Joanna Szalona - jedyna normalna
"Joanna Szalona; Królowa" w reż. Waldemara Raźniaka w Teatrze Miejskim w Gdyni na VIII Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@Port. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Mocnym akcentem rozpoczął się tegoroczny festiwal R@Port w Gdyni. Premiera "Joanny Szalonej; Królowej" to najlepsza w ostatnim czasie propozycja Teatru Miejskiego. Porządny tekst i aktorstwo - to jej atuty.
Tekst Jolanty Janiczak "Joanna Szalona; Królowa" w zeszłym roku prezentowany był w finale Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. Głównej nagrody nie zdobył, ale został zauważony. Już rok wcześniej, we wrześniu 2011 roku, prapremiera tej sztuki została wystawiona w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach w reżyserii Wiktora Rubina.
Gdyńska inscenizacja, która w niedzielę zainaugurowała konkursowe prezentacje tegorocznego Festiwalu Sztuk Współczesnych R@Port, jest drugim odczytaniem tekstu Janiczak. Nieco skróconym, pozbawionym paru drugorzędnych wątków i - w przeciwieństwie do spektaklu kieleckiego - od strony wizualnej bardziej odwołującym się do historycznych wydarzeń, które stały się osnową dramatu. Fakty te wpisuje we współczesny nawias m.in. dzięki prostemu zabiegowi: współcześnie ubrani aktorzy otrzymują historyczne kostiumy dopiero na scenie i na oczach widzów przebierają się przy pomocy garderobianych.
Zakochana do szaleństwa
Główną postacią jest XVI-wieczna królowa Hiszpanii Joanna Kastylijska, ze względu na problemy z psychiką zwana Szaloną, która przeszła do historii jako postać tragiczna, ofiara rodzinno-dworskich ambicji i intryg. Szaleńczo zakochana w mężu - Filipie Pięknym z rodu Habsburgów - przez niego zdradzana i upokarzana, próbuje zachować resztki kobiecej godności.
A kiedy śmierć starszego rodzeństwa zmusza ją do objęcia tronu, władzę najpierw wydziera jej mąż, po jego śmierci jej ojciec Ferdynand Aragoński, wreszcie rodzony syn Karol V. A ona sama, uwięziona w klasztorze, spędza kolejne dekady w samotności. Wcześniej jednak w szaleńczej namiętności trwa przy ciele zmarłego męża, bo wreszcie ma go tylko dla siebie...
Jak mówi Waldemar Raźniak, reżyser gdyńskiego spektaklu (w 2010 r. w Miejskim wyreżyserował "Scenariusz dla trzech aktorów"), właśnie kontekst historyczny wydał mu się w tekście Janiczak najbardziej inspirujący.
Zdradzona przez bliskich
W tytułowej roli obsadził pełną ekspresji Elżbietę Mrozińską, która na tak ciekawe zadanie aktorskie czekała od lat. Obdarzona szczególnym rysem tragizmu i szaleństwa stworzyła dużą
rolę dramatyczną kobiety rozpiętej gdzieś pomiędzy wykrzyczanym żalem do najbliższych a rozpaczliwą próbą obrony własnej godności i prawa do uczuć. A przede wszystkim owładniętej namiętnością do wiarołomnego męża (udana, doprawiona dystansem i szczyptą ironii rola Rafała Kowala). To jeden z trzech mężczyzn, którzy ją zdradzili. Najpierw ojciec (bezwzględne zwierzę polityczne w interpretacji Grzegorza Wolfa), który w tekście Janiczak popełnia na córce grzech kazirodztwa, kupczy jej ręką dla celów politycznych, by wreszcie pozbawić ją władzy i zamknąć w klasztorze. Potem mąż. A na koniec syn Karol V. W tej znakomitej, nieoczywistej roli wystąpiła (scharakteryzowana na coś w rodzaju gnoma) Marta Kadłub, która na scenie najpierw jest niemowlęciem, potem wprowadzanym w życie przez dziadka młodzieńcem pozbawionym uczuć wyższych i wreszcie rosnącym w siłę despotycznym władcą.
W tę strategię wpisuje się też jedyna bliska Joannie kobieta - jej matka Izabela (Dorota Lulka jako dystyngowana i wyniosła władczyni dbająca o formę), która ma dla niej jedynie zimny dystans lub okrucieństwo.
Jest w tej sztuce coś z szekspirowskiego fatalizmu, ale też wiele z naszej współczesności. Za każdym razem, gdy tekst nabrzmiewa dramatyzmem, natychmiast jest przełamywany współczesną frazą. Przewodnikiem widza po historycznych wydarzeniach jest postać Suchego Faktu (Piotr Michalski), niczym kronikarz rejestrujący zdarzenia... tabletem.