszałkowaty Brighella, skąpy Pantalone... Komedia dell'Arte wypracowała cały wachlarz typów, po to właśnie, żeby ludzie mogli siebie w nich rozpoznać. One przedstawiają uniwersalną, skondensowaną kondycję ludzi i człowieczeństwa. Bez konkretnego czasu i miejsca. Komedia dell'Arte rozgrywa się wszędzie i zawsze. Wielu widzów po spektaklu dzieli się z nami swoimi przeżyciami, tym co ich poruszyło, rozśmieszyło lub po prostu pokazało im ich samych.

Postaci dell'Arte są bardzo przerysowane. Myślicie o tym, że gracie karykatury?

- Komedia dell'Arte nie jest karykaturą. Postaci są rysowane grubą kreską, ale czasami są o wiele bliższe normalności niż niejeden z nas. Dostrzegam w nich mnóstwo podobieństw do ludzi mijanych na ulicach. Ludzie są kolorowi i czasami bardzo odjechani. A kostiumy i maski moim zdaniem pomagają uniknąć dosłowności. Stwarzamy postaci, które żyją i mają swoją logikę, natomiast nie wyciągamy jednej nadrzędnej cechy i nie deformujemy postaci przez nią - a to jest istotą karykatury.

Mało dzisiaj mówi się o komedii dell'Arte, mało się z niej korzysta w szkołach teatralnych. Zapomina się, że tak ważna metoda pracy aktorskiej jak biomechanika Meyerholda wywodzi się z pracy nad tą konwencją.

- Wiele osób zarzuca postaciom dell'Arte, że są jak marionetki. To nie jest prawda. To przykład teatru, w którym ważny jest sposób bycia na scenie, poruszania się, organiczności ruchu i psychologii. Wydaje mi się, że to jest doskonałe, bo ta konwencja uczy świadomości ciała - jak widz przez ruch czyta sytuacje. Każdy charakterystyczny ruch ma swoją historię. Na przykład Pantalone, który nieustannie chodzi przygarbiony i stawia drobne kroki od pięt. Jego ruchy są umotywowane jego przeszłością. Pantalone jest kupcem - dużą część życia spędził na liczeniu pieniędzy, jest przygarbiony, bo pracował przy biurku, a drobne kroki stawia, bo jest przyzwyczajony do siedzenia i jest już stary. Do tego dochodzi jeszcze wiele cech i tak typ człowieka zostaje nakreślony. Aktor musi być performerem - musi umieć zdjąć maskę i założyć inną, żeby wejść w kolejną postać, pamiętając, że każda ma za sobą inny bagaż doświadczeń, a więc i charakterystycznych ruchów. Musimy mieć do siebie i do naszych postaci dystans, żeby nie stracić nad nimi kontroli.

Co jest najpierw: myśl czy ruch?

- Na początku jest ruch. Kiedy charakterystyczne ruchy wejdą w ciało, to zachowanie postaci staje się bardziej naturalne. Uważam, że bezpieczniej, kiedy przewodzi ruch, a nie myśl, bo do ruchu można mieć większy dystans. Nie jesteśmy marionetkami, ale dzięki temu niewiele nam trzeba, żeby błyskawicznie wejść w postać.

Wasza praca nad spektaklami i później pokazywanie ich są ogromnym wysiłkiem fizycznym i psychicznym. W waszej zeszłorocznej premierze, "Sąsiadce", 3 aktorów gra 9 postaci, ale przecież zmiana maski to nie wszystko...

- Maska to nie tylko przedmiot, który zasłania twarz. W komedii dell'Arte maska oznacza całą postać: postawę, ciało, sposób poruszania się, kostium. To tworzy całą pełnowymiarowych bohaterów. A każdy z nas gra trzy postaci, dlatego moim zdaniem klucz do zmiany jest w ciele.

Jak się pracuje nad spektaklem, w którym nie ma scenariusza, a samą partyturę?

- Zaczynamy od ramowego planu, który zaczynamy wypełniać scenami i sytuacjami. Postaci nie są dla nas zagadką, bo żyjemy i pracujemy z nimi już od dawna. Stawiamy je w nowych okolicznościach. Próby zaczynamy od wybrania sceny i zastanowienia się, w jakim jesteśmy miejscu w partyturze, po co wchodzi na scenę dana postać i do czego dążymy w następnych sekwencjach. Z każdą próbą układamy mozaikę, którymi wypełniamy plan, improwizując i działając pod wpływem impulsów.

A nie wpadacie w rutynę, nie powtarzacie tych samych chwytów?

- Zaskakujemy się nieustannie. Żadne przedstawienie nie wygląda tak jak wcześniejsze. Bardzo na to uważamy, żeby nie powtarzać gagów, ani lazzi w interakcjach. Bawimy się na kanwach, tworząc teatr żywy i kontynuujący tradycję dell'Arte.

Na zbliżające się Dni Komedii dell'Arte, które organizujecie w Krakowie, przygotowujecie nowy spektakl. Czy to będzie krok dalej w poszukiwaniu i twórczej pracy?

- Przygotowujemy "Pana i sługę, czyli Kto pragnie wszystkiego wszystko stracić musi". Jest nas troje a postaci czternaście, więc jest to dla nas wyzwanie. Każda postać jest zupełnie inna. Pojawiają się też nowi bohaterowi, których w "Sąsiadce" nie było: Stefanella - żeńska wersja Pantalone, Capitano. Nasza uwaga jest skupiona na tym, żeby się nie powtarzać i podołać prędkości zmian - i kostiumów i postaci w postać. W "Panu i słudze" pojawią się nowe kostiumy, układy akrobatyczne Jako zespół znamy się coraz lepiej. Próby idą sprawniej i nowe pomysły rodzą się szybciej.

Kto będzie motorem intrygi?

- Capitano Matamoros, który przybywa do wykreowanego przez nas świata razem ze swoim sługą. On staje się detonatorem wszystkiego, co podskórnie kryje się w tej rzeczywistości. Będzie i miłość, i pieniądze, i żądza przygody. W komedii dell'Arte tak wiele się dzieje, że można stracić rozeznanie, ale poplątana akcja jest istotą tej konwencji. Nam udaje się widzów przeprowadzać przez spektakl, przez ten świat, aż do szczęśliwego zakończenia.

Skąd pomysł na organizowanie Dni Komedii dell'Arte?

- Pomysł narodził się we Włoszech, przy współpracy z aktorami ze Stanów Zjednoczonych, w środowisku zajmującym się komedią improwizowaną. Stowarzyszenie Aktorów dell'Arte postanowiło stworzyć święto tego niematerialnego zabytku i żywej tradycji. Trzeba pamiętać, że gdyby nie komedia dell'Arte nie byłoby Szekspira i Moliera, a w Polsce Potockiego i Fredry. W dzisiejszych czasach dell'Arte najbardziej obecna jest w kreskówkach, w których króluje ten rodzaj humoru i modele sytuacji. Tam, gdzie bohater wybiega w przepaść i zanim spadnie spojrzy w dół, potem w oczy widzowi przed telewizorem, uśmiechnie się i dopiero spada, to jest dziedzictwo komedii dell'Arte. Również jest obecna w sitcomach, kabaretach i farsach. Niewielu ma tego świadomość. Komedia dell'Arte jest nie tylko przeznaczona dla historyków teatru i pojedynczych zapaleńców. To wciąż żywa rozrywka. Dni Komedii są na całym świecie - tam, gdzie artyści i widzowie skupiają się wokół grup pielęgnujących i propagujących tę tradycję. W tym roku odbędzie się piąta edycja i my od początku bierzemy w nich udział. Cały czas się rozwijamy i mamy nadzieję, że jeszcze wiele lat będziemy je organizować.

Oprócz premiery "Pana i sługi", w programie Dni Komedii dell'Arte, zaplanowaliście panel dyskusyjny, w którym wezmą udział teoretycy literatury, historycy teatru i praktycy. Czego się spodziewacie po tej rozmowie?

- Chcielibyśmy, żeby o komedii dell'Arte rozmawiano. Poddawano ją refleksji i być może krytyce. Żeby nie traktowano nas jako szalonych artystów, którzy urwali się z choinki i tworzą sobie sztukę dla sztuki. Bo to wciąż bawi i ożywa w bezpośredniej relacji aktorów z widownią. Do dyskusji zaprosiliśmy wykładowców Uniwersytetu Jagiellońskiego, PWST, Uniwersytetu Pedagogicznego, od którego dostajemy ogromne wsparcie. W tym roku mamy też patronat Instytutu Włoskiego i prezydenta miasta Krakowa, więc z roku na rok się rozwijamy. W ramach wydarzeń Dni Komedii dell'Arte proponujemy czterogodzinne warsztaty, podczas których będzie można dotknąć tej sztuki. Czekamy na ludzi, którzy będą chcieli się uczyć, bo nasza działalność to nie tylko produkowanie spektakli, ale też szkoła i warsztaty. Latem natomiast prowadzimy trzytygodniową Szkołę Komedii dell'Arte. Chcemy inspirować i dawać narzędzia do tworzenia i rozwijania się. Komedia dell'Arte to nie jest muzealny eksponat!

Dziękuję za rozmowę.

***

Dni Komedii Dell'Arte odbędą się w dniach 20-25 lutego 2014 roku. Organizowane są przez Studio Dono w Krakowie. Wszystkie wydarzenia Dni Komedii są bezpłatne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji