Artykuły

Zapatrzeni w tańcu, zapatrzeni w siebie

"Wesele" w reż. Marcina Libera w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Bogdan Dondajewski w Gazecie Pomorskiej.

Na deskach Teatru Polskiego w Bydgoszczy odbyła się ostatnia w tym roku premiera. Widzowie obejrzeli współczesną, ale wciąż gorzką w wymowie, inscenizację dramatu "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Marcina Libera.

Jeszcze przed wczorajszą premierą sporo się o niej mówiło. Głównie wyrażając obawy, że oto znany już na krajowych scenach "lewak" Marcin Liber zabiera się za bezczeszczenie kolejnego arcydzieła polskiej literatury.

Dziś już można chyba powiedzieć, że były to obawy nieuzasadnione. Reżyser, znany z przynajmniej kilku świetnych inscenizacji, nie odkrył bowiem w tekście Wyspiańskiego niczego nowego. Nie zmienił jego przekazu, ani nawet nie przepisał od nowa. Pierwowzór zgodnie przedstawia się jako próbę rozliczenia z mitami narodowymi, i niczego innego nie znajdziemy w spektaklu Teatru Polskiego w Bydgoszczy.

Oczywiście tekst uwspółcześniono osadzając na przykład całą historię w realiach nowoczesnej sali weselnej z palarnią i toaletą. Goście noszą też eleganckie garnitury, a wódka leje się szerokimi strumieniami.

Twórcy spektaklu zapowiadali go jako widowisko stylistycznie osadzone pomiędzy ekranizacją Andrzeja Wajdy, a nowszym filmem, brutalnie naturalistycznym obrazem "Wesele" Wojtka Smarzowskiego. I tak właśnie można ocenić inscenizację naszego teatru. Z jednej strony mamy odniesienia do współczesnych standardów życia, a z drugiej - detale nawiązujące do początków XX wieku, świetnie zachowaną stylistykę tekstu, no i przede wszystkim treść, jaką przekazał nam sam Wyspiański. Z wizją głębokich podziałów społecznych, wszechobecnych stereotypów, samozadowolenia i niezrozumiałej pogardy dla innych.

Przewodnikiem po tej smutnej historii, a także intrygującym łącznikiem z oryginalnym przekazem jest Chochoł, wystylizowany na kobietę w czarnych okularach i stroju niczym z mediolańskich wybiegów, ale zimną i jakby pozbawioną uczuć. To ona rozpoczyna przedstawienie, w którym okazuje się, że współczesnym postaciom naprawdę niewiele brakuje do ich pierwowzorów. Niby żyją w innych, nowszych realiach, ale wciąż walczą z tymi samymi upiorami - problemami i obawami kształtującymi ich fatalny charakter. Świetnie podsumowano to w końcówce widowiska, kiedy wszyscy bohaterowie recytują fragment Grechuty: "Zapatrzeni w tańcu, zapatrzeni w siebie. Zapatrzeni w słońcu, zapatrzeni w niebie. Wciąż niepewni siebie, siebie niewiadomi. Pytać wciąż będziemy, pytać po kryjomu".

Gorzki wydźwięk przedstawienia podkreśla też napis, który w jego trakcie pojawia się na ścianie toalety domu weselnego: "zostanie tylko popiół i zamęt?". Czy o to samo nie pytał ponad sto lat temu Wyspiański?

"Wesele" w reż. Marcina Libera będzie jeszcze można obejrzeć dziś, w ramach specjalnego pokazu sylwestrowego, 3,4, i 5 stycznia oraz 7, 8 i 9 lutego. Bilety do kupienia w kasach TPB.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji