Artykuły

Nowy Ruch Muzyczny

Wierzę, że nowy "Ruch Muzyczny" w takim kształcie, jak go widzę teraz, sprosta tym wyzwaniom i bez kompleksów dotrze do nowego czytelnika. A stary czytelnik niech się nie obraża, że wiśniowe sady trzeba wycinać, żeby na ich miejscu mogło rosnąć coś innego, może nie mniej wartościowego - pisze na swoim blogu Marek Weiss, dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku.

W Nowym Roku o nowym "Ruchu" kilka słów, bo sprawa dotyczy pryncypiów, a tym właśnie na początku roku należy się szczególna uwaga.

Zasłużone dla kultury polskiej pismo "Ruch Muzyczny" trwało w życiu naszego środowiska rekordową ilość czasu. Monitorowało również moją skromną twórczość reżyserską przez ponad trzydzieści lat. Czułem się przez jego recenzentów doceniany, a zainteresowanie redakcji moją pracą owocowało towarzyszeniem mi w spektakularnych podróżach moich realizacji, komentarzami w różnych podsumowaniach i wywiadami. Jako reformator i buntownik wobec tradycyjnych form spektakli operowych nie byłem szczególnym faworytem "Ruchu", ale rozumiałem to i doceniałem fachowość i rzetelność muzycznych preferencji pisma.

Ostatnie lata tego zacnego periodyku upływały jednak w swoistej stagnacji estetycznej i rynkowej. Był moment w którym przestałem po niego sięgać, ponieważ upodobania artystyczne redakcji budziły coraz większą irytację. Dlatego z radością dowiedziałem się, że powołano nowego szefa pisma, który przeprowadził w szybkim czasie jego gruntowną reformę. Tomasz Cyz był przybocznym Mariusza Trelińskiego, kiedy ten wyrzucał mnie z Opery Narodowej i usuwał stamtąd wszelkie ślady mojej działalności. Trudno więc posądzać mnie o łagodność oceny obecnej działalności nowego redaktora naczelnego. Nasza wzajemna nieufność powinna więc być gwarancją rzetelności tego, co teraz oświadczę.

Otóż uważam, że "Ruch Muzyczny" jest jednym z największych sukcesów wydawniczych ostatnich lat, który napawa nas optymizmem, że tak elitarna i niszowa dziedzina, jaką jest muzyka poważna w naszym kraju, odzyska swoją rangę. Nie będzie to łatwe, bo to przecież kraj piosenki biesiadnej i ogólnodostępnych tańców amatorskich. Świat w którym liczą się przede wszystkim opinie celebrytów, którzy o muzyce mają pojęcie głównie na bazie "muzodajni" w ich smartfonach, nie pozostawia zbyt wiele miejsca na skupienie przy słuchaniu trudniejszych fraz i odróżnianie akordów czystych od byle jakich. Ale przecież prawdziwa muzyka jest wieczna i nic jej nie zastąpi. Trzeba tylko uparcie namawiać, podsuwać, pokazywać gdzie jej szukać. Żeby ten upór był skuteczny, media, które tym się zajmują, muszą docierać do środowisk nie zawsze sprzyjającym a priori wysokiej sztuce. Odgradzanie się elitarnym poczuciem wyższości wobec ignorantów i opowiadaniem sobie o wartościach wykonań na przykład muzyki barokowej w gronie wtajemniczonych jest groźną rezygnacją z walki o następne pokolenia.

Wierzę, że nowy "Ruch Muzyczny" w takim kształcie, jak go widzę teraz, sprosta tym wyzwaniom i bez kompleksów dotrze do nowego czytelnika. A stary czytelnik niech się nie obraża, że wiśniowe sady trzeba wycinać, żeby na ich miejscu mogło rosnąć coś innego, może nie mniej wartościowego. To tak jak w Warszawskiej Operze Kameralnej, gdzie trwa walka o nową jakość, tak jak w Operze Narodowej, gdzie spektakle Mariusza ściągnęły rzesze nowej publiczności. To tak jak w mojej Bałtyckiej, gdzie musiałem rozczarować do mojego teatru wielu zacnych ludzi po to, by nowe pokolenie odnalazło tu swoje miejsce i dostęp do wzruszeń, jakie niesie ze sobą muzyka i jej sceniczny obraz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji