Artykuły

Raz, dwa, trzy; teraz ty

O tym, że złe przeżycia z okresu dzieciństwa rzucają się cieniem na całe życie, wiemy od zawsze. A jednak spektakl "Sytuacje rodzinne", zrealizowany w Teatrze Studio przez Piotra Łazarkiewicza, jest przeżyciem wstrząsającym. Na scenie troje młodych aktorów: syn, matka, ojciec. Rodzinny obiad. Jak w życiu. Z drobnych na pozór słów rodzi się konflikt, narasta agresja. Ale coś tu jest nie tak. Sytuacje są wyraźnie inscenizowane. Role rozdane. Teatr w teatrze. Za chwilę już wiemy. Na naszych oczach rozgrywa się specyficzna psychodrama. To dzieci, w ponurej jak ich życie piwnicy, bawią się w dorosłych. Okrutna to zabawa. Łańcuch przemocy łączy jej uczestników w zamkniętą całość. Negatywna energia przenika wszystkich. Nigdy nie wiadomo, przeciw komu się obróci. Kopany za chwilę zacznie kopać kopiącego. Jeśli pojawi się sojusznik, za moment staje się wrogiem. Nie ma miejsca na lojalność, współczucie, zrozumienie. Czy świat jest rzeczywiście taki okrutny? - oto pytanie, jakie zadaje sobie widz, gdy eskalacja dziecinnego okrucieństwa przekracza potoczne wyobrażenia. Czy aż tak szybko pojawia się uczuciowy niedowład? Gdzie czułość, gdzie nadzieja? Przecież aranżowane w tych zabawach sytuacje świadczą, że nie dotyczą one jedynie społecznego marginesu. "Syn" uczy się angielskiego, "mama" pisze na maszynie, "ojciec" liczy na pomoc przyjaciela, który wyemigrował w wielki świat. Bo kiedyś były to normalne rodziny. Co odebrało im tę normalność? Wojna, nienawiść, nędza? Zburzony ład to zburzone dzieciństwo. To poczucie niezawinionej krzywdy.

Sztuka serbskiej dramatopisarki Biljany Srbljanović, uznana za najlepszy dramat jugosłowiański, natychmiast po premierze obiegła sceny Europy. W Niemczech zagrało ją dwadzieścia teatrów, premiera w warszawskim "Studio" jest trzecią polską inscenizacją tej sztuki. Chciałoby się zapytać, dlaczego? Forma, jaką proponuje autorka: umowność sytuacji w której zmieniają się relacje między aktorami - dziećmi, między dziećmi a dorosłymi, jest niewątpliwie interesująca. Ale to byłoby za mało. Może o powodzeniu sztuki decyduje żarliwość wypowiedzi, przerażenie światem zainfekowanym złem, które się rozprzestrzenia, a może odwaga oskarżenia - cechująca całą twórczość Biljany. - Złoszczą się Serbowie, gdy przypominać im własne grzechy - mówi Biljana. Ale do mnie należy psuć im zabawę.

Nieobojętność tonu cechuje także realizatorów sztuki. Reżyser Piotr Łazarkiewicz buntuje się przeciw wszechobecnej formie, która narzuca wzorce zachowań "jedynie słuszne". - Mam czterdzieści osiem lat -wyznaje Łazarkiewicz. Od czasów mojej młodości świat ciągle przyśpiesza. Dzisiaj widać już wyraźnie, jak forma dochodzi do etapu zwyrodnienia. Jedyne, co nam pozostało, to mówić o tym, może krzyczeć - w taki sposób, by wszyscy nas usłyszeli.

W przedstawieniu, gdzie dorośli grają dzieci, jest jeszcze znacząca rola psa. Tę rolę w sposób niezwykły zagrała Marysia Peszek. Kopana i odpychana wciąż żebrze o miłość jak o obgryzioną kość. To do niej należy dramatyczna puenta spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji