Artykuły

Wspominają Wojciecha Kilara

"To wielka postać muzyki polskiej i światowej", "Odszedł genialny kompozytor", "Filar, gigant kultury polskiej", "Kompozytor światowej rangi" - zmarłego wczoraj Wojciecha Kilara wspominają Antoni Wit, Kazimierz Kutz, Waldemar Dąbrowski, Joanna Wnuk-Nazarowa, Bogdan Zdrojewski, Krzesimir Dębski i Jerzy Hoffman.

Kilar to wielka postać muzyki polskiej i światowej

Dyrygent i przyjaciel zmarłego w niedzielę Wojciecha Kilara Antoni Wit powiedział o kompozytorze:

Wojciech Kilar to wielka postać muzyki polskiej i światowej. W repertuarze pozostaną jego arcydzieła jak "Krzesany", "Kościelec" czy "Orawa". Był też znakomitym twórcą muzyki do sztandarowych obrazów filmowych, np. "Pana Tadeusza" Andrzeja Wajdy czy filmów śląskich Kazimierza Kutza.

To był niezwykle prawy człowiek, który w życiu kierował się wyśrubowanymi zasadami etycznymi. Nie lubił źle mówić o ludziach. Dzielił się z innymi tym, co miał. Dzięki m.in. takim osobom jak on został założony i funkcjonuje Dom Muzyka Seniora (w Kątach pod Warszawą). W pamięci wszystkich zapisze się na długo. Bywałem u niego w domu w Katowicach, szczególnie wówczas, gdy żyła jego żona. Uczestniczyliśmy wspólnie w koncertach kompozytorskich w całej Polsce. Nagrywaliśmy płyty i muzykę do filmów, m.in. poloneza do "Pana Tadeusza". Nie spodziewaliśmy się takiego spektakularnego sukcesu; że polonez ten będzie w Polsce tak często grany.

***

Odszedł genialny kompozytor

Kazimierz Kutz, reżyser filmowy i teatralny, scenarzysta:

Wojciech Kilar - genialny kompozytor, który ma wielkie zasługi wobec kultury polskiej, a zwłaszcza - polskiego kina. Był parę lat młodszy ode mnie. Najpierw ukończył studia kompozytorskie w

Katowicach, a potem wysłali go na rok na stypendium do Paryża. Ja w tym czasie przygotowywałem awangardowy film, który posługiwał się nowym językiem - nowofalowy "Nikt nie woła". Kiedy poznałem Kilara w Katowicach, zaproponowałem mu udział w tym filmie. I to był jego debiut. Ten film miał wielkie znaczenie.

Bardzo się polubiliśmy, został moim przyjacielem - niesłychanie ciekawy, żywotny, inteligentny. Był kinomanem, człowiekiem jazzu, z głową świeżych pomysłów. Zrobił więc ze mną wszystkie filmy "śląskie" - Kilar był wychowany na Śląsku, związany z nim i tam wykształcony. Był też człowiekiem niesłychanie zorganizowanym, praca z nim była czystą rozkoszą. Przyjeżdżał, oglądał film, a po miesiącu przynosił zawsze świetną muzykę; muzykę, która była ponad moje wyobrażenia.

Potem ja wyjechałem z Katowic, on tam został. Nasze kontakty nie były już tak intensywne, ale Kilar był rozchwytywany przez filmowców, ponieważ jego muzyka do moich filmów zrobiła kolosalne wrażenie. Zrobił karierę międzynarodową, był też przecież wybitnym kompozytorem muzyki poważnej. Tworzył muzykę, która miała wspaniałą zmysłowość. Brał troszeczkę z jazzu, trochę z tradycyjnej muzyki. Robił też czasem rzeczy bardzo rytmiczne, perkusyjne. Wojciech Kilar i Henryk Mikołaj Górecki - to było dwóch wielkich kompozytów wyrosłych na Śląsku.

***

Filar, gigant kultury polskiej

Waldemar Dąbrowski, były dyrektor Teatru Wielkiego, były minister kultury:

Wojciech Kilar był jednym z filarów, gigantów kultury polskiej w najszerszym rozumieniu tego słowa, bo przecież nie tylko jako wybitny kompozytor, który dopełniał tej wspaniałej trójcy:

Penderecki, Lutosławski, Górecki i właśnie Wojtek jako czwarty w sposób absolutnie naturalny przynależny do tego grona. Był także kimś w rodzaju myśliciela, a dla nas, ludzi, którzy go bliżej znali - autorytetem, o który można się było oprzeć. To nie znaczy, że akceptowaliśmy wszystko co powiedział czy myślał, ale zawsze był ważnym punktem odniesienia.

Jako twórca, kompozytor - kompletny, obejmujący wszystkie pola twórczości muzycznej - od symfonicznej, poprzez kameralną, utwory wokalno-instrumentalne, a nawet takie dające szansę popisów wirtuozerskich na jednym instrumencie. Szczególnie barwny był wątek jego twórczości inspirowany folklorem góralskim - sam mi kiedyś mówił, że z tych utworów był prawie zawsze bardzo zadowolony, a w szczególności z Orawy, która zamykała ten cykl.

I oczywiście gigant muzyki filmowej, jeden z największych w historii nie tylko polskiego, ale i światowego kina. Gdyby miał skłonność do podróżowania, do życia w dobrych hotelach i salonach tego świata, z całą pewnością byłby dzisiaj w Hollywood wielbiony jako twórca niezliczonej liczby wielkich filmów. A dla nas pozostanie jako człowiek z pozoru osobny i odległy od innych, od sytuacji towarzyskich, a tak naprawdę niezwykle ciepły, serdeczny, z pewnym zacięciem filozoficznym, ale jednocześnie obdarzony poczuciem humoru i talentem do przyjaźni. Bo umiał tym, których polubił i cenił dużo zaofiarować.

***

Wojciech Kilar był z Polski niepodzielonej

Joanna Wnuk-Nazarowa, dyrektor Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego o zmarłym Wojciechu Kilarze:

Wojciecha Kilara podziwiam od 1974 r., kiedy podczas Warszawskiej Jesieni usłyszałam "Krzesanego" - wspaniały utwór, który pokochała nie tylko polska publiczność. Orkiestra, której jestem dyrektorem, była bardzo związana z Wojciechem Kilarem. Był on członkiem jej Rady Programowej, razem z Krzysztofem Pendereckim i Henrykiem Mikołajem Góreckim. Po śmierci Góreckiego to druga strata tak ważnej osoby, która nas wspierała.

Żywo interesował się wszystkim, co działo się w Katowicach, cieszył się rozwojem miasta, nastawionym na kulturę (...) Miał opinię człowieka zamykającego się w domu, odludka. Po śmierci żony rzeczywiście unikał spotkań towarzyskich, ale w ważnych momentach się stawiał, angażował się w sprawy społeczne i był człowiekiem rozmowy, choć najczęściej telefonicznej. Można się było z nim nie spotykać, ale godzinami rozmawiać na wiele tematów. (...)

W swojej twórczości komentował wydarzenia - te radosne i te smutne. W ostatnim czasie pisał więcej muzyki religijnej, uduchowionej, które najlepiej spełniała się w świątyniach, chętnie graliśmy go na Jasnej Górze.

Wojciech Kilar był człowiekiem dowcipnym, mówiącym przepiękną polszczyzną, miłośnikiem zwierząt. Pasjonował się sportem, wspierał polskich sportowców. Gdy były ważne zawody, siadał przed telewizorem. Polskiej piłce kibicował na dobre i na złe, kibicował też szczypiornistkom i komu tylko się dało.

Był na bieżąco z tym, co się dzieje w kraju. Nigdy nie słyszałam agresywnej wypowiedzi z jego ust. Zawsze z wielką mądrością obserwował nasze życie społeczno-polityczne, chociaż miał swoje określone wybory, to był z tzw. Polski niepodzielonej, dlatego był mi bardzo bliski.

***

Kompozytor światowej rangi

Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski:

Wojciech Kilar to kompozytor światowej rangi. Zwłaszcza w odniesieniu do twórczości filmowej - to absolutna światowa czołówka. To wielki dorobek, charakteryzujący się jakością, zróżnicowaniem i perfekcją. Zawsze bardzo ważne były dla mnie te bezpośrednie kontakty z Wojciechem Kilarem. Nie było ich bardzo dużo, ale nie tak dawno uczestniczyłem w obchodach jego 80. urodzin. Chciał, aby były skromne, a główna ich część odbyła się na Jasnej Górze.

Odbył się koncert poświęcony twórczości Wojciecha Kilara, a potem mieliśmy okazję dłużej porozmawiać - pytałem go m.in. o prośby, o sugestie w czym mógłbym pomóc. Długo się zastanawiał. To było właśnie dla Wojciecha Kilara charakterystyczne. Od innych oczekiwał przede wszystkim postawy, ale sam najwięcej wymagał od siebie.

Tamte urodziny były skromne, ale przepiękne. Widać było wyraźnie, jak ważne są dla niego bezpośrednie kontakty, nieobarczone sztucznością, autentyczne i spontaniczne.

Kończymy już prawie budowę sali filharmonicznej dla Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach - na inaugurację planujemy koncert Zimermana. Chcieliśmy też, aby otwarcie tego miejsca było jednocześnie złożeniem hołdu Wojciechowi Kilarowi. Tak się oczywiście też stanie, ale nikt nie spodziewał się, że to wydarzenie odbędzie się bez jego osobistego udziału. To bardzo smutne.

***

Najważniejszy wymiar twórczości Kilara to muzyka poważna

Kompozytor Krzesimir Dębski:

Pan Wojciech był w latach 60., 70. i jeszcze w 80. najpopularniejszym kompozytorem filmowym, napisał muzykę do ponad 140 filmów. I to były filmy o rozmaitym ciężarze gatunkowym. Świetnie czuł się przecież w filmach batalistycznych, historycznych, ale również w takich monumentalnych jak "Dziewiąte wrota", czy epickich historiach jak "Pan Tadeusz". Jest również autorem muzyki niezwykle błyskotliwej i dowcipnej jak muzyka do "Samych swoich", czy do legendarnego filmu "Rejs". Pisał muzykę do filmów Krzysztofa Zanussiego czy Romana Polańskiego.

Ale chyba najważniejszy wymiar jego twórczości to jako kompozytora muzyki poważnej. Tutaj też był wielostylistyczny - zaczynał dość mocno od awangardy, był m.in. obok Pendereckiego i Góreckiego przedstawicielem awangardy lat 60., 70. Potem wrócił do tradycji i zaczął szukać swojej specyficznej prostoty w muzyce. Jego ostatnie utwory to przede wszystkim kompozycje religijne. Nastąpił u niego zwrot do źródeł muzyki artystycznej, czyli do muzyki religijnej. Z materii bardzo skomplikowanej i nowoczesnej wracał do prostoty, do przeszłości, archaizował, czerpał z muzyki dawnej.

Napisał szereg utworów o charakterze oratoryjnym i religijnym z udziałem chórów. Fantastycznie i bardzo nowocześnie umiał nawiązać m.in. do muzyki góralskiej. Ma szereg fantastycznych utworów, które są znane na całym świecie np. "Krzesany". Uważam, że ten wymiar twórczości Kilara jest ważniejszy, ponieważ to jest działanie na elity narodów. U nas w Polsce to są rzeczy stanowczo za mało znane, obecne wśród melomanów w filharmonii.

W ostatnich latach trochę zapomniano o Wojciechu Kilarze, wtedy kiedy może najbardziej potrzebował otuchy. Dystansował się od rzeczywistości i, jak to najwięksi twórcy, najwięcej wątpił w to, co zrobił i wtedy potrzebował otuchy, wyrazu uznania, ale tego chyba ostatnio nie było za dużo. Ostatni raz widziałem pana Wojciecha dwa lata temu i namawiałem go na wywiad dla Polish Music Center w Los Angeles. Przygotowywali dla niego jubileusz 80-lecia, chcieli go zaprosić do Stanów, miały być koncerty, ale już wtedy źle się czuł. Na wywiad jeszcze się zgodził, ale był przygnębiony, pesymistycznie nastawiony do życia.

Był bardzo skromnym, delikatnym człowiekiem i nie walczył o zamówienia, jak to teraz się dzieje, to twórcy się do niego zgłaszali. Miał bardzo dobrą, ustaloną markę. Tworzył najwięcej w Polsce, ale rzeczy, które zrobił w Stanach Zjednoczonych były głośne. Wśród fachowców, znawców i publiczności był bardzo ceniony. Pisał i działał dla zagranicznych twórców przebywając w Polsce.

Jako nastolatek pan Wojciech musiał wyjechać ze Lwowa i ukochał bardzo Katowice, podkreślał, że to jego ukochane miejsce i nigdy nie chciał się przeprowadzić, był wielkim patriotą śląskim. Pracował z muzykami właściwie tylko ze Śląska, tu nagrywał muzykę m.in. z Filharmonią Śląską. Ale Lwów cały czas tkwił w jego sercu. Kiedyś we Lwowie, z dziesięć lat temu, miał się odbyć koncert kompozytorski Wojciecha Kilara. Jechał pociągiem razem z orkiestrą, ale zniknął w Przemyślu przed granicą. Wysiadł z pociągu i uciekł, nie chciał, bał się tej konfrontacji ze swoim miastem".

***

Kino czuł i rozumiał jak mało kto

Jerzy Hoffman, reżyser i scenarzysta filmowy:

Był kompozytorem wielkiej klasy, kino czuł i rozumiał jak mało kto. To się nieczęsto zdarza. Rzecz polega na tym, że film składa się z szeregu elementów - jest i obraz, i dźwięk - w sensie efektów, muzyka, scenografia i kostiumy, a przede wszystkim aktorzy. I chodzi o to, żeby żaden z tych elementów nie grał tylko i wyłącznie dla siebie. Chodzi o to, żeby to wszystko tworzyło ensemble, całkowitą jedność. Żeby - jeżeli słucham muzyki - to ta muzyka nie jest koncertem samym dla siebie, ale dopomaga widzowi w odbiorze obrazu i nastroju - takiego, jaki zamierzył reżyser. Kilar to rozumiał. Współpraca z nim była nie tylko owocna. Wspominam ją też bardzo, bardzo sympatycznie.

Jestem niezwykle zaskoczony i zmartwiony jego śmiercią. Pomimo wielu planów współpracowaliśmy de facto raz, ale zrobił mi fantastyczną muzykę (do "Trędowatej" - PAP). Przed zdjęciami omawialiśmy obraz, mówiliśmy o ogólnym nastroju, ogólnym sensie, że nie ma to być pastisz, a melodramat. Efekt muzyczny nie mnie oceniać, bo trudno oceniać własne filmy. Z tego co wiem, to muzyki słucha się wspaniale i świetnie współgra z obrazem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji