Artykuły

Spalić księdza

Wszyscy czekali na finał, bo miało być ekscentrycznie, niezwykle i bulwersująco. I było. Gdy tylko rozległy się dzwony, wezwano publiczność, by także i ona podążyła na miejsce egzekucji. Widzowie poderwali się z miejsc, z pośpiechem odebrali płaszcze z szatni i wylegli przed gmach teatru. A tam już zgromadził się tłum, szpaler policjantów odgrodził gapiów od "dramatis personae", zatrzymano ruch tramwajów ("trzynastka" ponad kwadrans czekała na zakończenie widowiska). Umieszczono księdza na stosie. Podpalono stos i wszyscy z przejęciem patrzyli na dokonujące się autodafe. Później rozległy się oklaski, na balkonie ukazał się kompozytor i wreszcie do akcji mogli ruszyć strażacy. Ponury dramat wypełnił się, przyszedł czas, by udać się do domów.

Tak było 24 maja podczas premiery "Diabłów z Loudun" Krzysztofa Pendereckiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Efektownie, trzeba to przyznać, i komercyjnie, co też w dzisiejszych czasach stanowi spory komplement. Reżyser Marek Weiss-Grzesiński znalazł pomysł na przełamanie skostniałej konwencji teatru operowego, sięgnął po środki typowe dla happeningu, a wszystko to zrobiło duże wrażenie na publiczności.

Ale nie tylko za scenę finałową należą się reżyserowi wyrazy uznania. Przebieg zdarzeń dramatu zarysowany był jasno i czytelnie, a symultanicznie poprowadzona w trzech planach akcja ostatniego aktu znalazła odpowiednie rozwiązanie teatralne, realizowane poprzez podział sceny, zarówno w poziomie, jak i w pionie. Także w pierwszych dwóch aktach (połączonych w tej realizacji) wystrój sceny, realistycznie imitujący wnętrze kościoła, dobrze korespondował z przesłaniem dzieła. Co bardziej konserwatywnym widzom mogło jedynie przeszkadzać nadmiernie spontaniczne zachowanie rozbrykanych sióstr zakonnych, które zrzucały habity i wymachiwały nogami z werwą przypominającą nieco rewię z półświatka.

Bardzo starannie dobrano wykonawców poszczególnych ról. Jerzy Mechliński doskonale wcielił się w postać księdza Grandiera, imponując naturalnością zachowań scenicznych. Z kolei Ewa Iżykowska w dojrzały, acz lekko przeintelektualizowany sposób zarysowała postać Matki Joanny. Tym samym protagoniści wytworzyli odpowiednie napięcie dramatyczne. Ale i pozostałe role zostały odegrane z zaangażowaniem: podobać się mogli zwłaszcza Wojciech Maciejowski (Adam) i Marek Kępczyński (ojciec Barré).

Generalnie trudno oceniać stronę wokalną tego przedsięwzięcia z uwagi na dość monotonny, recytatywny i deklamacyjny charakter narracji muzycznej. Z pewny;n wyjątkiem wszakże - partią Philippe Trincant. Propozycję wykonawczą Agnieszki Dondajewskiej w tej roli uznać wypada za wielką kreację - i teatralną i wokalną. Ale to chyba jedyna postać, która przez kompozytora potraktowana została bardziej operowo niż dramatycznie i która pozwala nie tylko na zaprezentowanie umiejętności aktorskich, lecz umożliwia także popis wokalny.

Choć zabrzmi to paradoksalnie, nie wydaje się łatwe ocenienie strony muzycznej przedstawienia. Z perspektywy lat, jakie upłynęły od prapremiery dzieła (1969), trudno jakoś zachwycać się tą muzyką. W konfrontacji z późniejszymi osiągnięciami Pendereckiego w dziedzinie twórczości operowej (zwłaszcza w kontekście "Czarnej maski") muzyka "Diabłów" wydaje się mało zainspirowana i niezbyt wyraziście koresponduje z akcją dramatyczną. Można nawet zaryzykować tezę, że "Diabły z Loudun" są anty-operą, jeżeli przyjąć rozpowszechnione opinie o operze jako o koncercie w kostiumach. Miłośników śpiewu operowego dzieło to nie zainteresuje, natomiast z pewnością przyciągnie teatromanów. Dlatego dobrze się stało, że przedstawienie poznańskie tak mocno przechyliło się w kierunku dramatu scenicznego i że prezentowane jest po polsku (w przekładzie Ludwika Erhardta). Warto zaprosić na ten spektakl wszystkich, którzy lubią teatr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji