Artykuły

Czarne wygrywa, kolor przegrywa

Najnowsza premiera w TW jest lekturą szkolną, która może sprawić kłopot wielu nauczycielom.

Po wojnie "Moralność pani Dulskiej" była interpretowana jako sztuka o nieszczęściach wynikających z nierówności klas. Oto Hanka, służąca w domu Dulskich zachodzi w ciążę ze Zbyszkiem, synem Dulskiej. Oczywiście wybuchnąłby skandal, więc Dulska daje Hance tysiąc koron i każe wynosić się z domu. O ślubie nie ma mowy, bo służąca pochodzi z niższego stanu. W Polsce Ludowej było to najważniejsze przesłanie sztuki: Spójrzcie! Ludzie nie mogli się kochać, bo była walka klas. A teraz wszyscy jesteśmy równi i wolni.

Ale {#au#163}Zapolska{/#} pisząc w 1906 r. swoją najsłynniejszą "tragifarsę kołtuńską", nawet nie zdawała sobie sprawy (bo i skąd?), że jej sztuka będzie wykorzystana do propagandowego ataku na kapitalizm. Ona - kobieta wyzwolona, dwukrotnie zamężna, wielokrotnie zakochana, skandalistka swoich czasów - nie mogła znieść swoistego polskiego zakłamania, które otacza sferę ludzkiej seksualności.

Augustynowicz w swej na wskroś współczesnej interpretacji "Moralności..." powraca do tej pierwotnej idei i czyni z niej podstawowy motyw - sprawa Hanki jest tu tylko fragmentem większej całości.

Pytanie nie brzmi: ,.Co to jest moralność pani Dulskiej", tylko , Jak ona się rodzi"? Pod tym względem niewiele się zmieniło. Tak sto lat temu, jak i teraz, o seksie w domu i szkole nie mówi się w ogóle albo bardzo mało. To temat tabu, ale jednocześnie ogromna siła, która przebija się przez pancerz tzw. moralności, dobrego wychowania, norm religijnych, społecznych i obyczajowych. Dulska (w tej roli rewelacyjna Anna Januszewska) ma pancerz z tytanu. Tylko raz po wypiciu kieliszka wódki z uznaniem zerka na tyłek Hanki, a potem staje przed Felicjanem w czarnych rajstopach. Nic z tego nie wychodzi, bo Felicjan woli froterować podłogę - nawiasem mówiąc w czerwonych łapciach.

Stopień seksualności bohaterów sztuki jest wyrażany właśnie czerwonym kolorem. Najbardziej wyzwolona Juliasiewiczowa ma czerwone rajstopy i takiż podkoszulek (w czasie spektaklu dwukrotnie i namiętnie oddaje się Zbyszkowi), zafascynowane cielesnością, ale ciągle naiwne Mela i Hesia biją widzów po oczach czerwonymi majtkami. I tak dalej, i tak dalej. Im mniej czarnego (to drugi dominując, a zarazem alternatywny kolor w tym przedstawieniu), tym więcej czerwonego - i na odwrót. A co oznacza czerń? Lepiej nie gubić się w domysłach.

Jest jeszcze jeden zabieg kolorystyczny - prawie wszyscy - poza Dulską, Dulskim (akuratny Tadeusz Zapaśnik) i niedoszłą samobójczynią Lokatorką (sugestywna Krystyna {#so#5882}Maksymowicz{/#}) - pojawiają się na scenie z rozmazaną szminką na ustach, tak jakby przed chwilą się "lampartowali"'. Kolejna aluzja do naszej kołtuńskiej obyczajowości?

U Zapolskiej dulszczyzna jest przeciwieństwem wewnętrznej uczciwości i nonkonformizmu. Paradoksalne, że u Augustynowicz Zbyszko (poprawny Wojciech Brzeziński) przechodzi na stronę Dulskich pod wpływem popędu seksualnego. Bo - zdaje się mówić reżyserka - to nasza seksualność wpędza nas w dulszczyznę. I czyż to nie tragifarsa?

Świetny spektakl, znakomite tempo. Brawa dla całego zespołu!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji