Pinter opanował Kraków
"Samoobsługa" - dreszczowiec, a jednocześnie metafora świata. Modny przed laty Harold Pinter wraca do łask. "Samoobsługa" jest jego trzecią sztuką graną w tej chwili w krakowskich teatrach. Na koniec kwietnia zaplanowano premierę kolejnej. Bo Pinter jak mało kto potrafi łączyć ciekawą akcję z mówieniem o rzeczach, których wyjaśnienia, a przynajmniej oswojenia oczekujemy od sztuki.
Mistrz dusznej atmosfery zagrożenia wystawiany jest w Krakowie w głębokich piwnicach. W podziemiach Teatru Ludowego przy Kanoniczej grają "Kochanka" w reżyserii Barbary Krasińskiej, w piwnicy Starego Teatru przy Sławkowskiej - "Zdradę" w reżyserii Marka Fiedora, od ostatniej soboty zaś "Samoobsługę", do której pod koniec miesiąca dołączy "Lekki ból". Jacek Gąsiorowski planował przedstawić je jako dyptyk, ale w końcu uznał, że to, co muszą znosić bohaterowie Pintera, niekoniecznie wytrzymają widzowie - na trzeciej, podziemnej scenie Starego jest rzeczywiście duszno.
Tak często grywana niegdyś "Samoobsługa" to historia dwóch speców od mokrej roboty, którzy w piwnicznej izbie czekają na zlecenie. Zamiast tego kuchenną windą spływają do nich kulinarne zamówienia, którym nie mogą sprostać. Niepokój i strach, jaki drzemał w gangsterach, stają się nie do wytrzymania.
Wcielający się w zbirów Mieczysław Grabka (Ben) i Jerzy Gralek (Gus) potrafili połączyć maskaradę z grozą, żart z poważną opowieścią o zagubionym człowieku.
Ani Grabka, którego pamiętamy ze "Spotkań z Balladą" jako niedościgłego parodystę, ani Grałek - mistrz teatralnej groteski, nie nadużywają swoich komicznych mocy. Śmiech wywołują "mimochodem", w sytuacjach tak dramatycznych lub tak banalnych, że nie ma miejsca na inną reakcję.
Sztuka Pintera jest prawdziwym dreszczowcem, a jednocześnie metaforą świata. Wszyscy jesteśmy jak ci przerażeni gangsterzy: boimy się tego, co niejasne, co przynoszą potężniejsze od nas, ale niekoniecznie bardziej rozumne moce.
Po udanej "Samoobsłudze" czekamy na "Lekki ból", w którym obok duetu Grąbka - Grałek wystąpi Dorota Pomykała.