Artykuły

O piękny repertuar

Protesty w teatrach to nie jest sprawa nowa. Tego typu akcje są wpisane w historię tych instytucji i doprawdy oburzenie tu nie pasuje. I cóż z tego, że ktoś organizuje drakę, głośno zgaduje rymy, woła "hańba", lży reżysera i rozdzierająco wzywa do opamiętania? Nic - pisze Stanisław Mancewicz w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Wydaje się, że skoro twórca decyduje się na zabiegi wedle niego awangardowe, to rzecz chyba oczywista, iż zwolennicy teatru elżbietańskiego dostają bzika i wdrażają działania mające przywrócić ład estetyczny, bliski ich wyobraźni. To po pierwsze. Po drugie - bezwzględnie twórca mający w planach pokazanie publiczności choćby namiastki aktu współżycia płciowego musi być przygotowany na najgorsze. I nie jest to wbrew pozorom specyfika widowni krakowskiej, ale każdej. Dla znacznej części ludzkości kopulacja jest zaprzeczeniem sztuki. Chyba dlatego, że niemal każdy kopulować próbował. Do teatru, zwłaszcza narodowego, i to nie za darmo, idziemy zatem, by zobaczyć widowisko, które jest nie do zrealizowania i oglądnięcia w domu. Poza tym patrzenie na to, jak to robią bliźni, uważane jest wciąż za perwersję, a na perwersję w teatrze narodowym miejsca nie ma. Tych kilka argumentów winno rozwiać wątpliwości i dać wytłumaczenie przyczyn ostatnich zmasowanych protestów środowisk patriotycznych w Starym Teatrze w Krakowie.

Naturalnie można mieć do organizatorów tych awantur pretensje, że ich akcja daleka jest od konwencji krytycznej dyskusji o sztuce. Ale wynika to po prostu z ich możliwości operowania językiem. Wszyscy wiemy, że środowiska patriotyczne w Polsce mają nieco ograniczony zasób zarówno słów, jak i paraboli. Dalipan, trudno tu na szybko znaleźć winnego tych ograniczeń, a ciężko zwalać wszystko, co złe, na Kaczora. Nie ulega jednak kwestii, że te wszystkie Targowice, Goebellsy, Hitlery czy Staliny, którymi patriotyczne skrzydło naszego społeczeństwa operuje bez umiaru, zużyły się już mocno i na nikim nie robią specjalnego wrażenia. Słowem - gdyby rozumnie coś protestującym doradzać - wypadałoby rzec, by przestali "hańbować", by przysiedli fałdów i opracowali repertuar wedle ich mniemania stosowny, by następnie przedstawili go stosownym instancjom, np. dyrektorowi Klacie. On-że - to pewne - życzliwie podszedłby do takiej petycji i wiele by uczynił dobra, aby owa wymagająca publiczność poczuła się w jego teatrze komfortowo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji