Artykuły

Dramat i bajka

TRZEBA mieć dużo wyobraźni, żeby w "Odprawie posłów greckich" dojrzeć materiał na libretto operowe. Decyzja przeniesienia na scenę operową tych rozmyślań politycznych z aluzjami do sytuacji ówczesnej Polski, ubranymi w formę dramatu, odpowiadającą renesansowym gustom - to akrobatyczne zadanie, które budzi podziw. W miarę rozwoju przedstawienia na scenie kameralnej Teatru Wielkiego w Warszawie ten podziw dla Witolda Rudzińskiego (muzyka) i Bogdana Ostromęckiego (adaptacja dramatu Jana Kochanowskiego do potrzeb libretta operowego) rośnie. Obserwując jak kompozytor nie omija, ale kruszy naturalny opór tego rodzaju i materiału, dążąc do sugestywnej muzycznie i teatralnie wizji Kassandry, można w końcu się przekonać, że i z dziesięciorga przykazań da się zrobić operę.

"Po drodze" słuchacz ma dużo czasu, żeby delektować się świetnie i skomponowanymi chórami, odczytywać intrygujący kod dramaturgii muzycznej, zainteresować się znakomitymi występami Anny Malewicz - Madey (Helena) i Hanny Lisowskiej (Kassandra) i - żeby poddać się wątpliwościom. Czy tworząc typ jednoaktowej opery refleksyjnej trzeba koniecznie naginać ją do dramaturgii praw teatru, które wydają się wieczne, zamiast otwarcie rzucić im wyzwanie? Czy istnieje konieczność tworzenia pozorów akcji w interesującej zresztą reżyserii Krystyny Meissner? Jeżeli jednak kompozytor traktuje dzieło jak etiudę operową, w określony sposób stawia i rozwiązuje problem, należy wycofa tego rodzaju pytania i oddać się czystej przyjemności słuchania.

Premierowy wieczór w sali kameralnej Teatru Wielkiego obejmował jeszcze "Historię żołnierza" Strawińskiego - absolutnie pełny sukces wszystkich twórców i wykonawców tego "czytanego, granego i tańczonego" przedstawienia. Żeby dać wyobrażenie o tym spektaklu, trzeba by przede wszystkim wymienić pomysły reżyserskie Krystyny Meissner, od niemego wejścia znakomitego Tadeusza Bartosika (Narrator) i prezentacji 7-osobowego zespołu muzyków w melonikach zasiadających razem z dyrygentem na scenie, aż do striptease'u Królewny. Byłoby to jednak niemożliwe, bo jest ich co najmniej tyle, ile baniek w kieliszku dobrze musującego szampana. Tę dawkę humoru scenicznego powinien każdy zażyć sam, zobaczyć na własne oczy ludową bajkę Ramuza w zachwycającym przekładzie Tuwima o skrzypcach, żołnierzu, diable i królewnie, i posłuchać na własne uszy arcydzieła Strawińskiego w doskonałym wykonaniu pod niezawodną, precyzyjną batutą Antoniego Wicherka.

Choreograf Alberte Lazzini dał się na tyle wytańczyć trójce głównych postaci, żeby nie stracić też nic z charakteru pantomimy jarmarcznego teatrzyku kukiełkowego, którego atmosfera została przetransponowana w scenografii Mariana Kołodzieja na czarującą naiwność dziecięcych malowanek (w jego ciekawej scenografii do "Odprawy" nazbyt główną rolę odegrała mąka, którą zostali obficie posypani nieszczęśni bohaterowie trojańscy - efekt dobry, tylko może źle skalkulowany).

Wreszcie na ten sukces złożyły się interesujące talenty, mało, czy wcale dotąd nie znane, albo nie wykorzystane, świetnej trójki tancerzy: Jerzego Makarowskiego, Jerzego Graczyka i Barbary Sier w rolach Żołnierza, Diabła i Królewny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji