Artykuły

Z drugiej strony sceny

Tarnowski Teatr rozpoczął niedawno 60. sezon artystyczny. Zaglądamy dziś za jego kulisy, gdzie pracują ludzie współtworzący każde przedstawienie i przeżywający każdą premierę, choć nie stający w światłach rampy - pisze Marta Tutaj w Temi.

Teatr zatrudnia sześćdziesiąt osób, w tym osiemnaście na etatach artystycznych. Ponad dwie trzecie pracujących tu ludzi to obsługa pracowni krawieckiej, plastycznej czy stolarskiej, obsługa sceny, dział techniczny, akustycy, elektrycy, a także promocja i dział sprzedaży, księgowość, administracja itd. Jak z tego wynika, w cieniu każdego z aktorów występujących na scenie pracuje kilka innych osób. Czasem są to ludzie na tyle długo związani z tarnowską "świątynią Melpomeny", że mogliby obchodzić osobiste jubileusze.

Podglądanie od tyłu

Andrzej Krzyczmonik, plastyk, pracuje w teatrze ponad dwadzieścia lat. Podkreśla, że praca ta ma wiele zalet.

- Ciągle robi się coś nowego, trudno popaść w rutynę. Na początku jest koncepcja, wizja reżysera lub scenografa - wówczas zbieramy się w zespół: ludzie z pracowni technicznej, stolarze, plastycy, czasem krawcowe, i rozmawiamy, jak daną rzecz można zrobić w praktyce. Zdarzają się projekty "skończone", dopracowane w szczegółach, ale rzadko tak bywa - zwykle jest to ogólny zamysł, a my musimy się wykazać własną inwencją, pomysłowością. Trzeba pamiętać jeszcze o jednym - dekoracja ma wyglądać efektownie na scenie, a jednocześnie musi być mobilna, łatwa do montażu i demontażu, czasem musi się dać spakować i rozpakować.- My mamy nawet takie skrzywienie zawodowe - mówi Krzyczmonik. - Gdy przyjeżdża do nas ze swoim spektaklem inny teatr, podglądamy "od tyłu" jak ich dekoracje są zrobione, jakie rozwiązania i pomysły zastosowano. Czasem bywa tak, że reżyser czy scenograf zmienia coś już w trakcie prób., a my musimy się do tego dostosować. Jest to więc w zasadzie stale praca twórcza, podporządkowana względom praktycznym, ale pozostawiająca dużo miejsca na własną inwencję. Dla plastyka na pewno satysfakcjonująca - a dodatkowy bonus to spotkania z ciekawymi ludźmi, z artystami różnych dziedzin.

Jako zlecenie niełatwe, ale i interesujące pan Andrzej zapamiętał realizację "Zemsty" w reżyserii Stanisława Świdra - była tam rozbudowana dekoracja w formie kompozycji ścian, otwierających się w trakcie spektaklu.

Konstrukcje, którą plastyk wypełnia kolorem i fakturą, powstają w pracowni stolarskiej Pracujący tam Józef Kiełbasa, stolarz, jest w teatrze od 42 lat. Mówi, że musi lubić tę pracę, inaczej tyle czasu pewnie by w niej nie wytrzymał.

- Robota nie jest "taśmowa", nad każdą dekoracją trzeba myśleć inaczej, Projektujący scenografię przedstawia, jak ten świat na scenie ma wyglądać, my musimy wymyślić, jak dekoracje zbudować, jak je rozebrać, no i żeby w razie czego wszystko to jeszcze przez drzwi przeszło, bo wiele spektakli wystawia się także "na wyjeździe"... Nie da się też raz tego wyuczyć, bo stale jest coś nowego, trzeba się uczyć i kombinować przy każdym projekcie od nowa... A robi się czasem i trzypiętrowe konstrukcje.

Pan Józef zapamiętał m.in. dekorację do sztuki Witkiewicza "W małym dworku", wystawionej jeszcze w latach siedemdziesiątych. Była to złożona konstrukcja piętrowa, ze schodami, pracochłonna w wykonaniu i niełatwa do złożenia na scenie.

- Ale ładna była! Mnie się najbardziej podoba, jak właśnie dekoracja jest duża i efektowna, bo pracy dużo, ale potem ma się satysfakcję, jak to ładnie wygląda w sztuce...

Motyl, pająk i promocja

Małgorzata Jerzykowska pracuje w teatrze ponad 30 lat. Zastajemy ją w pracowni krawieckiej, przy przyszywaniu do czarnego, miękkiego futerka rurkowatych elementów, które okazują się... pajęczymi odnóżami. Pająk z przygotowywanego właśnie przedstawienia dla dzieci "Księga lasu" ma być przyjazny i miły w dotyku. Obok na stole leżą tęczowe skrzydła motyla.

- Do "Księgi lasu" prawie wszystko będziemy szyć, natomiast do "Czarnucha" na scenie underground przygotowałam tylko spodnie, bo inne części kostiumów będą kupowane - wyjaśnia pani Małgorzata. - Kostiumy, które przygotowuję, czasem są łatwiejsze, czasem bardziej pracochłonne. Zawsze robi się je na miarę aktora i często - jak to w krawiectwie bywa - wymagają poprawek "na gorąco". W porównaniu ze zwykłym krawiectwem jest to praca bardzo urozmaicona, szyje się stale coś nowego i są to często rzeczy, które zwyczajnej krawcowej trafiają się rzadko albo nigdy - jak choćby te kostiumy do "Księga lasu"

Kostiumy trafiają potem do magazynu, ale czasem wracają jeszcze na scenę w innych inscenizacjach - przerabia się je wówczas na potrzeby nowej sztuki i innego aktora.

Karolina Białas, zastępca kierownika teatralnego Biura Promocji i Organizacji widowni, należy do młodszego pokolenia pracowników teatru. Zaczynała tu pracę jako stażystka, teraz pracuje już trzeci sezon.

- Polubiłam to miejsce i bardzo się cieszyłam, gdy po stażu udało mi się tu zostać - mówi. - To, oczywiście angażujące zajęcie - przychodząc do pracy, nie zawsze wiemy, co się wydarzy, nie wychodzi się też o stałej porze, no i myśli się o tej pracy w domu. Bywamy w szkołach, w różnych firmach i instytucjach, obsługujemy też indywidualne rezerwacje - można powiedzieć, że kluczem do tej pracy jest kontakt z ludźmi. Dbamy o to, żeby tarnowianie wiedzieli, co się dzieje w teatrze, no i żeby odwiedzali nas jak najczęściej.

Czy w pracy bywa nerwowo, czy zdarzają się "wpadki", niespodzianki?

- Zdarza się, że trzeba improwizować - np. gdy jakaś grupa pomyli sobie godzinę spektaklu, nagle mamy publiczność znacznie ponad stan, i trzeba sobie z tym jakoś poradzić. Bywa gwarno - właśnie trwa "Tajemniczy ogród", za chwilę wysypie nam się tutaj około trzystu dzieci... Bywa, że trzeba odmawiać - gdy jest więcej chętnych do obejrzenia spektaklu, niż miejsc na sali. Jest łatwiej, gdy chodzi o spektakl z naszego repertuaru, bo możemy zaproponować późniejszy termin. Trudniej, gdy chodzi o spektakl innego zespołu, bo wtedy liczba seansów jest ograniczona i zdarza się, że jeśli ktoś nie zrobił rezerwacji w porę, to w Tarnowie już go nie obejrzy. Dlatego zawsze zachęcamy do odwiedzania naszych stron i wcześniejszej rezerwacji.

Jak to z premierą bywa

Jerzy Przystupa, kierownik techniczny, pracuje w Tarnowskim Teatrze od 1980 roku. Zaczynał pracę "przy scenie" - jako montażysta. Teraz, jak mówi półżartem, do jego zadań należy m.in. przystosowywanie wizji scenografa czy reżysera do możliwości sceny. Czasem także - do rzeczywistości.

- Szczególnie wśród młodych scenografów zdarzają się tacy, którzy mają wizję, a my tę wizję musimy sprowadzić do praktycznych wymiarów. Nie zawsze jest to realne, zawsze natomiast próbujemy do tego zadania podchodzić z przekonaniem, że - jednak - nie ma rzeczy niemożliwych...

Jako pamiętną, bo mocno stresującą realizację z ostatniego okresu pamięta inscenizację "Makbeta", która wymagała dość specyficznej scenografii, złożonej z elementów z tworzyw sztucznych. Elementy te miała wykonać na zamówienie zewnętrzna firma.

- Musimy czasem korzystać z usług zewnętrznych, nie wszystko da się zrobić w naszych pracowniach. Problem w tym, że nie wszyscy wykonawcy zewnętrzni rozumieją specyfikę teatru, nie zawsze wykonają swoje zadania na czas. Zdarzyło się to właśnie przy "Makbecie" - wykonawca scenografii tak się spóźnił, że udało nam się zmontować dekoracje dopiero po trzeciej próbie generalnej. Składaliśmy je w zasadzie do ostatniej chwili, bo skończyliśmy pracę zaledwie dwie godziny przed premierą. Aktorzy do końca prób nie wiedzieli, co będzie na scenie i grali trochę "w ciemno" , bo nie mieli szansy oswoić się z układem dekoracji. A że projekt scenografii był też dość skomplikowany technicznie, wszyscy mieliśmy ogromny stres przed premierą...

Na szczęście, dodaje, jest w teatrze regułą, że gdy próby generalne idą opornie, to premiera jest udana. I odwrotnie: jeśli na próbach wszystko idzie gładko, to coś na pewno posypie się na premierze!).

Jerzy Przystupa podkreśla, że premiera to w ogóle bardzo szczególne przedstawienie.

- Wszyscy - i zespół aktorski, i techniczny - przeżywają wielką tremę, niezależnie od tego, ile premier mają już za sobą. Spokojniej robi się dopiero po kilku spektaklach, kiedy wszyscy dograją się, wejdą we właściwy rytm. Jeśli ktoś pójdzie do teatru na premierę, a potem powtórzy sobie ten spektakl po tygodniu czy dwóch, może się okazać, że obejrzał dwa bardzo różne przedstawienia. Kto nie wierzy, niech sprawdzi - porównując dwa przedstawienia, można się sporo dowiedzieć o teatrze.

Jubileusz z poprawką

O sześćdziesięcioleciu Tarnowskiego Teatru mówi się dziś głównie dlatego, że... przed dziesięciu laty obchodzono 50-lecie. Za datę powstania teatru zawodowego w Tarnowie przyjęto umownie datę jego upaństwowienia w 1954 roku.

- Bo jakąś datę graniczną przyjąć było trzeba - mówi Rafał Balawejder, dyrektor Tarnowskiego Teatru. - Wiemy jednak, że już w latach 40. powoływano i odwoływano dyrektorów, już wtedy teatr funkcjonował jako instytucja miejska. Mamy fragmenty afiszy z roku 1945, z wyraźnym napisem "Teatr Miejski w Tarnowie". Jest też zdjęcie z 1945 roku, przedstawiające zespół grający w "Zemście" Fredry, z udziałem Ludwika Solskiego w roli Dyndalskiego - dotąd zidentyfikowaliśmy tylko dwie osoby na tej fotografii, może ktoś rozpozna kolejne? Poszukujemy też afiszy i informacji prasowych z tamtych lat - może tarnowianie znajdą takie materiały wśród pamiątek z dawnych lat?

W opracowaniu "Życie teatralne Tarnowa" Stanisław Potępa pisał o pierwszym stałym teatrze zawodowym w dziejach Tarnowa, który już w 1916 roku zaczął wystawiać sztuki w budynku "Sokoła". W 1950 roku obchodzono jubileusz 75-lecia ruchu teatralnego w Tarnowie. Gdyby liczyć według tej rachuby, Tarnowskiemu teatrowi trzeba by dodać... co najmniej 70 lat!

Obchody teatralnego jubileuszu ruszyć mają wiosną 2014 roku - oficjalnie zainauguruje je premiera "Skąpca".

- Na 50-lecie była książka, obecnie czynimy starania, by pozyskać środki na jubileuszowe wydawnictwo multimedialne - mówi dyrektor Balawejder. - Chodzi o to, by znalazło się w nim jak najwięcej fotografii, afiszy i - co najważniejsze -fragmentów spektakli i muzyki. Mamy m.in. nagrania na taśmach szpulowych i nagrań VHS z lat 80., możemy więc odtworzyć w ten sposób fragment historii teatru. Chcemy też, by w roku jubileuszowym na scenie odbyło się jak najwięcej dobrych przedstawień, dobrych premier - o to przecież przede wszystkim w teatrze chodzi...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji