Blues-opera z aluzjami
"Kuglarzy i wisielców" Jacek Kaczmarski, zainspirowany "Człowiekiem śmiechu" Wiktora Hugo, napisał jedenastozgłoskowcem specjalnie dla Krzysztofa Zaleskiego i Teatru Nowego w Poznaniu. Muzykę skomponował Jerzy Satanowski. Powstała blues-opera w trzech aktach.
Opowieść o pełnej niespodzianek wizycie trupy kuglarzy w stolicy baśniowego kraju utrzymana jest w konwencji zabawy w operę. I na pewno spodoba się tym, którzy lubią posłuchać mieszanki rapu, jazzu, bluesa i piosenki aktorskiej.
Spektakl powstawał w wielkim napięciu; do ostatniej chwili autor tekstu, kompozytor i reżyser przycinali, dopisywali, poprawiali. Zaangażowano prawie cały zespół Nowego, tłumek statystów i muzyków, którzy akompaniują na żywo. Monologi świetnie wyśpiewuje Bożena Borowska jako królowa Anna, dotrzymują jej kroku Mariusz Sabiniewicz i Mirosław Kropielnicki. Gorzej radzi sobie Mirosław Konarowski w roli Człowieka Śmiechu.
Tyle w tym przedstawieniu srok, że nie wszystkie udaje się złapać za ogon. Są chóry, uwertury, kostiumy, koafiury, przerysowane makijaże i lustra. Mieszają się problemy osobowości i maski, wątki miłości i śmierci, władzy i służalczości. Spotykają się marynarze, lordowie, kuglarze, dziwki, bokserzy. Całość okraszona jest prztyczkami pod adresem stołecznych salonów.
Za kilkanaście dni poznański spektakl zostanie pokazany w Warszawie.