Artykuły

Spór o kształt świata

"Lód" wg Jacka Dukaja w reż. Janusza Opryńskiego w Teatrze Provisorium w Lublinie. Pisze Szymon Kazimierczak, członek Komisji Artystycznej XX Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

W programie towarzyszącym teatralnej prapremierze Lodu Janusz Opryński wyraża myśl, którą podchwyciło większość komentatorów spektaklu, że w pracy tej kontynuuje ze swoimi aktorami proces, rozpoczęty we wcześniejszych Braciach Karamazow. Oba spektakle Teatru Provisorium łączy przede wszystkim artystyczna, intelektualna i duchowa skala poruszanych problemów. "Bracia Karamazow" byli niezwykłą, osobną na tle najnowszych polskich spektakli wypowiedzią osnutą wokół tematu relacji rodzinnych - ukazującą przede wszystkim ich duchową złożoność. "Lód" z kolei wyróżnia się niespotykaną we współczesnym polskim teatrze głębokością refleksji o naturze i trajektoriach historii.

Wydaje się, że nie tylko owa - z ducha filozoficzna - tęsknota za "przestrzenią wielkich sporów" zdecydowała o wyborze tego utworu. Jest jakaś przewrotność w samej decyzji przeniesienia powieści Jacka Dukaja na deski teatru - w czasie, kiedy dyskurs historyczny w polskim teatrze został zdominowany przez reżyserów jednoznacznie zdeklarowanych światopoglądowo. Wielowarstwowa wizja alternatywnej historii, w której u progu dwudziestego wieku spada na ziemię meteoryt, skuwa powierzchnię naszej planety wiecznym lodem i zatrzymuje znany nam bieg zdarzeń - brzmi na scenie lubelskiego teatru niezwykle współcześnie. Spór o kształt świata w powieści Dukaja, toczy się pomiędzy liedniakami - zwolennikami zlodowacenia - a otiepielnikami dążącymi do roztopienia lodu. Po ziemi krążą lute - obdarzone jakąś formą świadomości istoty rozprzestrzeniające lód.

Główny bohater "Lodu", Benedykt Gierosławski (imponująca kreacja Sławomira Grzymkowskiego), niczym Józef K., zostaje w pierwszej scenie spektaklu wybudzony przez funkcjonariuszy Ministerstwa Zimy i zmuszony do podróży na daleką Syberię, by odnaleźć swego zaginionego ojca, który rzekomo potrafi porozumiewać się z lutymi. Gierosławski rusza w podróż z poczuciem kafkowskiej bezwolności, przedstawiając się nam uprzednio dziwnie znajomym monologiem. Niczym Henryk w Gombrowiczowskim "Ślubie" wyznaje, że nie może sam nic robić, ponieważ wszystko mu robi "się", że nie myśli sam, ale myśli mu "się". Gierosławski skupia w sobie cechy bohatera Kafkowskiego, Gombrowiczowskiego i Witkacowskiego: jest bezwolnym uczestnikiem podróży o niejasnym celu, obdarzony przeczuciem grozy egzystencji, ale i niespokojnym świadkiem polemik dotyczących prawdy i wolności we współczesnym mu świecie.

Przestrzeń sceny jest podzielona czterema rzędami ułożonych równolegle do widowni torów, na których ustawione są ruchome platformy, grające przedziały pociągu, którym na Syberię jedzie Gierosławski. Ruch tych przedziałów jest możliwy jedynie od kulisy do kulisy. Nie jest to szczególnie spektakularny efekt - "wagony" zanim zdążą się dobrze rozpędzić, już muszą hamować. O ileż lepszy efekt dałoby ukazanie (za pośrednictwem jakiejś teatralnej sztuczki) przepastnej, niekończącej się drogi - na przykład w głąb sceny. Ale nie jest to kwestia efektu technicznego, tylko rozpoznania egzystencjalnego statusu bohaterów opowieści (identyczną rolę we strukturze przedstawienia odgrywała obrotówka w "Braciach Karamazow"). Opryński jest w pełni świadomy, że ruch, we wszelkim sensie, ma ograniczone ramy. Podkreśla, że każdy spór - jakkolwiek nowy i aktualny by się wydawał - zawsze rozpostarty jest pomiędzy wiecznymi kategoriami prawdy i fałszu. Ta przestrzenna koncepcja ustawia cały motyw podróży Gierosławskiego w jasno zdefiniowanych egzystencjalnych ramach: jak w Ameryce Kafki, sens podróży bohatera zaciera się z każdą sceną, okazując się u końca drogą ku samopoznaniu.

Rytm drogi Gierosławskiego wyznaczają kolejne dialogi z uczestnikami podróży. Spotkanie z ekscentrycznym wizjonerem Teslą (Łukasz Lewandowski), który opracował mechanizm umożliwiający odlodowacenie świata, prowokuje pytania o granice postępu naukowego; subtelnie narysowany wątek romansu z młodą Polką (Martyna Kowalik, która w "Braciach Karamazow" zagrała kilkukrotnie Gruszę w zastępstwie za Karolinę Porcari), wprowadza na krótką chwilę problem męskiej tęsknoty za kobiecymi archetypami, co w poprzednim spektaklu było jedną z obsesyjnych motywacji bohaterów. W Lodzie - podobnie jak niejasna relacja Gierosławskiego z nieobecnym ojcem - ten wątek ma raczej określać samotność bohatera.

Widzowie "Lodu", którzy znają "Braci Karamazow" mają szansę uczestniczyć w fascynującym doświadczeniu, kiedy - poprzez twarze aktorów - postacie Dukaja przeglądają się w postaciach Dostojewskiego. Teslę w zjawiskowym wykonaniu Łukasza Lewandowskiego, oglądamy niejako w powidoku roli Iwana, który z tej samej sceny z pogodnym uśmiechem oświadczał staremu Karamazowowi, że nie ma Boga. Lewandowski z rozjątrzonego niepokojem racjonalisty, staje się w "Lodzie" szalonym naukowcem, tworzącym narzędzia historycznego postępu. Porównując postacie z obu spektakli Provisorium łatwo dostrzec, w jaki sposób reżyser czyni z nich uosobienia konkretnych pytań, postaw, idei. Nawet sportretowany z komiksowym przeskalowaniem (choć innym niż u Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego w "Bitwie warszawskiej 1920") Józef Piłsudski, pojawiając się tylko na chwilę wprowadza do spektaklu zasadnicze pytania o Polskę, która przez zlodowacenie wciąż znajduje się pod zaborami.

W finale spektaklu lód pęka, przychodzi odwilż, historia rusza do przodu. Opryński, bez wątpienia uwiedziony fascynującą metaforyką Dukaja, w pewnym momencie niemal zrywa z opowiadaniem fabuły, domykaniem intryg, tworząc czystą przestrzeń dla myśli. Nie dąży do światopoglądowej transparentności, interesuje go spór zasadniczy, sprowadzany aż do fundamentów - choćby nawet był z góry skazany na nierozstrzygalność. To dość już rzadko spotykana postawa. W czasach, kiedy wyrazistość poglądów jest (także w teatrze) wartością szczególnie cenioną, spektakl Opryńskiego - z żarliwością nie ustępującą zaangażowanym ideowcom - przypomina, że wszystkie spory, którymi dziś żyjemy, kiedyś już były przerabiane. Ta szerokość spojrzenia na świat, zdaje się szczególnie kojąca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji