Artykuły

Chocholi taniec w oparach alkoholu

"Wesele" w reż. Marcina Libera w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak w serwisie Teatr dla Was.

"Wesele" to jeden z najbardziej chyba dziś aktualnych dramatów klasycznych. Nad Polską znów ciążą upiory przeszłości, paraliżując jakiekolwiek wspólne działania. Obsesyjne spory o symbole dzielą społeczeństwo, niweczą szanse na porozumienie.

Akcja bydgoskiej inscenizacji dramatu rozgrywa się w przestrzeni kojarzącej się z salą Gminnego Ośrodka Kultury. Po bokach sceny dwa rzędy ustawionych naprzeciwko siebie krzeseł. Środek pusty. Najpierw dzielący kobiety od mężczyzn, a potem chłopów od panów. Znak podziałów społecznych. Ale tych symbolicznych antagonizmów jest tu więcej. Znakiem dla polskiego antysemityzmu jest np. scena, w której Panna Młoda pluje Racheli do kieliszka.

Ale wróćmy do scenografii. Z tyłu przeszklona ściana z wyjściem na taras czy ogród. Nad sceną efekt video - barwne koła wirujących kalejdoskopów z etnicznymi motywami, takimi samymi, jak na kostiumach aktorek. Odniesienia do chocholego tańca, folkloru

Leitmotivem i dominującą inspiracją do układu ruchu jest "Korowód" Marka Grechuty. Znaczące są też słowa piosenki. Korespondując z poszczególnymi kwestiami z "Wesela", wzmacniają wymowę spektaklu, jego odniesienia do współczesności.

Bohaterów dręczą upiory dawnych konfliktów, niespełnionych marzeń, tłamszonych żądz. Postaci Dramatu powołano tu zatem więcej niż w oryginale. Te dopisane to wyobrażenia, marzenia bohaterów: np. niezaspokojona dojrzała kobieta próbująca wyzwolić się z podświadomości Gospodyni, w którą wciela się Małgorzata Witkowska. W niektóre Postaci Dramatu wpisuje się nieco współcześnie głośne problemy: np. Widmo Karoliny Adamczyk to maltretowana ciężarna kobieta.

Najbardziej intrygującą, niosącą ze sobą niepokój postacią, jest snujący się przez cały czas po scenie Chochoł, w wykonaniu Magdaleny Łaski. Osobliwy jest również taniec, którym zaczarowuje on weselników. Psychodelicznymi ruchami ciała i rąk aktorka przywołuje wyobrażenie targanego wichurą kolczastego krzaka róży. Fantastyczny efekt wizualny i ciekawy symbol. Napawający grozą. Czarny Chochoł w długiej sukni podstępnie wydobywa na światło dzienne mroczne nuty historii i skrywane zakamarki ludzkiej natury. Podburza. Mąci.

Sztarbowski i Liber spoglądają w przyszłość z większym od Wyspiańskiego pesymizmem. Poddają np. w wątpliwość szanse na udany związek ludzi, których dzieli przepaść kulturowa. Zatem już na weselu dochodzi do pierwszych konfliktów między młodą parą. W miarę upływu czasu i wypitego alkoholu, Pana Młodego zaczyna drażnić gwara żony. Symbolicznie - także w przestrzeni scenicznej - coraz bardziej oddalają się od siebie. Ona np. stoi sama, gdy on toczy intelektualne dysputy z Rachelą.

Znakomicie to stopniowe ochładzanie się stosunków małżeńskich odbija się na twarzy, grającej Pannę Młodą, Julii Wyszyńskiej. A także w jej ruchach. Staje się coraz mniej pewna siebie. Choć stara się rzecz ukryć przed gośćmi i rodziną. To kolejna rewelacyjna rola Wyszyńskiej na bydgoskiej scenie. Bardzo dobrym nabytkiem dla zespołu okazały się też w tej inscenizacji Aleksandra Pisula grająca Haneczkę i Agnieszka Żulewska kreująca postać Maryny.

Bydgoscy realizatorzy poszerzyli nieco problematykę. Obok spraw wielkich, poruszony jest też w spektaklu temat polskiego pijaństwa. Jedyną wspólną namiętnością Polaków okazuje się tu wódka. Po usytuowane pośrodku sceny butelki przychodzą i ci z prawa, i ci z lewa. I panowie, i chłopi. Mężczyźni i kobiety. Z pozoru alkohol integruje emocjonalnie społeczeństwo. W rzeczywistości jednak działa destrukcyjnie. Niszczy nie tylko miłość, wywołując przemoc w rodzinie, ale i kraj. Alkoholem solidnie skrapiana jest np. scena dialogu pomiędzy Gospodarzem a Wernyhorą. Trzeźwy nie jest też Jasiek, na którego scedowano odpowiedzialność za losy kraju. Gospodarz przekazuje Jaśkowi paczkę z rogiem, nie upewniając się nawet, co jest w środku.

Poetyckie zaczadzenie równoważy brutalny naturalizm. Po prawej stronie zaklina Chochoł, po lewej Dziad w stroju sprzątacza pilnuje pisuarów, robi porządki. Pod koniec Stańczyk w błazeńskiej czapce wjeżdża na wózku używanym do mycia podłóg w marketach. Trzeba posprzątać! To współczesne symbole dla wzmocnienia przesłania spektaklu.

"Wesele" Libera urzekło bydgoską publiczność. Biła brawo, stojąc.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji