Artykuły

U lewaków wesele

Dobra sztuka, niczym dobra k..., chce się sprzedać za dobrą cenę, więc jeśli ma to pomóc w transakcji, może się politycznie podmalować. Bydgoską inscenizację "Wesela" podmalowano z dużą biegłością w sztuce makijażu. Już na dwa tygodnie przed premierą wykorzystano w tym celu znerwicowanych dziennikarzy, którzy budzą się co rano z kołataniem serca na myśl, że nie uda się im wywąchać niusa. No to dziś, psy gończe, macie labę! Marketing Teatru Polskiego wam ją ufundował. W Bydgoszczy zobaczymy na deskach "Wesele" - a jakże, według Wyspiańskiego - lecz z sensacyjnym finałem - pisze Jarosław Reszka w Expressie Bydgoskim.

Na Nowy Rok zagrzmi w teatrze - właściwie już zagrzmiało

Dobrze lub źle, byle po nazwisku. To powiedzonko na pewno sprawdza się w polityce i szołbyznesie. A w Kulturze przez duże K? Coraz więcej jest takich, którzy sądzą, że to już właściwie to samo. Dobra sztuka, niczym dobra k..., chce się sprzedać za dobrą cenę, więc jeśli ma to pomóc w transakcji, może się politycznie podmalować.

Bydgoską inscenizację "Wesela" podmalowano z dużą biegłością w sztuce makijażu. Już na dwa tygodnie przed premierą wykorzystano w tym celu znerwicowanych dziennikarzy, którzy budzą się co rano z kołataniem serca na myśl, że nie uda się im wywąchać niusa. No to dziś, psy gończe, macie labę! Marketing Teatru Polskiego wam ją ufundował. W Bydgoszczy zobaczymy na deskach "Wesele" - a jakże, według Wyspiańskiego - lecz z sensacyjnym finałem. Owszem, będzie Chochoł i Jasiek ze sznurem, ale przede wszystkim... Panna Młoda rzuci Pana Młodego. Później, na konferencji prasowej (fragmenty wysłuchałem w radiu) weselny gang przyznał się, że plotkę rozsiał z premedytacją, by ściągnąć do kasy szeleszczące dowody sukcesu. Przy okazji padło też kolejne intrygujące stwierdzenie: że w bydgoskim "Weselu" będzie trochę z filmowego "Wesela" Wojciecha Smarzowskiego - czyli dużo współczesności, wódy, przekleństw i macanek w poszukiwaniu duszy Polaka.

Efekt śniegowej kuli pojawił się natychmiast i podejrzewam, że potoczyła się ona w stronę przewidzianą przez teatralnych manipulatorów. Największa chyba w tym zasługa wulkanu gromów prawicy w mieście - publikującego na portalu bydgoszcz24.pl Krzysztofa Derdowskiego. Tenże w Internecie poświęcił już "Weselu" dwie strony płomiennego tekstu. Jako że premiera sztuki dopiero przed nami - w przedsylwestrowy poniedziałek - Derdowski naraził się na zarzuty, że recenzuje coś, czego jeszcze nie ma. Komary kąsające Derdowskiego nie mają jednak racji. On nie recenzuje "Wesela", tylko zgłasza swą kandydaturę do roli Wernyhory. Wieszczy, że "Wesele" będzie artystyczną klapą, bo reżyserię powierzono lewackiemu grafomanowi, Marcinowi Liberowi: "ulubieńcowi Krytyki Politycznej, autorowi kiczowatych, ale poprawnych politycznie konceptów". I będzie to spektakl od siedmiu boleści - pewnie by to podkreślić, siedem razy powtarza Derdowski w swej wieszczbie przymiotnik "lewacki", oddający ideową podstawę dokonań Libera. Wieszczba jest w istocie próbą krytyki nienarodzonego jeszcze "Wesela" poprzez ocenę wcześniejszych wyczynów reżysera. I tu wychodzi na jaw, że Derdowski rzeczywiście czegoś jednak nie widział. A właściwie... niczego nie widział. Swego bohatera zmieszał bowiem z lewackim błotem na podstawie wybranych i doprawionych przez siebie cytatów innych krytyków. Wyszło na to, że Derdowski lewackich knotów programowo nie ogląda, bo jako Wernyhora amator z góry wie, że będzie to kicz i obraza boska.

Jeśli jednak ktoś z lewackich kompanów Libera sądzi, że pisanie Derdowskiego było wołaniem na moralnej puszczy, to się grubo myli. Na portalu, w dziale Opinie, zaraz zaczęła się intensywna fermentacja twórcza. Przytoczę dwa najbardziej inspirujące głosy. "- kiki: Nie wiem, dlaczego mężczyźni mają dybać na nagą kobietę. Jak ładna, to chętnie można odbyć z nią stosunek płciowy, ku obopólnemu zadowoleniu. - jakiś: Lewacy tak właśnie widzą seks. Faceci to homofoby napastujące kobity, bo chcą władzy, dominacji. U lewaków kobity seksu wcale nie chcą, bo są feministkami i wolą jeździć na traktorze, a nie zadawać się z faszystami". Debatę o naturze lewaków i ich kobiet natychmiast podsumował ktoś najbardziej kompetentny - gość o nicku "lewak", pisząc: "Dzięki za reklamę spektaklu. Nie miałem zamiaru, ale się wybiorę. A Derdowski się wcale nie mści. On akceptuje każdy spektakl - pod jednym tylko warunkiem: że w teatrze będzie to "Brat naszego Boga" Wojtyły, a w operze "Dialogi karmelitanek" Poulenca".

Cóż, takiej gratki i ja nie przepuszczę...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji