Artykuły

Filozofia lekkostrawna

"Kandyd" w reż. Henryka Adamka w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Recenzja Henryki Wach-Malickiej w Dzienniku Zachodnim.

Podstawowym grzechem tej inscenizacji jest niespójność stylistyczna. Z niej wynikają pomniejsze - niewyraźne przesłanie, anemiczność wielu postaci i ciągnące się w nieskończoność piosenki, które miały pointować poszczególne sceny, a są tylko wierszowaną powtórką dialogów.

W serii ładnych obrazków mało jest też samego Woltera, którego spojrzenie na świat, a jeszcze bardziej na człowieka w tym świecie, wcale się nie zestarzało. Tak naprawdę nie wiadomo, co Henryk Adamek - reżyser "Kandyda" w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu - chce publiczności powiedzieć. Czy zgadza się z filozofem, czy może z nim dyskutuje? Czy warto być optymistą mimo wszystko, czy raczej optymizm życia nie ułatwia, bo rzeczy i tak biegną swoim kosmicznym torem i porządkiem?

Gdyby z sosnowieckiego przedstawienia wyjąć parę obrazków (a przydałoby się), całość niczego by nie straciła. Poza głównymi bohaterami i nikłą intrygą nic tych scen nie łączy. A już na pewno nie łączy ich poważna refleksja o pojmowaniu wolności, sprytnie przez Woltera ukryta w bajkowo-awanturniczym kontekście.

Uniwersalizm Wolterowskiego tekstu miały uzasadnić wariacje muzyczne i kostiumowe, ale to właśnie one niweczą czytelność inscenizacji, bo są chaotyczne i niekonsekwentne. To, że muzyka (poza kontekstem teatralnym, interesująca) reprezentuje różne style, nie oznacza jeszcze, że duch Woltera świetnie czuje się na współczesnej dyskotece. A już zupełnie nie da się wy tłumaczyć finałowy chocholi taniec w stylu karaoke, jakby doczepiony do baśniowej aury poprzednich trzech godzin spektaklu. Podobnie rzecz się ma z wprowadzaniem współczesności w postaci kawiarnianego ogródka, który to motyw wraca w stylu "reżyser sobie przypomniał".

Ale przedstawienie ma też kilka zalet. Piękna, poetycka (i spójna) opowieść o wizycie Kandyda w Krainie Szczęśliwości z udanymi rolami Krystyny Gawrońskiej i Andrzeja Śleziaka; wyrazista postać Starej w wykonaniu Ewy Leśniak i dyskretnie zdystansowany do rzeczywistości Wolter w interpretacji Wojciecha Leśniaka. Naszej wyobraźni zalecają się udane kostiumy Marty Hubki i niektóre (dżungla w terrarium) rozwiązania scenograficzne Wojciecha Jankowiaka.

Dziatwa szkolna nie będzie miała problemu z łatwym przełknięciem rozdziału pt. "Wolter jako mistrz powiastki filozoficznej", jednak nie wszyscy widzowie wciąż jeszcze chodzą do szkoły.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji