Artykuły

Rok, który mija, był dla mnie cudownie hojny

- Za uczestnictwem w telewizyjnej reklamie najpierw poszła u mnie rola w "Pierwszej miłości", teraz w "M jak miłość". A dla aktora to granie jest najważniejsze. Dlatego pilnuję, żeby nie być tylko "blondynką z reklamy", ale przede wszystkim aktorką. Na moje szczęście obecnie również dużo gram w teatrach - mówi BARBARA KURDEJ-SZATAN, aktorka Teatru Nowego w Poznaniu.

To nie gwiazdy grające w reklamach telewizyjnych narobiły ostatnio zamieszania, tylko pewna blondynka. Urzekła naturalnością. Nic dziwnego, że wystąpi w "M jak miłość".

Kiedy Barbara Kurdej-Szatan wchodzi do kawiarni, od razu przyciąga spojrzenia gości. Nawet jeżeli jest to lokal samoobsługowy, kelner zaprasza ją do stolika i tam przyjmuje zamówienie. Nie ma to jak być najpopularniejszą blondynką w Polsce! Ale co takiego trzeba zrobić, żeby mieć aż tyle szczęścia?

Masz 47 tys. fanów na swym funpage'u. Jako blondynkę ze spotów reklamowych telefonii komórkowej polubiło cię 200 tys. osób!

- No, nieźle (śmiech). Wprost trudno mi w to uwierzyć. Tym bardziej że to nie ja prowadzę profil "blondynki z reklamy". Jest mi bardzo miło, lecz staram się tymi liczbami nie ekscytować, żeby mi woda sodowa nie uderzyła do głowy.

Co zrobiłaś, że zyskałaś wielką sympatię Polaków?

- Nie wiem. Może ludzie po prostu lubią takie wesołe osoby jak ja?

Gdy szłaś na casting do reklamy, myślałaś, że ona odmieni ci życie?

- Nie myślałam, ponieważ tam były tłumy kandydatek! Reklamy pozwalają w krótkim czasie sporo zarobić. Wiem, bo już wcześniej w nich grałam. Casting, o którym mówimy, miał kilka etapów i w końcu odebrałam telefon, że to właśnie ja mam być "tą dziewczyną". Ucieszyłam się. Wkrótce okazało się, że to nie będzie jeden spot, lecz roczny kontrakt. Ale nawet wtedy przez myśl mi nie przeszło, że ta reklama tak zmieni moje życie. Nagle poznawano mnie na ulicy, zaczęłam dostawać propozycje dużych ról w serialach.

Przykro ci, że masz na swoim zawodowym koncie dobre role teatralne, a popularność przyniosła ci dopiero reklama sieci komórkowej?

- Takie jest prawo rynku, nie buntuję się przeciw niemu. Popularność daje dopiero telewizja. Na tym polega jej magia i moc. Za uczestnictwem w telewizyjnej reklamie najpierw poszła u mnie rola w "Pierwszej miłości", teraz w "M jak miłość". A dla aktora to granie jest najważniejsze. Dlatego pilnuję, żeby nie być tylko "blondynką z reklamy", ale przede wszystkim aktorką. Na moje szczęście obecnie również dużo gram w teatrach.

W twojej rodzinie są artyści?

- Nie, choć jest muzyka. Babcia ładnie śpiewała, mnie ze starszą siostrą rodzice posłali do szkoły muzycznej. Śpiewałam także w chórach. Najpierw w dziecięcym, a potem w gospel (amerykańska muzyka sakralna, przyp. red.). Gospel śpiewam do dziś. W pewnym momencie musiałam zdecydować, czy dalej chcę grać na wiolonczeli, czy śpiewać. Wybrałam to drugie. Moja siostra pracuje obecnie w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Mama - wciąż w filharmonii w Opolu. Jest wprawdzie wicedyrektorem administracyjnym, nie artystycznym, ale to dzięki niej od dziecka chodziłyśmy z siostrą na koncerty i do teatru. Mama bardzo dbała o nasz rozwój artystyczny.

A tata od czego był?

- Tata, z zawodu projektant instalacji elektrycznych, nauczył mnie praktycznych rzeczy: pływania, jazdy na nartach, na rowerze. Sprawił też, że radziłam sobie dobrze z matematyką w szkole. Chyba również po nim mam anielską cierpliwość (śmiech).

Pochodzisz z Opola, stolicy polskiej piosenki. Miało to wpływ na twój życiowy wybór?

Jako mała dziewczynka biegałam do amfiteatru, gdy odbywał się festiwal, słuchałam artystów na próbach i zbierałam autografy. Marzyłam, żeby kiedyś stanąć na deskach opolskiej sceny. Ciągle zresztą o tym marzę (śmiech). Na razie muzycznie wyżywam się w stołecznym Teatrze Roma, w zespole Soul City i właśnie w Opole Gospel Choir.

Podczas próby do musicalu "Hair" w Gliwicach poznałaś Rafała, przyszłego męża. Straciłaś dla niego głowę?

- Skąd! Wtedy tylko go zauważyłam. Potem musiałam zrezygnować z musicalu. Spotkaliśmy się raz i rozjechaliśmy każdy w swoją stronę.

Myślałaś: "Fajny facet, szkoda, że nie wzięłam telefonu"?

- Pomyślałam: "Fajny facet, ale pewnie się już nie zobaczymy". Odezwał się po kilku miesiącach. Znalazł mnie na Facebooku. "Cześć, co słychać?", napisał. Najpierw nie skojarzyłam, kto pyta, choć poznałam go na zdjęciu. Zaprosił mnie na... basen.

Pierwsza randka na basenie? Oryginalnie.

A oświadczył mi się na nartach, Ciekawe, czy również "na sportowo" spędzimy np. naszą piątą rocznicę ślubu (śmiech).

Przeprowadziłaś się z Opola do Warszawy, bo mąż tak chciał?

- Kiedy się pobraliśmy, Rafał studiował na Akademii Muzycznej w Katowicach, tam też mieszkał, a pracował w Teatrze Muzycznym w Chorzowie. Razem doszliśmy do wniosku, że najlepsza dla nas będzie stolica. To w niej toczy się showbiznesowe życie.

Rafał jest muzykiem, ty aktorką. Związek wysokiego ryzyka. Jesteście o siebie zazdrośni?

- Okropnie. I to obydwoje, choć mąż się do tego nie przyznaje.

Komu zostawiacie dziecko, gdy jedno z was ma koncert, drugie plan zdjęciowy?

- Wtedy z Hanią zostaje niania. Zdarza się, że gdy wracam po pracy, Hania jeszcze nie śpi. Bardzo mnie to cieszy, bo mogę ją utulić, poczytać bajeczkę, zaśpiewać kołysankę.

Jaką jesteś mamą?

- Dumną ze swojego dziecka. Bo chociaż Hania ma niecałe 2 latka, już śpiewa i próbuje grać na pianinku. No, ale w końcu ma tatę muzyka i wokalistę oraz śpiewającą mamę! (śmiech).

Dzielisz się z mężem obowiązkami? Kto prasuje, sprząta, a kto gotuje?

- Dzielimy się obowiązkami po równo. Ja np. nie lubię prasowania, więc spada ono na Rafała. Za to piorę, sprzątam, czasami gotuję. Skoro mam okazję, pochwalę męża. Tb on urządził całe nasze mieszkanie. Jest złotą rączką. Do tego okazał się mężczyzną ciepłym, czułym i opiekuńczym. W dodatku ma poczucie humoru, a to dla mnie niezwykle ważne. I rozumie mnie jak nikt, wspiera we wszystkich decyzjach.

Dobrego męża ma też Małgosia Chodakowska, jedna z bohaterek "M jak miłość". Niedługo ty ją zagrasz. Nie boisz się wejść w czyjeś buty?

- Nie boję się zastępstw, bo już w Teatrze Nowym w Poznaniu czy w warszawskim Teatrze 6.piętro nieraz zastępowałam aktorki. Chociaż wiem, że serial to co innego. Jego widzowie są bardzo przywiązani do danej postaci. W "M jak miłość" będę się starała grać po swojemu, ale najlepiej, jak potrafię. Czy widzowie mnie w tej roli polubią? Czas pokaże...

Bierzesz to, co przynosi ci los czy robisz plany?

- Żyję na bieżąco. Czasem za szybko, za spontanicznie. Choć odkąd jestem mamą, więcej rzeczy planuję.

Za parę dni sylwester. Gdzie go spędzisz?

- Od 5 lat w sylwestra gram w teatrze. Tak będzie i w tym roku. Rafał ma koncert. Pojadę do teatru z Hanią. Podczas spektaklu zajmą się nią panie garderobiane, a potem wrócimy do domu i zrobimy sobie prawdziwą babską noc sylwestrową (śmiech).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji