Artykuły

Krótka noc

"Dużo wewnętrznego opisu. Mało dialogu. Dramat wybo­ru, ale bez zewnętrznych fa­jerwerków" - oto lapidarna autorecenzja metody pisar­skiej Władysława Terleckiego. Nie interesują go historyczne panoramy pełne bitewnego zgiełku, jak batalistyczne płótna Matejki. Jest mistrzem detalu, precyzyjnie wybranego zbliżenia. Pozbawiony epic­kiego rozmachu szczegół za­trzymany w "literackim kad­rze" - to pretekst do pasjo­nujących analiz, prób prześwietlenia wyborów i prze­znaczeń ludzi poddanych pre­sji polityki i historii. Czasem, aby osiągnąć cel, Terlecki szuka nowego sposobu wypo­wiedzi. Stąd głośna przed la­ty powieść "Spisek" i ukoń­czona w 1986 roku sztuka "Krótka noc". Obie poświęco­ne wydarzeniom, które w kwietniowy poranek 1863 ro­ku doprowadziły do śmierci jednego z najzdolniejszych przywódców powstania: Ste­fana Bobrowskiego. 23-letni komisarz Warszawy, główny animator obozu Czerwonych, od pierwszych chwil powsta­nia dawał dowody dojrzałoś­ci politycznej, które kilka­krotnie, po klęsce styczniowej nocy, ratowały powstańczą władzę. Bobrowski zdawał sobie sprawę z wagi radykal­nych posunięć w stosunku do chłopów. Był też skłonny do spektakularnych ustępstw na rzecz koalicji z obozem Bia­łych - arystokratów, zie­mian, bogatego mieszczańst­wa - od początku ociągają­cych się z poparciem kolej­nego zrywu. Bobrowski zgi­nął w tajemniczych okolicznościach. Na temat pojedyn­ku, w którym musiał uczest­niczyć, spreparowano pośpie­sznie wygodną legendę. Wie­czorem 11 kwietnia 1863 roku Bobrowski przybył do małego miasteczka na pograniczu zaborów rosyjskiego i prus­kiego. Wynajął pokój w ho­telu, w którym zgromadziło się wielu, jak się okazało, nieprzypadkowych gości. Spy­chać posapywanie wyjeżdża­jących na pobliski dworzec pociągów. W ciemnej izbie hotelowej skomplikowaną, wieloznaczną rzeczywistość komentuje się w urywkach poufnych rozmów, zawiera sojusze z konieczności, zmie­niają się konfiguracje sym­patii, zdradę wymuszają ar­gumenty nie do odrzucenia. Dzięki zabiegom reżysera brzmią one jeszcze dosadniej, czytelniej i widowisko, jak przystało na czas, o którym jeden z powstańców pisał w liście: "Partie, intrygi, na­miętności, szumowiny, brudy - wynurzają się teraz, ście­rają, mącą w straszliwym chaosie. Wszyscy o wszystkim, we wszelkich możliwych kombinacjach szkalują, za zdrajców ogłaszają i we łby im palić chcą". Bezwzględna walka o władzę, mistyfikacje, przewroty, wreszcie ukartowany mord polityczny - i to w niespełna trzy miesiące po wybuchu powstania, przy wątpliwych nadziejach na po­konanie właściwego wroga - oto mało chwalebny bilans dla zwolenników czerpania nauki z historii - bardzo po­uczający. Terlecki przypomi­na, że manipulacja nie jest wynalazkiem dyktatorów na­szego stulecia. Dziś jednak wiemy o niej więcej, między innymi i to, że nawet świa­domi mechanizmów prowo­kacji - nie jesteśmy przed nią całkowicie zabezpieczeni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji